Z serca Polski nr 9/17
Od guzika do porki
Koniec wakacji wcale nie oznacza, że wyczerpały się możliwości wypoczynku. Tradycje, zwyczaje, muzyka, rękodzieło czy kuchnia są na wyciągnięcie ręki. Warto wykorzystać jesienne weekendy na poznanie Mazowsza.
Guziki z Sochocina
Sochocińskie guziki wytwarzano już w XIX w. Produkowane były z muszli wyławianych głównie z rzeki Wkry. Sprzedawano je w Warszawie, Łodzi, Krakowie, nawet w Petersburgu, a zabytki związane z tym unikalnym rzemiosłem przechowuje Izba Pamiątkowa Guzikarstwa. Muzeum powstało z inicjatywy mieszkańców Sochocina, którzy chcieli ocalić od zapomnienia wyjątkową tradycję swojej miejscowości. Dzięki ich staraniom w 2009 r. udało się otworzyć wystawę „Z bogactw natury. Sochocińskie guziki”. Ekspozycja składa się z dwóch części. Pierwsza, którą tworzą plansze i fotografie, prezentuje historię miejscowości. Druga to zaaranżowane wnętrze mieszkalne, w którym zrekonstruowano proces wytwarzania guzików metodą rzemieślniczą. Kolekcję uzupełniają maszyny oraz narzędzia używane do wycinania, toczenia, dziurkowania… Zgromadzono także kopie dokumentów związanych z historią Sochocina, m.in. odpis aktu lokacyjnego czy dokument odbierający prawa miejskie.
Na wiślanej skarpie
Tak położone jest Muzeum im. Stanisława Murzynowskiego w Murzynowie (powiat płocki). Powstało dzięki staraniom prof. Jacka Olędzkiego – etnografa, badacza i reżysera filmowego. To on w latach 70. XX w. założył placówkę, a na jej patrona wybrał XVI-wiecznego pisarza reformacyjnego[1]. Profesor ustalił, że właśnie z małej mazowieckiej miejscowości nad Wisłą pochodził ojciec Stanisława Murzynowskiego. Ulubionym miejscem etnografa była niewielka, kryta strzechą, drewniana chałupa (dawne schronienie przewoźnika rzecznego i jego rodziny), w której zamieszkał, a dodatkowo uczynił z niej przestrzeń aktywności społecznej. Olędzki marzył o stworzeniu nietypowego „żywego” muzeum, odwiedzanego przez mieszkańców wsi, prezentującego przedmioty pochodzące z okolicznych domów i przybliżającego unikalną kulturę powstałą w pobliżu szlaku wodnego. Tę wizję kontynuował następca prof. Olędzkiego – Tomasz Caban.
Placówka działała nieprzerwanie do 2010 r., a po śmierci Cabana jej przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. Dopiero w 2016 r., dzięki staraniom Urzędu Gminy Brudzeń Duży oraz Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW, muzeum ponownie otwarto. Liczącą już 100 lat chatę wyremontowano. Powstała nowa ekspozycja, przygotowana przez Wojciecha Marchlewskiego i Tadeusza Baraniuka, uporządkowana w dwa konteksty tematyczne: „Tożsamość mieszkańców” oraz „Ludzie Wisły”. Wśród zgromadzonych eksponatów można odnaleźć pamiątki po badaniach Jacka Olędzkiego i przedmioty związane z dawnymi zajęciami mieszkańców Murzynowa – rybactwem, flisactwem, żeglugą, sadownictwem i uprawą roli, a także kultem religijnym. Wychodząc z budynku, warto zwrócić uwagę na ustawione przy płocie zabytkowe krzyże i nagrobki z okolicznych cmentarzy różnych wyznań, tworzące niewielkie lapidarium.
Siedlecka gwiazda filmowa
Malownicza sceneria oraz piękny modrzewiowy dwór wzniesiony przez kasztelana liwskiego Ignacego Cieszkowskiego to atuty Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego w Nowej Suchej. Podziwiać tu można XIX-wieczne meble i obrazy, a także m.in. lodownię, oficynę dworską, stajnię, drewnianą dzwonnicę, kapliczkę oraz dworek miejski z budynkami gospodarczymi z połowy XIX w. przeniesiony z Siedlec. Sprowadzono tu także organistówkę z Mokobód, owczarnię z Sadownego, spichlerz z Siedlec oraz stodołę z Polkowa. Całości dopełniają inne zabytkowe obiekty: maneż, wikarówka, wiatrak typu holenderskiego, spichlerz, plebania, chałupy wiejskie. Jest też karczma plebańska z około 1900 r. ze Skrzeszewa nad Bugiem oraz karczma i budynek miejski z Mińska Mazowieckiego. Wszystko umieszczone na 10 ha powierzchni. Uroki skansenu niejednokrotnie docenili już producenci filmowi. Kręcono tu sceny m.in. do „Pana Tadeusza”, „Bitwy Warszawskiej”, „Szatana z 7 klasy”, „Pornografii”, „Anny Kareniny” czy seriali „Przeprowadzki” i „Boża Podszewka”.
Kurpie – na ludową nutę
Wszystkie drogi prowadzą tu do Muzeum Kultury Kurpiowskiej, które zapewnia kontakt z żywym folklorem. Tradycyjne przyśpiewki, skoczna muzyka, kolorowe stroje – kapele ludowe sprawiają, że nie sposób usiedzieć w miejscu. Doskonale bawią publiczność, ale także kultywują tradycje i przybliżają je młodszym pokoleniom. Folklor Kurpiowszczyzny prezentują m.in.: znany w kraju i za granicą zespół folklorystyczny „Carniacy”, słynąca z niezapomnianych inscenizacji „Wesela Kurpiowskiego” „Kurpianka – Cepelia”, a także Kapela Kurpiowska „Łysozianie”, Zespół Folklorystyczny „Puszcza Zielona” czy Zespół Regionalny „Myszyniec”. Artyści zachwycają mocnym śpiewem. Ubrani w przepiękne stroje, wspaniałymi widowiskami zachęcają do odwiedzenia tej części regionu. Pisząc o regionalnej muzyce Kurpiów, nie można pominąć dwóch wielkich muzycznych osobistości – Apolonii Nowak oraz Jana Kani. Pani Apolonia jest jedną z najbardziej znanych Kurpianek w Polsce. Ma na swoim koncie m.in. nominację do Nagrody Muzycznej Fryderyk. Współpracowała z muzykiem jazzowym Włodzimierzem Nahornym i koncertowała na całym świecie. Jan Kania – mistrz gry na harmonii pedałowej – łączy pokolenia, pokazując, jak lokalna tradycja muzyczna może być wyznacznikiem kurpiowskiego patriotyzmu. Przez prowadzone przez niego zespoły przewinęło się do tej pory prawie 500 osób!
Radomskie ze smakiem
Podążając śladami przeszłości, warto skierować kroki do kuchni i odszukać babciny przepiśnik. Mazowsze słynie przecież z regionalnych przysmaków, a na ziemi radomskiej wciąż można spróbować m.in. porki czy specjałów z grójeckich jabłek. Porka, psiocha, lomieszka, fusia, kartofle sturaki czy prażucha ziemniaczana – nazw jest wiele, ale potrawa ta sama. Smaczna i prosta w przygotowaniu. Aby wyczarować to danie, wystarczą gotowane ziemniaki, mąka, cebula, sól i pieprz, a także boczek i słonina do okraszenia. Niegdyś porka gościła na stołach w zamożniejszych domach, najczęściej jako danie obiadowe. W biedniejszych gospodarstwach uważana była za danie wykwintne ze względu na dodatek lepszej mąki pszennej, którą często zastępowano tańszą – żytnią. Niektóre gospodynie przygotowywały „oszukaną” porkę ze startych na drobno surowych ziemniaków odcedzonych z wody.
Mazowsze to także jabłka – co trzeci owoc w Polsce pochodzi właśnie z naszego regionu. Istnym ich zagłębiem jest ziemia grójecka. Początek rozwoju sadownictwa na tym terenie ściśle związany jest z królewskim rodem. Z zamiłowania do sadownictwa słynęła królowa Bona. W 1545 r. otrzymała ziemię w powiecie grójeckim, o którą dbała, ustanawiając liczne przywileje dla właścicieli ogrodów. Samo sadownictwo doczekało się zaś umocowania prawnego w akcie królewskim, wydanym przez Zygmunta Augusta. Dało to początek rozwojowi sadów owocowych, głównie jabłoniowych. Grójeckie jabłka są kwaskowe, dzięki czemu idealnie nadają się do produkcji cydru, ale także soków i przetworów. Są powodem do dumy lokalnej społeczności, która co roku obchodzi Święto Kwitnących Jabłoni. W samym Grójcu stanęło nawet odlane z brązu jabłko[2].
[1] Stanisław Murzynowski jest autorem pierwszego opracowania zasad polskiej ortografii. Dokonał też prekursorskiego przekładu Nowego Testamentu z łaciny na język polski.
[2] Więcej ciekawostek związanych z wartymi odwiedzenia zakątkami Mazowsza znaleźć można na portalu Mazowiecki Szlak Tradycji (www.mazowieckiszlaktradycji.com).
Liczba wyświetleń: 220
powrót