Z serca Polski nr 8/17

Wiersze z szuflady

2017.07.10 13:20 , aktualizacja: 2017.07.11 10:02
Autor: Iwona Dybowska, Wprowadzenie: Iwona Dybowska
krajobraz malowany na płótnie, na pierwszym planie drzewo, w tle zachód słońca Krajobraz malowany na...

W poetycką podróż zabierze nas mieszkaniec powiatu łosickiego.

 

Ostatnie spotkanie

Gdy nadejdzie chwila końca świata,

droga z której nikt nie powraca,

popatrzę za siebie, zadając pytanie:

Czym miłości okazał wzrastanie?

Gdy ujrzę niuansów życiowych migawki,

klęcząc w kolejce po osąd Pański,

popatrzę przed siebie, zadając pytanie:

Stoję po nagrodę czy na skazanie?

Gdy poczuję wyrządzone bóle i zawiści,

zbyt często byłem nim bliski,

popatrzę pod siebie, zadając pytanie:

Czy wstawisz się za mną mój Panie?

 

Sobotni poranek

Boso idę po łączce pełnej rosy,

czuję jak poranny wiaterek rozwiewa mi włosy,

przykucnę, zerwę parę mleczy,

podmucham, niech w świat ich woń uleci.

Wędruję dalej w rozkoszy ziemi stopą dotykania,

a nieostrożnego grudek i kałuży omijania,

niech zaboli w stopę, niech ją zabrudzi,

chcę czuć, że żyję, gdy po nocy natura się budzi.

 

Iluzja żywota

Dać źródło życia, wprowadzić piękno wskrzeszenia,

by zamydlić w ten sposób trudność zawierzenia,

oddania całości w jedności, ludziom nieznanej,

choć tak często przez nich przywoływanej,

trwającej w zakamarkach obecnego bytowania,

przed innymi prawdziwego siebie ukrywania,

wzmacniając nieskazitelność czystej powłoki,

zakładanej każdego dnia na chodzące zwłoki.

 

Miłosne rozterki

Miłości smak, goryczy smak,

nie posmakujesz, jeśli nie spróbujesz,

lecz czy ryzykować warto,

by serce się wypełniło, a później nagle opróżniło?

Wygrasz, bądź przegrasz,

zaufasz, a później pokochasz,

lecz czy ryzykować warto,

by serce otworzyć, a później wszystko zniweczyć?

Pokochałeś, zaufałeś,

oddałbyś wszystko, by być niej blisko

lecz czy ryzykować warto…?

Nie, już za późno.

 

Wspomnień czar

W chwili spokojnego namyślania,

od problemów głowy uwalniania,

wspominam miniony czas dziecięcy,

gdy chadzałem na ryby bez przynęty,

zaopatrzony w siatkę na patyku,

starłem się łowić ryby w naszym strumyku,

godziny spędzone nad brzegiem,

oczekiwanie i powrót do domu biegiem,

z uśmiechem na twarzy, w ręku z czajnikiem,

by obwieścić udany połów migiem.

 

Rafał Biernacki

Liczba wyświetleń: 136

powrót