Z serca Polski nr 7/17
Wiersze z szuflady
Poznajmy twórczość siedlczanki Mileny Chaciak.
Nieśmiertelny mężczyzna
Patrz w serce
Gdy je jeszcze masz
Spójrz w to miejsce
w którym przebywasz
Nieśmiertelny chłopiec
Uśmiecha się spod kamieni
Choć dawno zaliczył życia koniec
To pod ziemią ojczystą śni:
O tym co przeżył
O tym co zobaczył
Wplątał swe wspomnienie
w historii ludzkiej istnienie
Tak mówi z dalekości
dla swych ziemskich gości:
Ku przestworzom
Głos czasu leci
Ku niebiańskim Horyzontom
Mimo że świat materialny
wokół pieniądza się kręci
To nie jest ważne tam gdzie stoisz
Przyszłe tylko życie wieczne
Słowami ubogiego się modlisz
To co zbawcze
To co najświętsze
Ogień miłości przemijalności
pali się kolorem czerwoności
Pali się pięknym blaskiem
Na wsi tuż za miastem.
Moje światło
Zabawiam się beztrosko
na wzgórzu medycznej młodości
Wciąż przemykając koło
elektrycznych nici transportowych
Siedmiokropkowy owad mamony
przelatując nad nimi uśmiecha się
Metalowy czarny płyn całuje
bąbelkami me delikatne usta
Ile razy dwie samotne wieże
będą spoglądać wciąż w przeszłość?
Powtarzając przestrogi wciąż bez echa
Obcych słów i bezradnych chust
Przerywanych symfonią karetek
Jestem wędrowcem w tej krainie
co widocznie piękno i ukryta brzydota rodzą się!
Pokryte pastylkami iluzji i wiedzą tajemną
rysują nieznane czarno-białe obrazy emocji
Węgielny oddech mechaniczny
miesza się korytarzowym kurzu
Licząc stopnie ku doskonałości
wciąż wystukuje nieznany sobie rytm
W drzewach skrywa się święte miejsce
za początkiem edukacji - bramą zarazków i bakterii
Ludzie wojny patriotycznej leżą
spokojnie
Słuchając szelestu plastikowych toreb
Wierząc w piękny lot białego orła
Jeśli pomyślę zamykając oczy swej logiki
w cieście przystankowym
Miejsce ze swoich marzeń ujrzę
Skąpane w słonecznym oceanie
pełne błyszczącego ciepła
Jestem tylko wiatrem sekundowego
Unoszącego się wysoko lubelskiego przemijania
Dopóki światła wiecznej nocy
gwiazdom będą kraść blask z niebios
Pozwól śpiewać mi piosenkę
co wiadomość ze sobą niesie
o kwiatach lekkich
Nerwowych zieleniach
Opadających liściach
nagich jak prawda gałęzie
Jestem wieczną nadzieją
Podświadomą śpiącą królewną
na ziarnku beznadziejności
W ciemności głuszę słyszę
Modląc się w osamotnieniu
Niech zmierzch odda władze świtowi
i rozświetli ścieżki przyszłości
Okulary, które otwierają drogę na świat
Widzę świat przez okulary
Pełen barw
Jasne promienie słońca
Uśmiech bez końca
Tęczowe kwiaty
Bezkresne niebo
Miłość szaloną
Smutek w mroku
Biegające dzieci
Lecące ptaki
W przestworzach
Piasek drobny
Jak pył kosmiczny
Przez szkła świat
Przychodzi do mnie
Tylko dotknę ręką
I już porozumiewam
Z tą rzeczywistością
Okulary – mymi przyjaciółmi
Nie zdradzają tajemnic
O wszystkim wiedzą!
Liczba wyświetleń: 98
powrót