Z serca Polski nr 3/17

Tęczowa paleta świateł

2017.03.14 11:10 , aktualizacja: 2017.06.13 12:29

Autor: rozmawiała Małgorzata Wielechowska, Wprowadzenie: Małgorzata Wielechowska

  • artystka wykonuje dzieło w pracowni Fot. zbiory artystki
  • czarno-biały witraż Fot. zbiory artystki
  • praca przedstawiająca przemienienie na weselu w Kanie Galilejskiej Fot. zbiory artystki
  • witraż w okrągłym oknie z napisem Radom - Czerwiec 76 i łańcuchem Fot. zbiory artystki
  • witraż w okrągłym oknie Fot. zbiory artystki
  • pomieszczenie świątyni ze światłem, jaki daje kolorowy witraż Fot. zbiory artystki
  • witraż przedstawiający Mojżesza z dziesięciorgiem przykazań Fot. zbiory artystki

Urzeczona feerią barw i blaskiem. Tak można określić Agnieszkę Żwirską – artystkę-witrażownika z Pruszkowa.

 

Czym fascynuje witraż? Dlaczego właśnie tę dziedzinę Pani rozwija?

W witrażu zachwyca mnie wszystko. Magia koloru, intensywność barw, która zmienia się z każdą chwilą, eksplozja koloru i zarazem ulotność wrażeń. Gra światła i koloru – po prostu. Witraż zaskakuje twórców swą nieprzewidywalnością. Projektując, oczami wyobraźni widzę myśl, przesłanie, na papierze realizuję swoją zachłanność do monumentalnych form malarskich. Kiedy przygotowuję szablony, dobieram kolory, razem z mężem tniemy szkło i zbijamy je w profile ołowiane, czyścimy i jako kwaterę wstawiamy w ramę okienną – jesteśmy „rzemieślnikami”, a zarazem świadkami, którzy nadal się dziwią i zachwycają pięknem materii i blaskiem przejrzystości. Magia... Formy witrażowe zapewniają mi spełnienie, balansowanie pomiędzy życiem codziennym a twórczością, choć do życia artystycznego dopuściłam z pewną premedytacją mojego męża, który wspaniale realizuje moje projekty, a zarazem sam spełnia się twórczo.

 

Intensywność barw czy światło – co jest ważniejsze w sztuce witrażu?

Już od średniowiecza trwa ekspansja światła w architekturze sakralnej. Witraż zachwyca tym, że łączy siłę światła i koloru. Jest nie tylko zabezpieczeniem otworu okiennego, ale podświadomym kreowaniem przestrzeni sakralnej poprzez operowanie światłem. Intensywność barw zależna od pory dnia to magia zamknięta w symbolikę postrzegania. Percepcja odbierania koloru w witrażu nabiera istoty namacalnej, wrażenia ciepła, zimna, rozbicia czy skupienia. Jako dziecko lubiłam obserwować zmagania blasku i cienia, nieświadoma metaforycznych odniesień do sfery Nieba i Ziemi, Sacrum i Profanum. Absolutnie ta dziedzina jest sztuką nastroju, czarowaniem widza swym blaskiem. Co jest w niej ważne? Ponadczasowość. Jak w dobrej architekturze.

 

Dawniej witraże sprawiały wrażenie statycznych obrazów. Dziś dostrzega się na nich ruch. Jak osiągnąć taki efekt?

W sztuce średniowiecznej artystyczny i religijny geniusz twórców kreował w szkle obraz świata alegorycznego z natury, obrazujący istotę Boga, dla potrzeb powszednich i ewangelizacyjnych. Liczba kolorów ograniczała się wówczas do wariantów błękitu, czerwieni, fioletu i bieli. Kompozycyjnie sceny były zbudowane z mniejszych kwater, co ułatwiało odbiór treści. Czy witraże średniowieczne są statyczne? Polemizowałabym. W kompozycjach owszem, ale we wcześniej wspomnianej grze kolorów – są bardzo dynamiczne. One kreują istotę przestrzeni, we wnętrzu wskazują rytm przepływającego czasu, wschody i zachody słońca. Dobre współczesne witrażownictwo sakralne jest poszukujące i zdecydowanie nieodtwórcze, śmiałe. Współczesny artysta witrażownik posługuje się kształtem plamy koloru oraz rysunkiem podziałów, tworząc efekt dynamizmu. W zależności od pory dnia i roku światło kreuje witrażowe efekty, ale również „wspomaga” architekturę. Współczesny witraż sakralny musi być inspirowany bryłą, zastaną przestrzenią. Światło i kolor mają współtworzyć miejsce skupienia, tajemniczości, wzniosłości.

 

Sztuka układania obrazów ze szkła kojarzy się głównie z obiektami sakralnymi, ale coraz częściej wykorzystuje się je też w prywatnych budynkach. Czy Pani zdaniem witraż ma szansę „zrobić karierę” w domach? Jak dzisiaj można wykorzystać witraż?

Na przełomie wieków XIX i XX ponownie pokochano witraże jako wspaniałe formy dekoracyjne nie tylko obiektów religijnych. Technologia wykonywania lamp witrażowych w taśmie miedzianej (zwana Tiffany) upowszechnia ten element dekoracyjny we wnętrzach. W krakowskich i łódzkich kamienicach czy pałacach zachowały się piękne realizacje witrażowe. Są one wyrazistym elementem wystroju, nadają ściśle określoną estetykę. Witraże w przestrzeni domowej powinny być formami ruchomymi, elementami dekoracyjnymi. We współczesnej architekturze należy kierować się zasadą „mniej znaczy więcej”, czyli budowaniem brył, powierzchni wnętrza, uwzględniając wszelkie prawidła rządzące materią szkła, barwą, światłem i cieniem. Na świecie powstają wspaniałe realizacje witrażowe, które wykorzystują te zasady, nie są nachalne w swej formie, ale ponadczasowo piękne.

 

Co czuje artysta, gdy przebywa w budynkach, w których znajdują się jego dzieła?

Moje realizacje witrażowe znajdują się w wielu kaplicach zakonnych (m.in. franciszkanek w Więcborku, kapucynów w Zakroczymiu, bonifratrów w Warszawie, franciszkanów w Lasku w Teresinie). Wyzwaniem było stworzenie atmosfery modlitwy i przede wszystkim izolowanie od „natręctw”. Jakie są odczucia twórcy w wykreowanych wnętrzach? Powiem na przykładzie parafii pw. św. Krzysztofa w Podkowie Leśnej, gdzie realizowałam swój zwycięski w konkursie projekt witrażu pt. „Stworzenie Świata”. W świątyni udało mi się uwzględnić „kod epoki”, teologiczne przesłanie ze szlachetnością materiału, ale przede wszystkim z szacunkiem do zastałej przestrzeni. Kościół jest otoczony pięknym ogrodem, który współgra z jego wnętrzem. Witraże nie izolują wnętrza sakralnego od flory i fauny, ale współtworzą i są elementem wystroju, architektury miejsca modlitwy. Co czuje twórca? Satysfakcję dobrze wykonanej pracy i mimo wszystko pokory wobec miejsca. Ale czy tylko miejsca…?

 

Rozmawiała Małgorzata Wielechowska

Liczba wyświetleń: 255

powrót