Z serca Polski nr 3/17

Cel, który łączy

2017.03.14 13:05 , aktualizacja: 2017.03.14 14:26

Autor: Andrzej Idziak Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej, Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka

  • Dwójka założycieli Społdzielni Społecznej Fot.: Spółdzielnia...

O tym, jak odnaleźć się w gospodarce wolnorynkowej, nie wyzbywając się jednocześnie swoich ideałów, opowiada Karolina Goerigk, wiceprezes Spółdzielni Socjalnej „Margines” z Warszawy.

Spółdzielnię Socjalną „Margines” stworzyła grupa młodych ludzi, którzy postanowili wspólnie realizować kulinarne pasje. Skąd ten pomysł?

Myślę, że duży wpływ na to miał wybór kuchni… Wszyscy jesteśmy pasjonatami modelu wegańskiego, wykluczającego z jadłospisu produkty pochodzenia zwierzęcego. I nie chodzi w tym przypadku tylko o mięso, ale również o nabiał, czyli mleko i jajka. To była przysłowiowa „soczewka”, która skupiła grupę ludzi kierujących się w życiu określonymi zasadami etycznymi. Dieta wegańska pomaga zwalczać wiele chorób, zwłaszcza cywilizacyjnych, przyczynia się także do utrzymania prawidłowej wagi. Weganizm to również określona filozofia oparta na szacunku do zwierząt. Ludzie decydują się na weganizm ze względów etycznych, zdrowotnych, ekologicznych lub ideologicznych. We współczesnym świecie istnieje swego rodzaju „moda” na weganizm i kuchnię wegańską. Osoby, które stworzyły spółdzielnię „Margines” są paczką przyjaciół, znających się nie tylko prywatnie, ale również z działalności w różnych nieformalnych grupach. Któregoś dnia po prostu ktoś rzucił hasło: słuchajcie, a może byśmy zrobili coś wspólnie? Tak postanowiliśmy założyć spółdzielnię socjalną, ponieważ ekonomia społeczna jest formą prowadzenia biznesu, która najbardziej nam odpowiada.

No właśnie… Dlaczego jako formę prowadzonej działalności wybraliście akurat spółdzielnię socjalną? Nie prościej było zarejestrować zwykłą działalność gospodarczą czy nawet spółkę z o.o.?

Spółdzielnia socjalna była po prostu najbliższa naszej filozofii działania. Pomysł wziął się naturalnie z zaplecza ideologicznego, z tego że cenimy niehierarchiczne zarządzanie; że najważniejsze decyzje dotyczące naszego biznesu chcemy podejmować nie przysłowiową większością głosów, ale w formie wypracowanego konsensusu; że w pracy stawiamy na współpracę, a nie rywalizację. Zależało nam, aby w naszym przedsiębiorstwie każdy był ważny i miał prawo głosu, by mógł odnaleźć się w tym, co robimy na tyle, na ile jest to możliwe. W „Marginesie” nie ma wszechwiedzącego szefa, który mówi nam, jak mamy pracować. Wszystkie najważniejsze decyzje podejmowane są na zasadzie kompromisu. Rozmawiamy ze sobą i wypracowujemy jedno wspólne stanowisko.

Na jakie możliwości wsparcia może liczyć spółdzielnia socjalna?

Nasza spółdzielnia od początku istnienia pozostaje pod opieką FISE (Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych). Rozpoczynając działalność, skorzystaliśmy z dotacji Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej, co pozwoliło nam wyremontować lokal i przystosować go do prowadzonego przedsięwzięcia. To zresztą naturalna forma wsparcia, o którą może ubiegać się każdy podmiot ekonomii społecznej stawiający pierwsze kroki na rynku. Na ludzi z FISE i ich „parasol ochronny” możemy liczyć cały czas. Gdyby nie oni i ich wiara w nasz pomysł na biznes, dzisiaj nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Problemy z adaptacją lokalu na działalność gastronomiczną, z uzyskaniem różnych pozwoleń i spełnieniem wymagań technicznych oraz rzeczywistość biurokratyczna, z którą przyszło nam się przy tej okazji zmierzyć – niejednokrotnie nas załamywały. Dzięki mentalnemu i merytorycznemu wsparciu pracowników fundacji udało nam się pokonać wszystkie trudności i w końcu otworzyć nasz Lokal Vegan Bistro.

Od początku wiedzieliście, że chcecie zajmować się działalnością gastronomiczną?

Zdecydowanie tak, chociaż pierwotnie mieliśmy pomysł kupna food trucka. To zresztą byłoby łatwiejsze, bo przecież można nabyć samochód z całym gotowym wyposażeniem i uniknąć w ten sposób jakichkolwiek odbiorów sanitarnych i technicznych. Później jednak zaczęliśmy myśleć o lokalu stacjonarnym. Znaleźliśmy go sami, przystąpiliśmy do konkursu na najemcę, który był organizowany przez warszawski ZGN i wygraliśmy.

Spółdzielnia socjalna od spółki różni się tym, że wszystkie decyzje podejmowane są demokratycznie. Czy taka forma zarządzania sprawdza się w biznesie?

Nie jest to demokracja w typowym tego słowa znaczeniu… U nas w spółdzielni nie do końca decyduje głos większości, tak naprawdę jest to konfrontacja wielu punktów widzenia. Pojawiająca się polaryzacja stanowisk wymaga wypracowania odpowiedniego kompromisu. To bardzo trudna forma zarządzania, wymagająca cierpliwości. Z jednej strony oznacza właśnie wspólne podejmowanie decyzji, z drugiej – każdy z nas ma własny obszar odpowiedzialności. Wszyscy nie mogą zajmować się wszystkim. Rzecz polega na zaufaniu i empatii. Być może w innych kulturach organizacyjnych takie współdziałanie byłoby niemożliwe, nas jednak łączą specyficzne relacje interpersonalne, długa znajomość oraz to, że się po prostu najzwyczajniej w świecie – lubimy.

Piszecie na swojej stronie internetowej, że „połączyła Was chęć animowania kultury oraz kreowania przestrzeni miejskiej w sposób odpowiedzialny i przyjazny dla społeczeństwa”...

Łączy nas wspólna pasja – chęć gotowania potraw wegańskich, troska o przyrodę, prawa człowieka i prawa zwierząt. Dla nas – pracowników spółdzielni, spółdzielczość jest formą, która pozwala na realizowanie własnych zainteresowań w poczuciu odpowiedzialności i na alternatywnych zasadach. Chcielibyśmy, aby wizerunek oraz program naszej działalności współtworzyła także lokalna społeczność, by można było nadać spółdzielczości nowe znaczenie. Chcemy serwować posiłki, ale też wcielać w życie ideały przedwojennych spółdzielców. Dążymy do tego, aby nasz lokal był przyjazny osobom niezamożnym.

Istniejemy w przestrzeni miejskiej, starając się łamać pewien stereotyp działalności gastronomicznej, w której większość pracowników zatrudniana jest na tzw. śmieciówkach. W „Marginesie” pracuje aktualnie 20 osób i wszystkie w oparciu o umowy o pracę, z pełnymi prawami i przywilejami. To dla nas ważne, bo chcemy oferować naszym pracownikom to, co sami chcielibyśmy dostać.

Prowadzicie działalność na rynku, na którym istnieje silna konkurencja. Co wyróżnia Waszą ofertę?

O naszej popularności decyduje podstawowa zasada obowiązująca w gastronomii: stosunek jakości potraw, do ich ilości i ceny. Staramy się mierzyć to swoją miarą. Klient przychodzi do bistro po to, by smacznie zjeść. Byłoby świetnie gdyby czuł się przy tym komfortowo i naturalnie, bez zbytniego zadęcia. Myślę, że ci, którzy przychodzą do nas, po prostu nas… lubią. Z niektórymi klientami udało nam się nawet zaprzyjaźnić. W opiniach zamieszczanych w mediach społecznościowych czytamy, że w Vegan Bistro jest miło i naturalnie. U nas nie ma marketingu „na siłę”, obsługa jest grzeczna i nienachalna. Moim zdaniem istota marketingu polega właśnie na byciu szczerym i prawdziwym. Jadłospis naszej kuchni zmienia się co dwa tygodnie. Kultowym daniem jest oczywiście kotlet schabowy z… soi. Wegetarianie i weganie w Warszawie spróbowali już prawie wszystkiego, mieli możliwość posmakować kuchni azjatyckiej, indyjskiej. Po degustacji wszystkich smaków świata, dobrze jest wrócić do kulinarnych korzeni, do polskich ziemniaków, pomidora czy mizerii.

Spółdzielnia „Margines” w ubiegłym roku została wyróżniona przez Samorząd Województwa Mazowieckiego znakiem „Mazowieckiej Marki Ekonomii Społecznej”, znacząco zwiększyła zatrudnienie, planuje otwarcie kolejnego lokalu gastronomicznego. Czy macie poczucie spełnienia?

W pewnym sensie tak, bo udało nam się osiągnąć zamierzony cel… z drugiej strony jednak, jeżeli chodzi o gastronomię wegańską czy naszą działalność społeczną mamy jeszcze wiele do zrobienia. Jest oczywiście miło, kiedy jesteśmy doceniani, ale jednocześnie mamy poczucie, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Chcemy iść do przodu, rozwijać się, przygotowujemy otwarcie kolejnego lokalu – tym razem cukierni wegańskiej (łączącej kawiarnię i lodziarnię w jednym), będziemy sprzedawać w niej przez cały rok ciasta i desery, a w sezonie letnim – dodatkowo lody wegańskie. Będą produkowane z mleka roślinnego, w różnych „szalonych” smakach, np. buraczkowym, lawendowym czy słonego karmelu. Ciasta zamierzamy piec na miejscu, dzięki czemu wszystko będzie świeże i smaczne.

 

Spółdzielnia socjalna to podmiot gospodarczy, łączący w sobie cechy przedsiębiorstwa oraz organizacji pozarządowej. Od spółki odróżnia ją przede wszystkim pierwszeństwo celów społecznych
nad maksymalizacją zysku. Oznacza to, że spółdzielnia socjalna musi prowadzić działalność gospodarczą, ale zysk osiągany z tej działalności nie jest celem samym w sobie, a środkiem do realizacji założeń statutowych, określonych w Ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Głównym celem spółdzielni jest zapewnienie pracy swoim członkom. Może też prowadzić działalność społeczną i oświatowo-kulturalną na rzecz swoich członków oraz ich środowiska lokalnego, a także działalność społecznie użyteczną w sferze zadań publicznych. W przeciwieństwie do spółki, członkowie spółdzielni są zobowiązani do pracy na jej rzecz i każdy ma dokładnie jeden głos, niezależnie od wysokości wniesionego udziału. Wszystkie decyzje podejmowane są w sposób demokratyczny.

 

 

Liczba wyświetleń: 117

powrót