Z serca Polski nr 11/17

Człowiek ważniejszy od zysku

2017.11.14 11:10 , aktualizacja: 2017.11.14 13:28

Autor: Andrzej Idziak (Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej), Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka

  • Rafał Janowski, prezes Zarządu Spółdzielni Socjalnej „Haven” z Władysławowa k. Ciechanowa Rafał Janowski, prezes...

O satysfakcji z prowadzenia przedsiębiorstwa społecznego rozmawiam z Rafałem Janowskim ze Spółdzielni Socjalnej „Haven” wyróżnionej w tym roku Mazowiecką Marką Ekonomii Społecznej.

 

 

Słowo haven po angielsku oznacza przystań, port, schronienie. Komu oferujecie bezpieczną przystań?

Można powiedzieć, że w nazwie mieści się kwintesencja tego, czym się zajmujemy. To m.in. misja społeczna zapisana w Ustawie o spółdzielniach socjalnych, w naszym statucie oraz innych dokumentach określających strategię naszego działania. Odbiorcami większości usług, które oferujemy jako spółdzielnia, są osoby wykluczone lub zagrożone wykluczeniem społecznym, w tym również osoby z niepełnosprawnościami. To do nich wyciągamy rękę, dając im szansę na normalne życie, pomagając odzyskać godność i odnaleźć swoje miejsce na otwartym rynku pracy.

Jesteście dość nietypową spółdzielnią socjalną. Macie własny jacht i uprawnienia do przeprowadzania egzaminów żeglarskich. Skąd się wziął pomysł na taką działalność?

Większość zadań, które realizujemy to zbiór pasji członków-założycieli naszej spółdzielni. Żeglarstwo jest jedną z nich. Z jednej strony robimy więc to, co lubimy, z drugiej zaś – zarabiamy na tym. Pomagamy ludziom, którzy w swoim życiu znaleźli się – używając terminologii żeglarskiej – za burtą. Niestety, żeglarstwo w naszych warunkach klimatycznych jest zajęciem sezonowym, dlatego szkolenia na patenty żeglarskie prowadzimy jedynie od kwietnia do października. Nasza oferta, kierowana do młodzieży pochodzącej z rodzin gorzej sytuowanych, to możliwość pokazania młodym ludziom, czym jest żeglarstwo. To szansa na przekroczenie pewnej granicy w sporcie wciąż uważanym w naszym kraju za snobistyczny.

Skoro żeglarstwu można poświęcić tylko kilka miesięcy, czym zajmują się Państwo poza sezonem?

Przygoda z żaglami to tylko jeden z obszarów naszych zainteresowań. Oprócz tego spółdzielnia realizuje wdrażanie Systemów Zarządzania Jakością. Prowadzi szkolenia i kursy językowe, zajmuje się poradnictwem zawodowym.

Na czym Pana zdaniem opiera się „filozofia jakości” w podmiotach ekonomii społecznej?

Prawda jest taka, że wciąż jeszcze spółdzielnie socjalne kojarzone są pejoratywnie. Wiadomo, są to podmioty zatrudniające osoby wykluczone społecznie, osoby z niepełnosprawnościami. W powszechnym odbiorze trudno od takich ludzi wymagać świadczenia usług na wysokim poziomie, o odpowiedniej jakości. Jednak coraz częściej widać, że to się zmienia. Najlepszym dowodem są przedsiębiorstwa społeczne wyróżnione Mazowiecką Marką Ekonomii Społecznej. Daje im ona szansę na większą rozpoznawalność w lokalnym środowisku, świadczy o tym, że jakość ich usług i produktów jest zauważana i doceniana. To także dowód na to, że coraz więcej podmiotów ekonomii społecznej realizuje swoją działalność gospodarczą profesjonalnie, solidnie i na wysokim poziomie. Marzy mi się jednolity system zarządzania jakością dla całego sektora podmiotów ekonomii społecznej. Uważam, że takie pielęgnowanie jakości mogłoby z powodzeniem wpłynąć na ogólną kondycję sektora i pozytywny odbiór społeczny.

Wiem, że pomagacie ludziom zagrożonym wykluczeniem zakładać własne przedsiębiorstwa o charakterze społecznym. Łatwo zachęcić do takiego działania?

To trudne zadanie. Wyciągnięcie ludzi ze świata, w którym tkwią niekiedy latami, zwłaszcza długotrwale bezrobotnych, przełamanie ich marazmu, zachęcenie do aktywności zawodowej wymaga wiele wysiłku, rozmów i energii. Dzięki współpracy z Mazowieckim Ośrodkiem Wsparcia Ekonomii Społecznej w Ciechanowie oraz z Powiatowym Urzędem Pracy w Mławie udało nam się doprowadzić do założenia na terenie gminy i powiatu mławskiego pięciu spółdzielni socjalnych. Podmioty te świadczą różnego rodzaju usługi. Spółdzielnia „Inkluzywna”, którą tworzy zespół młodych ludzi pod kierunkiem doświadczonego, byłego właściciela restauracji, na pewnym etapie swojego życia dotkniętego problemem bezdomności – zajmuje się mobilną gastronomią. Inna nowopowstała spółdzielnia „Road69” zajmuje się usługami drogowymi i robotami ziemnymi, m.in. melioracją rowów. Spółdzielnia „Razem” świadczy usługi opiekuńcze dla osób starszych i dzieci. Chociaż jest jeszcze na etapie rozruchu i jej członkowie w dużej mierze wciąż pracują społecznie, to mają coraz więcej klientów. Satysfakcja, jaką czerpią ze swojej pracy, pozwala im nie tylko na „popychanie” tego przedsiębiorstwa do przodu, ale i pozyskiwanie pieniędzy na jego dalszy rozwój.

Myśląc o tworzeniu podmiotów ekonomii społecznej trzeba zatem mierzyć się z trudną rzeczywistością.

Budowa, tworzenie i rozwój podmiotu ekonomii społecznej wymaga wysiłku, porównywalnego z prowadzeniem własnej firmy. Tu nie ma właściciela-pracodawcy, który ma obowiązek wypłacić pracownikowi wynagrodzenie za przepracowany miesiąc. Członek spółdzielni musi mieć świadomość, że sam musi zapracować na swoją pensję i jeszcze podzielić się nią w ramach misji społecznej realizowanej przez podmiot. Największy problem w przypadku osób zakładających spółdzielnie socjalne, to właśnie zrozumienie tej filozofii działania. Decydując się na taki krok, trzeba mieć świadomość, że przychodzimy do własnego przedsiębiorstwa, w którym mamy swój udział, którego jesteśmy członkami i w którym mamy wpływ na podejmowane decyzje, gdzie zarząd wybierany jest w sposób demokratyczny. Zrozumienie tych kwestii wciąż jeszcze stanowi problem.

W jaki sposób maksymalizować zyski z działalności gospodarczej przy jednoczesnym uwzględnieniu misji społecznej podmiotu? To w ogóle możliwe?

Jest to możliwe, ale – jak już wcześniej powiedziałem – potrzebna jest do tego empatia i wrażliwość. Jeżeli będziemy pozyskiwać środki unijne na realizację projektów likwidujących społeczne bariery czy rozwój zwiększający spójność społeczną i terytorialną, przy wykorzystaniu potencjału mazowieckiego rynku pracy, i będziemy patrzeć na te projekty wyłącznie pod kątem pieniędzy, będzie to po prostu zwyczajny… biznes. A do prowadzenia zwykłej działalności gospodarczej niepotrzebna nam jest spółdzielnia socjalna. Wystarczy założyć dowolną spółkę prawa handlowego. Jeżeli jednak przy realizacji tych projektów weźmiemy pod uwagę misję społeczną, jaką mamy do zrealizowania, będzie to już zupełnie inna sprawa. Zysk jest ważny, ale w pracy ważniejszy od zysku jest człowiek.

 

 

 

 

Liczba wyświetleń: 335

powrót