Z serca Polski nr 11/17
Zostawcie Okopową w spokoju
Od upadku ustroju zwanego komunistycznym minęło już ponad 28 lat. A jednak co jakiś czas pojawiają się pomysły dekomunizacji tego, co choćby minimalnie z komunizmem się kojarzyło lub kojarzy…
– Słyszał pan, panie Zdziśku, że już wkrótce nie będzie śladu po komunizmie? – pan Jurek tym razem poruszył temat czysto polityczny, choć przecież u nich w miasteczku te czasy „komunizmu” wspominane są wcale nie najgorzej, jako czasy inwestycji i kilku więcej miejsc pracy. – Wreszcie ktoś postanowił raz na zawsze zabrać ulice tym, którym się nie należą i pozmieniać niegodnych patronów…
– Hola, hola, panie Jerzy! – zaprotestował pan Zdzisław, który jak zwykle był odmiennego zdania, co podkreślił, zmieniając na chwilę formę „pan Jurek” na poważne „pan Jerzy”. – Czy my mówimy o tych samych pomysłach i tych samych ludziach? 28 lat po upadku komuny chce pan coś dekomunizować? Przecież już raz pomniki spadały z cokołów, a tabliczki z elewacji budynków. I mam wrażenie, że skutecznie wtedy pozbyliśmy się tych, którzy poważnie zasłużyli się złemu systemowi – spadł Dzierżyński, pojawiła się Armia Krajowa. Wtedy był najlepszy czas na dekomunizację, świeże rany i dobra pamięć. A dzisiaj? Dziś to raczej szukanie wroga na siłę i hurtowe wrzucanie ludzi do worków „nasi” i „nie nasi”.
– Lata mijają, a tak naprawdę zostało mnóstwo kryptokomunistów i cała masa tych, którzy źle służyli staremu systemowi – rozmówca twardo stanął na czele dekomunizacyjnych hufców.
– Co to jest 28 lat? To ciągle jest dobry czas na dokończenie dzieła sprawiedliwości społecznej.
– Raczej kolejne rozpoczęcie wojny polsko-polskiej. No bo jeśli zabiera się emerytury, jak słyszę, tym, którzy przez rok czy dwa służyli w PRL, a potem całe dorosłe życie wiernie i z poświęceniem pracowali dla RP, jeśli dokopuje się w historiach patronów ulic epizodów niejednoznacznych w ocenie, to nie jest ani sprawiedliwość, ani tym bardziej społeczna.
– A ja tam ubekom emerytury bym zabrał, a każdemu patronowi ulicy bym się uważnie przyjrzał.
– Prawdziwi ubecy, panie Jerzy, to już pokolenie na tamtym świecie, a co do tych, którzy jeszcze żyją, to należało nie stosować odpowiedzialności zbiorowej, a raczej rozpatrywać przypadki indywidualne. Jeśli chodzi o patronów ulic, zostawiłbym sprawę samorządom. Słyszałeś pan, że na Śląsku ani myślą pozbywać się patrona Gierka. Bo ludzie pamiętają go jako postać nie czarną, a czarno-białą. Jak każdego. Ale władza musi mieć zawsze rację i tam, gdzie samorządy nie będą odpowiednio aktywne w „dekomunizacji”, wojewodowie te samorządy wyręczą. I nikt nie patrzy na koszty ponoszone przez suwerena – zmiana dokumentów, zmiana map… Tylko dlatego, że tego czy innego patrona ktoś wrzucił do niewłaściwego worka.
– A wiesz pan co? – pan Jurek postanowił lekko wybrnąć z tematu ulic. – Z tą dekomunizacją trzeba jednak ostrożnie. I biję brawo jakiemuś miastu, które zmieniło nazwę ulicy: Kowalskiego rewolucjonisty na Kowalskiego hokeisty. Ale jak im się nie spodobają towarzysze Okopow i Koszykow, znikną nazwy „Okopowa” i „Koszykowa”, to będzie to koniec świata.
Liczba wyświetleń: 100
powrót