Mazowsze serce Polski nr 9/20
Strażacy w ogniu (po)wyborczym
2020.09.14 08:05 , aktualizacja: 2020.09.23 13:35
Autor: Agnieszka Stabińska, Wprowadzenie: Agnieszka Stabińska
Strażacy są jedną z nielicznych w naszym kraju grup, które nie angażują się w politykę. Jednak, jak mogliśmy zauważyć podczas ostatnich wyborów, w tę politykę są nieubłaganie wciągani.
Bitwa o wozy
To konkurs zorganizowany przez MSWiA, którego celem było zachęcenie do pójścia na wybory. W nagrodę OSP z gmin, w których odnotowano najwyższą frekwencję wyborczą, otrzymały wóz strażacki. Na Mazowszu promesy za ich zakup trafiły do gmin: Szulborze Wielkie, Dąbrówka, Słupno, Bielany i Podkowa Leśna. Problem w tym, że m.in. na terenie tej ostatniej gminy nie ma jednostki OSP.
– Inicjatywa wywołała dużo pozytywnej energii w środowisku ochotniczych straży pożarnych, zaktywizowała też wiele lokalnych społeczności. Uważam jednak, że pomoc publiczna w formie dotacji powinna trafiać tylko tam, gdzie jest najbardziej potrzebna – burmistrz Podkowy Leśnej Artur Tusiński komentuje wygraną. – To są pieniądze publiczne i rozdawanie ich na zasadzie igrzysk nie powinno być akceptowalne – podkreśla dobitnie.
Co do rzeczywistych powodów hojności wątpliwości ma Sławomir Wasilczuk, wójt gminy Korczew:
– Nie wiadomo, czy duża frekwencja wyborcza w poszczególnych gminach podyktowana była konkursem, czy też chęcią wybrania przez wyborców konkretnego kandydata – zastanawia się wójt.
Polityczna kalkulacja
Zdaniem politologa, dr. Olgierda Annusewicza, p.o. dyrektora Ośrodka Analiz Politycznych UW, strażacka brać została wciągnięta do wielkiej polityki i zwyczajnie wykorzystana w kampanii wyborczej.
– Polityka jest bezwzględna. Ten mechanizm traktuje strażaków przedmiotowo. To jest ten koszt. Nie jestem etykiem, więc nie będę oceniał tego w kategoriach dobra i zła czy uczciwości, lecz skuteczności – tłumaczy.
Faktem jest, że mieszkańcy małych gmin dali się wciągnąć w tę grę. Choć w ostatecznym rozrachunku stawką wcale nie był wóz strażacki...
– Badania pokazują, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości w mniejszych miastach oraz na wsiach jest proporcjonalnie wyższe niż w dużych ośrodkach. W związku z tym podczas ostatnich wyborów zastosowano strategię wykorzystującą mechanizm korzyści. Jest on tak dobrany, by zwiększać frekwencję na tych obszarach, na których potencjalnie jest więcej zwolenników danego ugrupowania – zaznacza.
Zatem to nie dobro i bezpieczeństwo wyborców było celem. Oni mieli być wyłącznie narzędziem.
– PiS dobrze zdiagnozował to, gdzie ma rezerwuar wyborców, którzy mogli pójść do wyborów – mówi dr Olgierd Annusewicz.
I przekonuje, że akcja „wozy strażackie za frekwencję” była krokiem strategicznym. Po pierwsze, to korzyść, którą otrzymuje cała społeczność. Potencjalnie będą korzystali z wozów strażackich także ci, którzy na PiS nie zagłosowali. Po drugie, mechanizm prezentu dla społeczności uruchamia też rywalizację między społecznościami.
– To jest dobry, samonapędzający się mechanizm promocyjny. Strategicznie jest świetnym pomysłem też z tego powodu, że OSP to organizacja bardzo mocno związana z PSL-em – argumentuje ekspert. – I nie jest odkryciem, że PiS bardzo mocno podgryza PSL, starając się zjednywać sobie dużą część elektoratu głosującego dotąd na PSL. Patrząc na tę sytuację z perspektywy chłodnego analityka, uważam, że to było genialne – podkreśla dr Olgierd Annusewicz.
Przywilej czy karta przetargowa?
Radna województwa mazowieckiego Urszula Kierzkowska, która jest również burmistrzem Bemowa, twierdzi, że nowoczesne społeczeństwo obywatelskie nie potrzebuje zachęt do udziału w wyborach.
– Każdy obywatel akt wyborczy powinien traktować nie jako obowiązek, ale przede wszystkim prawo, z którego powinniśmy w pełni i powszechnie korzystać. Każde dodatkowe zachęty, szczególnie kierowane do dedykowanej grupy wyborców, mogą być odbierane dwuznacznie i w konsekwencji mogą wpływać na ocenę całego procesu wyborczego – mówi radna.
I zaznacza, że nie każdy pomysł na zwiększenie frekwencji wyborczej może być strzałem w dziesiątkę.
– Akcje ad hoc, tuż przed samymi wyborami nie prowadzą do ugruntowania się trwałej świadomości zwiększającej partycypację obywateli – twierdzi. – Myśląc o przyszłości i budowie społeczeństwa obywatelskiego, dla którego akt wyborczy jest świętem demokracji, musimy przede wszystkim myśleć o edukacji dzieci i młodzieży, przekazując, jak ważny jest udział w życiu społecznym – podsumowuje radna Mazowsza.
Iluzoryczny wóz
Artur Tusiński przekonuje, że takiej akcji, jak „Bitwa o wozy”, nie da się wytłumaczyć żadnym szczytnym celem, szczególnie że sposobów i metod na wsparcie samorządów i straży, które mają realne problemy z finansami czy infrastrukturą strażacką, jest wiele.
Zwraca też uwagę na inny aspekt:
– Zdrowsza, bardziej klarowna byłaby sytuacja, w której zarówno rząd, jak i parlament wprowadzają mechanizmy wzmacniające finansowo gminy, a nie takie, które uszczuplają budżety i zmuszają do ustawiania się w kolejce po wsparcie – tłumaczy.
Przekonuje, że dodatkowo konieczność zamówienia dużej liczby specjalistycznych samochodów w tak krótkim czasie spowodowała wzrost ich cen. Nie każdą obdarowaną gminę będzie stać na dołożenie do wozu. Z tej perspektywy pomoc jest iluzoryczna, nierealna. A w przypadku gmin bez OSP pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Przykład to OSP w Milanówku, która jest dobrze doposażona, a „wygrała” promesę (przekazała ją Podkowa Leśna).
Podobnego zdania są sami strażacy:
– Trzeba pomyśleć o wsparciu samorządów, które np. nie mają pieniędzy, aby zakupić nowy wóz albo o tych jednostkach, w których strażacy jeżdżą do pożarów starymi, zużytymi pojazdami. Taka pomoc powinna być celowa i dopasowana do realnych potrzeb – zaznaczają druhowie.
Wójt gminy Mochowo Zbigniew Tomaszewski mówi wprost:
– Inicjatywa miała oczywisty cel polityczny, by zmobilizować wybraną grupę głosujących, wśród których rządzący mają największe rezerwy wsparcia. To z założenia było nieracjonalne – ocenia rządowy pomysł. – Warto byłoby przeprowadzić inwentaryzację potrzeb OSP w całym kraju i skierować wsparcie dla najbardziej potrzebujących gmin.
Pomoc szyta na miarę?
Jak zaznacza wójt Mochowa ważniejsza jest stała gotowość do współpracy i bieżące reagowanie na potrzeby jednostek. A tak według niego działa samorząd Mazowsza.
– Dzięki środkom z budżetu województwa zakupiliśmy trzy nowe samochody ratowniczo-gaśnicze dla jednostek OSP, w tym średni pojazd dla OSP Bożewo oraz lekkie samochody dla OSP Żurawin i Malanowo Stare – wymienia wójt.
Gmina, którą zarządza, mogła też liczyć na dofinansowanie zakupu używanych średnich samochodów bojowych dla OSP Mochowo i Ligowo. Do OSP Malanowo Stare trafiła łódź z silnikiem zaburtowym oraz przyczepą do jej przewozu.
– Przeprowadziliśmy też remonty strażnic z wykorzystaniem środków z budżetu Mazowsza – dodaje Zbigniew Tomaszewski.
Gmina otrzymała również wsparcie dla strażaków ochotników, którzy stoją na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem.
– Naszym zadaniem jest zapewnić druhom maksymalne bezpieczeństwo i wyposażać w możliwie najlepszy sprzęt, tak bardzo potrzebny w ich codziennej pracy – podsumowuje kwestie wsparcia wicemarszałek Mazowsza Rafał Rajkowski. – Tylko w tym roku, mimo trudnej sytuacji, dofinansowaliśmy zakup 67 średnich i ciężkich samochodów ratowniczo-gaśniczych dla druhów z Mazowsza – dodaje wicemarszałek.
Nie igrzyska, a stałe wsparcie
O tym, że pomoc dla strażaków ochotników powinna polegać na długofalowym i dobrze zaplanowanym działaniu, mówi też radny Mirosław Adam Orliński, który jako druh OSP Paprotnia i członek Zarządu Powiatowego OSP potrzeby zna od podszewki. Wskazuje m.in. na wieloletnie programy wsparcia dla OSP, które cieszą się ogromnym powodzeniem.
– Tylko przez ostatnie 10 lat samorząd Mazowsza przyznał blisko 100 mln zł na pomoc finansową dla OSP w formie dotacji celowej, a w tym roku prawie 20 mln zł. I to nie tylko na zakup samochodów ratowniczo-gaśniczych, ale także na remonty strażnic, wsparcie finansowe doposażenia jednostek OSP czy zakup sprzętu przeciwpożarowego i ubrań. W trudnym czasie pandemii jednostki otrzymały także materiały do przeciwdziałania COVID-19 na kwotę ponad 7,5 mln zł – wylicza.
Systematyczne działania kompleksowo wspierają mazowieckich ochotników, którzy ramię w ramię ze strażakami Państwowej Straży Pożarnej ratują nasz majątek, zdrowie i przede wszystkim życie, często narażając
własne.
„Bitwa” nie była potrzebna
– W latach 2006–2020 samorząd Mazowsza dofinansował zakup m.in. ponad 700 samochodów pożarniczych, ale też łodzi motorowych, narzędzi hydraulicznych do ratownictwa drogowego, różnego typu motopomp, pił, agregatorów, drabin pożarniczych, systemów selektywnego alarmowania, aparatów powietrznych, zestawów ratownictwa medycznego, pontonów, defibrylatorów, masztów oświetleniowych. To także środki pomocowe na umundurowania, dofinansowanie specjalistycznych szkoleń z obszaru ratownictwa drogowego i medycznego czy też na strażnice, których w latach 2018–2020 wyremontowano 542 – podkreśla Joanna Sokołowska, zastępca dyrektora Departamentu Organizacji ds. bezpieczeństwa w urzędzie marszałkowskim. – Dzięki takim celowanym i systematycznym działaniom strażacy są skuteczniejsi, gdy stają w obliczu nowych wyzwań współczesności, jak np. gaszenie samochodów hybrydowych. Warto też wspomnieć, że dzięki wsparciu samorządu województwa wiele jednostek OSP dołączyło do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, który łączy OSP i PSP.
Pomoc samorządu Mazowsza dla strażaków ochotników jest sukcesywna i – co najważniejsze – nie jest jednorazową akcją, ani nie podlega politycznym racjom. Jak zauważa jeden z druhów:
– OSP to nie tylko samochód strażacki, ale idea niesienia bezinteresownej pomocy, bez względu na barwy polityczne.
Samorząd Mazowsza wspiera OSP – w sumie 118 mln zł trafiło na pomoc dla strażaków
2006 – 11 mln zł
2007 – 15 mln zł
2008 – 12 mln zł
2009 – 14 mln zł
2011 – 5 mln zł
Liczba wyświetleń: 88
powrót