Mazowsze serce Polski nr 9/18

Rzeźba opowiada historię

2018.09.12 06:10 , aktualizacja: 2018.09.19 15:31

Autor: Rozmawiała Emilia Tabaka, Wprowadzenie: Paweł Burlewicz

  • Rzeźba drewniana popiersie rolnika Fot. Emilia Tabaka
  • Zdjęcie rzeźbiarza w swetrze, okularach, z wąsami, trzymającego w rękach cztery małe drewniane rzeźby Kazimierz Nurczyk (fot....
  • Rzeźbiony krucyfiks Fot. Emilia Tabaka
  • Zbliżenie na głowę mężczyzny rzeźbioną w drewnie Fot. Sylwester Marchewka
  • Zbliżenie na rzeźbioną w drewnie twarz kobiecą Fot. Sylwester Marchewka
  • Zbliżenie na rzeźbioną w drewnie głowę Chrystusa w koronie cierniowej Fot. Sylwester Marchewka

Urodził się na Mazurach, lecz to na Mazowszu postanowił spędzić emeryturę, gdzie od lat, oddany kulturze kurpiowskiej, poświęca się swojej pasji – rzeźbiarstwu. Laureat wielu regionalnych nagród, a przy tym oddany społecznik – Kazimierz Nurczyk.

 

Emilia Tabaka1: W jaki sposób i kiedy zaczęła się Pana przygoda z rękodziełem?

Kazimierz Nurczyk: Wydaje mi się, że za początki można już uznać dzieciństwo. Pamiętam, że zanim zjadłem ziemniaki na obiad, zawsze musiałem w nich coś wyrzeźbić. Pierwsze, poważne rękodzieło stworzyłem jakieś 30 lat temu, podczas pobytu w Indiach, gdzie odkryłem w sobie tę pasję. Po powrocie do Polski zabrałem się za tworzenie pełną parą i do dziś uwielbiam to zajęcie.

 

E.T.: Pomysł i inspiracja to chyba podstawa twórczości. Jak się rodzą plany na kolejne prace?

K.N.: Najważniejsze dla mnie jest, aby rzeźba miała przesłanie i opowiadała jakąś historię. Większość pomysłów czerpię od ludzi. Każdy człowiek jest dla mnie inspiracją – szczęśliwy, smutny, zdrowy, chory... Ostatnio zacząłem się zajmować tematem przemijania, który dotyczy wszystkich, a każdy go raczej unika. Tworzę więc serię dwunastu rzeźb, czyli tylu, ilu było apostołów. Dopóki nie połączył ich Chrystus, życie każdego z nich było inne.

 

E.T.: Czy dużo czasu poświęca Pan na jedną rzeźbę?

K.N.: Proces tworzenia dzieje się przede wszystkim w głowie. Gdy już widzę pomysł i wiem o czym chcę stworzyć dzieło, muszę sobie wszystko logicznie zaplanować – jak przedstawić ideę, aby faktycznie miała historię, którą chcę opowiedzieć. To jest właśnie najtrudniejsze. Jedna z moich ulubionych prac – „Pycha” – rodziła się w mojej głowie około pół roku. Rozmyślałem o niej całe dnie i noce. W ciągu dnia planowałem, układałem sobie plan, a po nocy pojawiała się pustka. I znów potrzebowałem czasu, aby pomysły wróciły. Kiedy już wiem, co i jak chcę wyrzeźbić, zaczynam. Sama praca z drewnem jest procesem końcowym. Oczywiście, wiele zależy od tego, jak duża i skomplikowana jest rzeźba. Czasem są to dwie godziny pracy dłutem, czasem dziesięć.

 

E.T.: Która z prac ma dla Pana szczególne znaczenie?

K.N.: Każda! Wszystkie szczerze kocham i mógłbym wymieniać ich nazwy w nieskończoność. Na szczycie listy jest krzyż, który osobiście poświęcił Jan Paweł II.

 

E.T.: Czyli swoich rzeźb pewnie Pan nie sprzedaje…

K.N.: Bardzo niechętnie. Przez te wszystkie lata sprzedałem jednak sporo prac, ale nigdy nie tworzyłem dla pieniędzy. Rzeźby często wypożyczam na różne wystawy. Zdarza się, że robię też coś na specjalne, indywidualne zamówienia. To pasja, o której lubię opowiadać i zarażać nią ludzi. Na przykład przez 3 lata prowadziłem zajęcia dla dzieci, podczas których uczyłem je portugalskiego i rzeźbiliśmy w mydle. Założyłem dla nich także kółko szachowe. To był naprawdę świetny okres w moim życiu, miło go wspominam. Do tej pory dostaję zaproszenia do szkół, gdzie opowiadam o swoich podróżach i rzeźbiarstwie.

 

E.T.: À propos podróży, wspomniał Pan o pobycie w Indiach…

K.N.:  30 lat temu spędziłem w tym kraju ponad rok, a to dlatego, że pracowałem w górnictwie, budowaliśmy wtedy studnie szybowe i prowadziliśmy takie prace także za granicą, m.in. w Indiach. Pojechaliśmy tam, by od postaw stworzyć kopalnie. To, co z tego pobytu zapamiętam na zawsze, to spotkanie trojga świętych: Matki Teresy z Kalkuty, Jana Pawła II i ojca Mariana Żelazka, który wkrótce będzie beatyfikowany. Nigdy nie zapomnę widoku papieża machającego w naszą stronę i mówiącego: „Pozdrawiam górników z Polski”. Przeżycie nie do opisania.

 

E.T.: Za swoją twórczość odebrał Pan już wiele nagród, w tym m.in. Kurpika i Medal Pamiątkowy„Pro Masovia”.  Pewnie takie wyróżnienia dodają skrzydeł?

K.N.:  Są bardzo miłe. Każdy twórca, mniejszy czy większy, potrzebuje pochwały, docenienia. Dlatego wszystkie nagrody cieszą. Jestem ogromnie wdzięczny za wyróżnienia. To motywacja, by działać dalej i wciąż się doskonalić.

 


1 Emilia Tabaka to jedna z uczestniczek tegorocznej edycji „Praktyk u Marszałka”, poznająca tajniki pracy samorządu pod okiem zespołu z ostrołęckiej delegatury UMWM.

 

Liczba wyświetleń: 151

powrót