Mazowsze serce Polski nr 9/18

Muzyka wysokiego ryzyka

2018.09.12 06:30 , aktualizacja: 2018.09.12 16:01

Autor: Wysłuchał i spisał Marcin Rzońca, Wprowadzenie: Paweł Burlewicz

Piękne dźwięki łagodzą obyczaje. A może prowadzą do rewolucji?

 

– Wnuczka wróciła, panie Jurku, z Kostrzyna nad Odrą, z tego festiwalu Owsiaka, cała i zdrowa – rozpoczął pan Zdzisław pogawędkę w sierpniowe leniwe popołudnie na ławeczce. – A tak trąbili, że to impreza podwyższonego ryzyka. Że bandyterka, narkomania i strach dzieciaka na to puszczać. A ona uśmiechnięta, zadowolona i całe popołudnie spokojnie opowiadała, jak było. Kolorowo, życzliwie i podobno z petardą muzyki, cokolwiek ci młodzi przez to rozumieją.

– To miała szczęście, że jej się nic nie stało – skontrował pan Jurek, niespecjalnie przepadający za wodzirejem w czerwonych spodniach i okularach, czyli Jerzym Owsiakiem. – Bo ja widziałem końcowy raport policyjny, że 800 wykroczeń i ponad setka przestępstw tam się trafiła.

– Prawda, ale pamiętasz pan, że na tych polach nad Odrą zanotowano oficjalnie ponad 200 tysięcy ludzi? A sam Owsiak twierdzi, że młodych (i nie tylko młodych) było tam ponad 500 tysięcy? To przyznasz pan, że liczba „zdarzeń o charakterze kryminalnym” statystycznie nieporażająca? A i sama policja podsumowała całą imprezę jako spokojną i bezpieczną, więc po co te wcześniejsze strachy o podwyższonym ryzyku?

– Profilaktycznie – westchnął pan Jerzy filozoficznie, choć z miny odczytać można było wątpliwość co do konieczności tej profilaktyki.

 

– A ja myślę, że to strach przed hasłem „Miłość, wolność, muzyka” – widząc te rozterki zaatakował pan Zdzisław. – Strach przed tym, że rewolucje zaczynały się od artystów. Że artyści nie boją się wykrzykiwać swoich wątpliwości i wołać o sprawiedliwość. Jak ci z Pink Floyd, którzy na telebimach wyświetlali napisy „Wolność” i „Konstytucja”. Albo ten Bono z U2, który komentuje europejskie obawy o stan praworządności w Polsce, krzycząc na koncercie „Naszym braciom i siostrom zabiera się wolność!”. Władza to widzi. Choć nie bardzo daje po sobie poznać, że się przejmuje, to jednak się przejmuje.

– A czym tu się przejmować? Że jakieś zachodnie gwiazdeczki polansują się, nie wiedząc, co tak naprawdę się u nas dzieje? Śmieszne, panie Zdziśku, żeby władza takich rzeczy się obawiała – wzruszył ramionami drugi z sąsiadów.

– A powinna choć na chwilę zatrzymać się w refleksji, bo to nie tylko zagraniczni artyści stają w obronie naszej demokracji i wolności, ale przede wszystkich tworzy się silny front opozycji wśród rodzimych: muzyków, aktorów, nawet plastyków. Przyznasz pan, że to zawsze były elity społeczeństwa i warto ich chociaż wysłuchać.

 

– Warto, ale do rządzenia to oni się nie nadają – pan Jurek przypomniał sobie kilku artystów, którzy sprawowali lub sprawują mandaty poselskie bez spektakularnych sukcesów.
– Niech oni będą recenzentami i krytykami. Ale obiektywnie i bez przesady.

– A wiesz pan co? – uśmiechnął się smutno pan Zdzisław. – Może ta władza po prostu muzyki nie lubi? Jak jeden poseł opozycyjny zaczął od słów „Panie marszałku kochany, muzyka łagodzi obyczaje” , to mu zaraz mikrofon wyłączyli i awantura na cały sejm i pół kraju była. Uznajmy więc, że muzyka nie łagodzi obyczajów, a życie w dzisiejszej rzeczywistości wewnętrznej i zewnętrznej to permanentny stan podwyższonego ryzyka. I po temacie...

 

Liczba wyświetleń: 77

powrót