Mazowsze serce Polski nr 9/18
Klub z gwiazdką
2018.09.12 08:20 , aktualizacja: 2018.09.21 09:52
Autor: Paweł Burlewicz, Wprowadzenie: Paweł Burlewicz
Ruszył rok szkolny. Zaczynają się zajęcia pozalekcyjne. Wielu chłopców i coraz więcej dziewczynek stawia na futbol. Którą akademię piłkarską wybrać, by nasze dziecko wyrosło na reprezentanta Polski? Może pomóc w tym nowy system.
Choć biało-czerwoni nie zawojowali mistrzostw świata w Rosji, piłka nożna pozostaje ukochanym sportem, a dzieci chcą iść w ślady swoich idoli. Co ma zrobić rodzic, by jego dziecko dobrze zaczęło karierę? Jak wybrać klub? Były trener drużyny narodowej Jerzy Engel, jak mało kto znający mazowiecki futbol, ma zaskakującą radę na początek:
– Najważniejsze, żeby była to akademia... blisko domu. Kiedy ktoś mieszka np. w Warszawie, to trudno mu po południu przejechać na drugi koniec miasta. To zniechęca rodziców i dzieci. A bardzo ważna jest regularność ćwiczeń. Szkółka w naszej dzielnicy pozwoli stwierdzić, czy dziecko ma prawdziwą chęć chodzić systematycznie na takie zajęcia i przejawia odrobinę talentu – tłumaczy były szkoleniowiec stołecznej Legii i Polonii.
Trener drugi po ojcu
W jakim wieku można zacząć przygodę z futbolem? Dobrze to zrobić, jeszcze zanim usłyszy się pierwszy szkolny dzwonek.
– Są zajęcia dla dzieci mających 5–6 lat. Na tym etapie powinny zapewniać wszechstronny rozwój fizyczny. To jest złoty wiek, kiedy dziecko może osiągnąć najwięcej, jeśli chodzi o poziom sprawności ogólnej. Wtedy też najłatwiej rozwinąć w dziecku pasję, by w przyszłości zostało piłkarzem – tłumaczy Marcin Sasal, przewodniczący Wydziału Szkolenia Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej.
Na każdym etapie najważniejszy dla wychowania przyszłego sportowca jest trener. Dlatego rodzic powinien obserwować jego zachowanie w trakcie zajęć.
– To musi być człowiek, który chce cały czas się rozwijać. Zmieniać swoje treningi i ćwiczenia. Powinien być systematyczny, obowiązkowy, solidny: nie spóźniać się na zajęcia, nie rozmawiać w trakcie przez telefon, tylko zajmować się dziećmi – opisuje wzór szkoleniowca Marcin Sasal. – Musi dobrze współpracować z rodzicami, ale też tłumaczyć im kierunki szkolenia, zachowując swoje wymagania. Poza tym dobry trener myśli o ścieżce rozwoju każdego zawodnika. Sam pracowałem w małym klubie i zdawałem sobie sprawę, że w pewnym momencie będę musiał go gdzieś oddać do dalszego szkolenia – dodaje.
Mamy prawo dużo wymagać od kogoś zajmującego się trampkarzami. Nie wolno lekceważyć faktu, że jest też wychowawcą naszych dzieci.
– Trener ma duży wpływ na młodzież i musi być wzorem do naśladowania. Jest następnym autorytetem po rodzicach – ocenia Sasal.
Trawa musi być zielona
Dobry trener to połowa sukcesu, ale musi mieć gdzie prowadzić zajęcia. – Podstawa to dobre boisko. W mojej akademii stawiam wyłącznie na naturalną nawierzchnię, dzieci trenują na trawie – deklaruje były piłkarz Roman Kosecki, który po odejściu z Legii robił karierę w Hiszpanii i Francji, a dziś prowadzi własną szkółkę MUKS Kosa Konstancin.
– Współpracowałem przy tworzeniu programu Orlików, które w założeniu miały służyć piłkarzom wtedy, gdy nie sposób ćwiczyć na boiskach trawiastych: późną jesienią i wczesną wiosną. A teraz widzę, jak dzieci w upale 30 stopni ganiają po sztucznej murawie. Złości mnie to, bo niczego dobrego nie przyniesie. Niektórzy idą na łatwiznę. Zakładają akademię u siebie w domu, korzystają z darmowego Orlika, a biorą pieniądze od dzieci, które powinny uczyć się techniki na naturalnej nawierzchni – podkreśla były poseł na Sejm.
Kosecki uważa, że praca z dziećmi to duża odpowiedzialność i skomplikowany biznes.
– Byłem pierwszym piłkarzem, który założył swoją prywatną akademię. Przekonałem się, że to równie trudne i skomplikowane przedsięwzięcie, jak prowadzenie dużej firmy. Trzeba zatrudnić dobrych trenerów, przygotować odpowiednie boiska, ponosić różnego rodzaju opłaty: za prąd, wodę, koszenie trawy, delegacje, za licencje dla drużyn i zawodników itp. – tłumaczy 69-krotny reprezentant Polski.
Futbol wymaga poświęceń
Kiedy młody piłkarz dorasta, sport zaczyna mu zajmować sporą część dnia. To również muszą wkalkulować rodzice w swoje plany.
– Kiedy ktoś chce zostać pianistą, to nie tylko chodzi na lekcje, ale też ćwiczy bardzo dużo w domu. Z futbolem, ze sportem jest tak samo. Trzeba swojej ukochanej dyscyplinie poświęcić naprawdę dużo czasu – przekonuje Jerzy Engel. I dorzuca kolejną radę: – Kiedy dziecko się rozwija i widać, że ma talent i chce się poświęcić piłce nożnej, to warto je kierować do klubu, który ma swoją klasę sportową w szkole. Bo wtedy dziecko ma szereg dodatkowych zajęć ruchowych.
Często rodzic oczyma wyobraźni widzi swoje dziecko strzelające gole dla Wisły Płock czy Legii Warszawa, a może nawet Realu Madryt czy Bayernu Monachium. Tymczasem nie trzeba wcale się spieszyć z przenoszeniem juniora do słynnego klubu.
– Mniejsze znakomicie wychowują młodzież, jak choćby Varsovia, w której rozpoczynał grę Robert Lewandowski. Patrzę na pracę tych klubów z przyjemnością. Z reprezentacji Polski, którą prowadziłem, większość piłkarzy zaczynała w małych klubach, w niewielkich miejscowościach. Talenty rodzą się wszędzie – zapewnia Jerzy Engel.
Wtóruje mu Marcin Sasal:
– Mamy naprawdę wielu świetnych szkoleniowców na Mazowszu. Pracują również w małych klubach, nie tylko w dużych miastach – zapewnia były trener m.in. Mazowsza Grójec, Dolcanu Ząbki i Pogoni Siedlce.
Nowy system PZPN
Jeśli rodzic nadal będzie miał wątpliwości, może mu pomóc nowy system, dzieło PZPN.
– Działając w związku, przygotowałem projekt certyfikowania akademii. Z tego, co wiem, ma wkrótce ruszyć. Kiedy najlepsze akademie dostaną jedną, dwie lub trzy gwiazdki od piłkarskiej centrali, każdy rodzic będzie wiedział, że jest w nich odpowiednia infrastruktura i program pracy dla dzieci, co sprawdzają merytoryczne kontrole. Zyska pewność, że przyprowadza dziecko do miejsca, w którym wszystko jest dobrze zorganizowane – tłumaczy Roman Kosecki.
Jeśli za tymi certyfikatami jakości pójdą pieniądze z PZPN, kluby zapewnią komfort pracy najlepszym trenerom. Zdaniem byłego napastnika Galatasaray, Nantes, Atletico Madryt i Chicago Fire na końcu młodym ludziom potrzebny jest... idol.
– Zachęcam gorąco moich kolegów, piłkarzy i byłych piłkarzy, do angażowania się w działalność różnych akademii. Nie ma nic lepszego niż sytuacja, w której dziecko przychodzi i trenuje u boku swojego idola. To rozpala marzenia młodych ludzi – zachęca Kosecki.
Liczba wyświetleń: 104
powrót