Mazowsze serce Polski nr 6/20
Mistrz&Miss
2020.06.08 07:40 , aktualizacja: 2020.06.24 11:30
Autor: Agnieszka Bogucka, Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka
On – jeden z najlepszych z polskich kolarzy. Ona – niezwykłej urody radomianka. Ich życie to świetny scenariusz na film. Niestety, z dramatem w tle.
Pierwszy konkurs piękności w Radomiu odbył się pod koniec 1931 r. Najpiękniejszą Radomianką 1932 r. została jednogłośnie wybrana 17-letnia Wanda Maślińska.
„Relację z przebiegu tej imprezy zamieszczono w 72 numerze dziennika »Dzień Dobry Ziemi Radomskiej!« z dnia 22 grudnia 1931 roku. Pisano: »[…] spośród 11 kandydatek wybranych przez plebiscyt naszych czytelników. Tytuł ten uzyskała kandydatka występująca w konkursie pod pseudonimem „Promyk”. Pod tym naprawdę trafnie dobranym godłem kryło się promienne, złotowłose dziewczę o oczach, jak mieniąca się toń morska. Wandzia Maślińska – gdyż takie jest prawdziwe nazwisko »Promyka« – jest zaledwie 17-letnim dziewczęciem i uosabia najczystszy typ urody polskiej. Szlachetnie zarysowany profil, pełna godność, majestatyczna niemal postawa i jakiś przedziwny czar i blask, bijący od jej wiośnianej twarzyczki zdecydowały o bezapelacyjnym zwycięstwie nad rywalkami«”1.
Stanisław Kłosowicz urodził się 4 marca 1906 r. w Krasnojarsku. Był jednym z najlepszych kolarzy szosowych dwudziestolecia międzywojennego. Trzykrotny zwycięzca wyścigu Kraków–Zakopane (nieoficjalne mistrzostwa Polski) w latach 1927–1929.
Piękni i młodzi
„Stanisław Kłosowicz i Wanda Maślińska poznali się na balu sportowców (…). Ona – Miss Radomia, pierwsza w historii miasta, on – sławny kolarz szosowy, mistrz Polski, olimpijczyk z Amsterdamu z 1928 r. i uczestnik mistrzostw świata w Rzymie w 1932 r. Do Radomia sprowadził go i zatrudnił na fikcyjnym etacie Kazimierz Ołdakowski, dyrektor Fabryki Broni, który chciał, aby młody kolarz z sukcesami jeździł i promował radomski zakład. Fabryka produkowała wtedy m.in. znakomite rowery dla wojska i policji”2.
Wanda i Stanisław pobrali się 26 grudnia 1933 r. w radomskim kościele pw. Najświętszej Marii Panny. Byli jedną z najbardziej popularnych par ówczesnego Radomia. Zakochani i szczęśliwi. I nikt nie przypuszczał, że za parę lat ta sielanka zostanie bezpowrotnie zniszczona.
Przymusowy delegat
Po wybuchu wojny radomska fabryka została przejęta przez Niemców i przemianowana na Waffenfabrik in Radom. Nowi zarządcy zdawali sobie sprawę, że na stanowisku tokarza zatrudniony jest utytułowany i popularny sportowiec. I wykorzystali to. W niedzielę 11 kwietnia 1943 r. niemiecka agencja prasowa Transocean nadała komunikat o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok 10 tys. polskich oficerów. Chcąc rozegrać to propagandowo, Niemcy zaprosili delegację Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, aby mogła przeprowadzić własne badania i udokumentować odkryte ślady ludobójstwa. Ponadto Niemcy zażądali od Polskiego Czerwonego Krzyża wysłania na miejsce zbrodni oficjalnej delegacji. Za wiedzą i zgodą Rządu RP na Uchodźstwie oraz polskich władz podziemnych na miejsce zbrodni udało się też kilkunastu Polaków, m.in. pisarz Józef Mackiewicz. Do Katynia przywieziono też delegację społeczeństwa polskiego z Generalnego Gubernatorstwa, dziennikarzy i jeńców z niemieckich oflagów – oficerów brytyjskich, amerykańskich i polskich. Jako pracownik radomskiej fabryki broni Stanisław Kłosowicz został wytypowany przez Niemców do wyjazdu do Katynia.
„Niemcy dają członkom delegacji wolną rękę. Pozwalają przyglądać się pracom, poruszać się swobodnie wokół mogił, rozmawiać z pracującymi przy ekshumacji robotnikami. Wszystko dokumentują na kliszy filmowej i fotograficznej. W »Dzienniku Radomskim« wydawanym w okupowanym Radomiu ukaże się potem relacja wraz z fotografią”3.
Na zdjęciu widać mężczyzn pochylonych nad jedną ze świeżych mogił – pierwszy z prawej stoi Stanisław Kłosowicz.
Kłopotliwy świadek
Na początku 1945 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej do Radomia, Kłosowicz został aresztowany przez NKWD i zesłany na Ural. Spędził tam w nieludzkich warunkach, pracując przy wyrębie lasu blisko 3 lata. Wrócił do Radomia pod koniec 1947 r. Na peronie czekała na niego ukochana żona z małą Danusią, która po raz pierwszy zobaczyła ojca – gdy go aresztowano, Wanda Kłosowicz była w ciąży.
Rodzina znalazła się w trudnym położeniu (Stanisław nie mógł znaleźć pracy), została usunięta ze służbowego mieszkania. W końcu któryś z kolegów załatwił pracę Kłosowiczowi w PKS-ie. Z dawnego wysportowanego, energicznego mężczyzny został już cień człowieka.
16 października 1955 r. pojechał z kolegami z pracy na tzw. czyn społeczny, czyli darmową pracę na rzecz socjalistycznej ojczyzny. Tym razem mieli pomagać w wykopkach pod Trablicami, niedaleko Radomia. Do domu nie wrócił już nigdy.
„(…) zginął w dziwny sposób. Wersja, którą usłyszała rodzina, brzmiała tak: po pracach w polu wszyscy, poza nim, wsiedli do autokaru, by wrócić do Radomia. On jeden usiadł na burcie przyczepy za traktorem. Gdy traktor ruszył, Kłosowicz spadł, wprost pod koła drugiej przyczepy”4.
Wanda Kłosowicz została sama z dwójką dzieci (Bogdan urodził się w 1951 r.). Zakład pracy wypłacił jej odszkodowanie za śmierć męża. Zmarła w 1992 r. i została pochowana obok Stanisława.
Podczas pracy nad artykułem korzystałam z informacji zawartych w reportażu Małgorzaty Rusek „Lot do Smoleńska, 1943. Historia Stanisława Kłosowicza”, Gazeta Wyborcza, 10 kwietnia 2018.
1 https://www.historiaposzukaj.pl/miejsca,1183,historionauci_szarfa_miss_radomia.html
2, 3, 4 https://radom.wyborcza.pl/radom/7,48201,23249555,lot-do-smolenska-1943-historia-stanislawa-klosowicza-reportaz.html
Liczba wyświetleń: 133
powrót