Mazowsze serce Polski nr 6/20
Zapijanie pandemii
2020.06.08 13:40 , aktualizacja: 2020.07.07 10:36
Autor: Agnieszka Bogucka, Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka
Między wódką a zakąską kłótnie z bliskimi albo… zdalna praca. Negatywne skutki epidemii liczą nie tylko rodziny, ale i – wbrew pozorom – producenci napojów wyskokowych.
Od połowy marca jesteśmy bombardowani informacjami na temat zabójczego wirusa, który rozlewa się po świecie. Rosnąca z każdym dniem liczba zakażeń i ofiar śmiertelnych bardzo działa na wyobraźnię i jest świetną pożywką do lęków.
Katastrofa czai się za rogiem
W mediach widzimy obrazki jak z filmów katastroficznych: medycy w kombinezonach ochronnych, maskach, pracujący bez przerwy po kilkadziesiąt godzin. I strach, co przyniesie kolejny dzień. Do tego dochodzi przekleństwo internetu, w którym każdy anonimowo może wypisywać dowolne brednie na temat aktualnej sytuacji, a nośność takich komunikatów jest trudna do opanowania. Teorie spiskowe, spekulacje, wynurzenia domorosłych epidemiologów i ekspertów od zarządzania kryzysowego połączone z nerwowymi i nie zawsze odpowiedzialnymi działaniami rządzących napędzają spiralę strachu. Trzeba się napić…
Po ratunek do kieliszka
Zamrożenie działalności gospodarczej, konieczność zamknięcia się w domach i stosowania do obostrzeń wprowadzonych przez władzę jest bez wątpienia dla większości Polaków – jeśli nie źródłem nerwów – to na pewno znacznego dyskomfortu.
– Stres i zaburzenie poczucia bezpieczeństwa sprzyja sięganiu po alkohol. Z takimi stanami musimy się teraz mierzyć i nie wszyscy potrafią sobie z tym w konstruktywny sposób radzić. I właśnie takie osoby sięgną po alkohol – mówi Zbigniew Michalczyk, psychoterapeuta-behawiorysta, kierownik Ośrodka Rehabilitacji Uzależnień i Podwójnej Diagnozy w Otwocku, oddziału Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu (placówka samorządu Mazowsza).
Z danych CBOS wynika, że o częstszym niż zazwyczaj piciu alkoholu w czasie epidemii mówi 8 proc. badanych. W tym czasie w kieliszku topią smutki częściej niż inni mieszkańcy największych aglomeracji (powyżej 500 tys. mieszkańców – 15 proc.), badani internauci zatrudnieni w instytucjach państwowych lub publicznych (16 proc.), respondenci częściej niż raz w tygodniu biorący udział w praktykach religijnych (14 proc.), zaś wśród grup społeczno-zawodowych – średni personel i technicy (18 proc.) oraz robotnicy wykwalifikowani (14 proc.)1.
Skazani na najbliższych
Pandemia zmusiła nas do zmian dotyczących organizacji codzienności. Nikt nie wychodzi do szkoły, wielu nie idzie do pracy. Rodziny zamknięte w czterech ścianach próbujące pogodzić obowiązki zawodowe z normalnym funkcjonowaniem domu. Nie trzeba dużo, aby doszło do pierwszych tarć.
– Zamknięci w domach, mieszkaniach, czasem na niewielkiej powierzchni, gdzie jest tata, mama, dzieci, które mają zajęcia online, gdzie jest jeden lub dwa komputery – to na pewno nie jest sytuacja komfortowa. To bardzo podatny grunt, na którym szybko pojawią się różne trudności i konflikty. Jeśli już się pojawią, musimy sobie z nimi jakoś poradzić, a jednym ze sposobów – znanym ludzkości od setek lat – jest sięganie po alkohol, który tłumi różnego rodzaju emocje – zaznacza psychoterapeuta.
Niektórzy psycholodzy obawiają się, że pokłosiem epidemii koronawirusa i związanej z tym rodzinnej samoizolacji, może być – poza wszystkim innym – „epidemia” rozwodów. Częstsze konflikty we własnej rodzinie w czasie epidemii konstatuje 14 proc. internautów. Niektóre z nich mogą być związane z kwestiami finansowymi. Częściej niż inni mówią o tym osoby, które mają niższe dochody na osobę w rodzinie (w tym szczególnie badani osiągający dochody od 1000 zł do 1499 zł per capita – 21 proc.), a zwłaszcza negatywnie oceniające swoje położenie materialne (prawie jedna czwarta), zaś spośród grup społeczno-zawodowych – osoby bezrobotne (23 proc.).
Wśród czynników związanych z domową izolacją i nieustannym pozostawaniem „w czterech ścianach” mieszkania czy domu, najpowszechniej doświadczanymi uczuciami są: z jednej strony, nuda wynikająca z domowej rutyny, z drugiej, poczucie samotności. Tak deklaruje prawie 40 proc. badanych2.
Picie na Zoomie
W sieci pojawiały się setki memów nawiązujących do picia alkoholu w trakcie pracy zdalnej – screeny popularnej aplikacji Zoom używanej do interaktywnych spotkań, na których w rogu ekranu widać kieliszek wina lub butelkę piwa. Poparte to było dysputą, czy raczenie się alkoholem w trakcie pracy w domu jest traktowane jako picie w biurze (więc zabronione), czy może nie podlega takim restrykcjom, skoro odbywa się w domu.
– Były takie dyskusje, czy można o godz. 10.00 czy 12.00 wypić lampkę wina, pracując online z domu. Więc skoro pojawiały się takie pytania, to znaczy, że zagadnienie jest realne. Były w takim razie osoby, które popijały alkohol w godzinach porannych, czego na pewno by nie zrobiły w miejscu pracy. Co więcej, będąc w pracy, pewnie nawet nie myślałyby, żeby napić się alkoholu – dodaje psychoterapeuta.
Przymusowa izolacja pokazała, jak wiele osób na co dzień musi „wspierać się” procentami. Że kieliszek wina jest stałym elementem domowego krajobrazu, a puszki po piwie piętrzą się w koszu na nowo każdego dnia. Nie było to widoczne w świecie bez pandemii, bo rozkładało się na wiele elementów: weekendowy grill, mecz przy piwku czy spotkanie z przyjaciółmi w restauracji.
W czasie deszczu dzieci się nudzą
Nie w czasie deszczu, bo tego akurat jak na lekarstwo, i nie dzieci, bo one mają wystarczająco dużo roboty z e-lekcjami. W tym przypadku chodzi o dorosłych.
– Siedzimy w domu i się nudzimy – powód prozaiczny, ale bardzo istotny – podkreśla terapeuta z Mazowieckiego Centrum Neuropsychiatrii. – Jeżeli żyliśmy w systemie praca-dom-obowiązki i nagle dostajemy kilka tygodni wolnego, to nie jest to łatwa sytuacja i nie tak łatwo się przeorganizować z dnia na dzień. Zarówno młodzi, jaki i starsi ludzie sięgają po alkohol, bo zwyczajnie nie mają pomysłu jak wypełnić wolny czas – twierdzi ekspert.
Zostaliśmy wybici z rytmu tygodniowego: nie musimy być wypoczęci na rano, wstawać na dźwięk budzika i szykować się z zegarkiem w ręku.
– Inaczej się funkcjonuje wiedząc, że rano trzeba wstać i pojechać do pracy, a inaczej, kiedy wiemy, że ciągle mamy wolne dni. I takie myślenie, że nie muszę sprawia, że rozluźniają nam się struktury, które trzymały nas dotychczas w ryzach. Świadomość, że jutro – chociaż według kalendarza jest wtorek – to dla mnie jest sobota albo niedziela, sprzyja sięgnięciu po alkohol bez większych konsekwencji – zauważa Zbigniew Michalczyk.
Pijemy inaczej, a branża się martwi
„Izolacja społeczna, całkowite zamknięcie gastronomii oraz ograniczenia w sklepach negatywnie wpłynęły na sytuację w branży piwowarskiej. Zamknięci w domach Polacy rzadziej sięgają po piwo. Według danych członków Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego sprzedaż piwa w pierwszych tygodniach trwania epidemii (marzec 2020) była niższa o ok. 4,5-5 proc. w porównaniu do takiego samego okresu roku ubiegłego. Przedstawiciele branży piwowarskiej podkreślają, że piwo to napój tradycyjnie kojarzony z okazjami towarzyskimi, różnego typu imprezami, zarówno na świeżym powietrzu, jak i w lokalach, czy po prostu spotkaniami z przyjaciółmi. – Piwo to napój wybierany z reguły na spotkania w gronie znajomych. Teraz, kiedy z powodu narodowej kwarantanny wspólne celebrowanie nie jest możliwe, Polacy rzadziej sięgają w sklepie po ulubiony napój z pianką. Takie są twarde dane dotyczące sprzedaży, stoją one w sprzeczności z powielanymi gdzieniegdzie opiniami, jakoby izolacja sprzyjała konsumpcji piwa – mówi Bartłomiej Morzycki, Dyrektor Generalny ZPPP – Browary Polskie”3․
Nie bez znaczenia jest fakt, że przez jakiś czas całkowicie sparaliżowany był segment HoReCa, a to z pewnością przełoży się na wyniki sprzedaży alkoholu. Trochę też potrwa zanim ta gałąź gospodarki wróci do stanu sprzed pandemii.
– Przestały działać kluby, puby, restauracje, hotele. To nasi bardzo ważni odbiorcy, którym dotychczas sprzedawaliśmy około 15 procent produkcji. Mamy też problemy z eksportem polskich wyrobów spirytusowych, ponieważ rynki zagraniczne także zamarły – wyliczał podczas wideokonferencji Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
Według danych Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa od momentu wybuchu pandemii w Polsce o ponad 80 proc. spadła sprzedaż wina w sklepach specjalistycznych, a o 20 proc.w sklepach detalicznych4.
1. 2 CBOS, Komunikat z badań nr 60/2020 „Życie codzienne w czasach zarazy”.
3 https://www.browary-polskie.pl/wiosna-nie-dla-piwa/
4 http://zpprw.pl/media_posts/branza-winiarska-wola-o-pomoc/
Wsparcie samorządu Mazowsza
Samorząd Województwa Mazowieckiego od początku swojej działalności co roku wspiera* ponad 100 organizacji pozarządowych aktywnie działających na rzecz profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. Założeniem wszystkich inicjatyw było zapobieganie szkodom psychologicznym, społecznym, zdrowotnym, jakie może nieść nadmierne i szkodliwe używanie alkoholu. Trzonem dotychczasowych działań są szkolenia adresowane do różnych grup zawodowych, m.in. do pracowników socjalnych, psychologów, przedstawicieli oświaty, ochrony zdrowia, organizacji pozarządowych. W ostatnich tygodniach uruchamiany jest także, prowadzony przez Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej, pilotażowy projekt diagnozy i terapii dzieci z FAS (płodowy zespół alkoholowy). Program zakłada utworzenie punktów diagnostyczno-konsultacyjnych, w których będzie można uzyskać diagnozę, specjalistyczne poradnictwo oraz informacje o kierunkach i możliwościach terapii. Wsparcie obejmie 90 dzieci i ich rodziny, w tym zawodowe rodziny zastępcze lub prowadzące rodzinne domy dziecka z Radomia i co najmniej czterech powiatów spośród: szydłowieckiego, zwoleńskiego, lipskiego, kozienickiego, przysuskiego i białobrzeskiego. Planowany koszt to 250 tys. zł.
* Samorząd Województwa Mazowieckiego współpracuje z organizacjami pozarządowymi oraz innymi podmiotami wymienionymi w art. 3 ust. 3 ustawy z 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie w zakresie rozwiązywania problemów alkoholowych.
Liczba wyświetleń: 130
powrót