Mazowsze serce Polski nr 6/19
Bezpiecznie do celu
2019.06.28 14:25 , aktualizacja: 2019.07.05 12:33
Autor: Agnieszka Bogucka, Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka
Jedną z ważniejszych decyzji, które podejmujemy podczas planowania wakacyjnych podróży, jest wybór środka transportu. Statystyki mówią, że większość z nas stawia na samochód.
By bezpiecznie dotrzeć do celu i wrócić spokojnie z wakacyjnych wojaży, musimy pamiętać o kilku istotnych sprawach.
Zanim wyruszysz
Nie trzeba raczej przypominać, że w podróż – nawet najkrótszą – wybieramy się sprawnym samochodem. Zadbajmy również o stronę techniczną (ogumienie, oświetlenie) oraz odpowiednie wyposażenie (gaśnica, apteczka, trójkąt ostrzegawczy) i dokumenty (obowiązkowe ubezpieczenie OC, a w razie podróży zagranicznej także tzw. zielona karta).
Wiele miast europejskich wymaga odkierowców ekowinietek, które uprawniają do poruszania się po zielonej strefie, czyli wydzielonej części miasta lub aglomeracji. Mogą do niej wjeżdżać jedynie samochody spełniające określone normy emisji spalin
Kolejny krok to planowanie podróży, co jest nieodzowne, jeśli przed nami długa droga albo jeśli jedziemy w dane miejsce po raz pierwszy. Większość kierowców korzysta z nawigacji elektronicznej, ale wykażmy się przezornością i wrzućmy do schowka w samochodzie tradycyjny atlas lub mapę – gdy elektronika zawiedzie, będzie jak znalazł.
– Aby dokładnie zaplanować trasę podróży, musimy przede wszystkim uwzględnić prognozę pogody. Pomogą nam w tym mapy aktualnych i prognozowanych warunków drogowych w kraju. Wyjazdu nie należy też odkładać na ostatnią chwilę – największego natężenia ruchu należy spodziewać się w piątki i poniedziałki pomiędzy 1.00 a 20.00
– apeluje Dariusz Napiórkowski, dyrektor WORD w Siedlcach.
– Nie wszyscy o tym pamiętają, ale duże znaczenie ma też połączenie pory dnia i kierunku naszej podróży: jazda na wschód w godzinach przedpołudniowych i na zachód w godzinach popołudniowych może być niekomfortowa, bo jedziemy wtedy „pod słońce”, co jest dużym utrudnieniem dla kierującego. W miarę możliwości odbywajmy podróż w ciągu dnia, przejazdy nocne niech będą tylko koniecznością – po zmierzchu pogarsza się widoczność, a nasza koncentracja po całym dniu jest już dużo słabsza.
Czujny jak pasażer
Jazda samochodem może być przyjemna i relaksująca, ale po jakimś czasie za kierownicą zaczynamy odczuwać monotonię – obniża się nasza koncentracja, co może skutkować nawet przyśnięciem. Dlatego dobrze, aby któryś z pasażerów „czuwał” nad kierowcą – zabawiał go rozmową, monitorował trasę. Podróżując samotnie, nie mamy takiej możliwości, ale zawsze możemy poprosić kogoś bliskiego, aby np. co godzinę zadzwonił do nas i sprawdził naszą koncentrację. Oczywiście telefon obsługujemy tylko i wyłącznie za pomocą zestawu głośnomówiącego! Również w tym wypadku obowiązuje zasada: co za dużo, to niezdrowo. Podczas jazdy nie wolno odwracać uwagi kierowcy od tego, co się dzieje na drodze. Powstrzymajmy się więc od pokazywania zdjęć, treści sms-ów lub obiektów znajdujących się poza zasięgiem jego wzroku, unikajmy hałaśliwego zachowania.
Nie zawsze od nas zależy, jak przebiega podróż, ale zawsze mamy wpływ na to, jak się spakujemy na wyjazd. Nie róbmy tego byle jak: najcięższe i największe rzeczy kładźmy zawsze na spód bagażnika auta, stopniowo umieszczając na nich lżejsze i mniejsze bagaże. Rzeczy nie powinny leżeć luzem na tylnym siedzeniu czy na tylnej półce. Nawet przy mało gwałtownym hamowaniu tak niedbale położone bagaże mogą stanowić zagrożenie dla naszego zdrowia i życia.
Najczęstszym powodem nieporozumień towarzyszących wyjazdom jest pakowanie się do auta, prędkość jazdy, zabłądzenie bądź zboczenie z trasy
Edukacja procentuje…
Nigdy nie jest za wcześnie na rozmowy i naukę o bezpieczeństwie. Im wcześniej, tym lepiej – w myśl zasady, że właściwe zachowania należy wpajać od dzieciństwa. Dlatego w Modlinie powstało Mazowieckie Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego – Miasteczko Ruchu Drogowego – miejsce, gdzie dzieci i młodzież będą się uczyć bezpiecznego zachowania w ruchu drogowym. To blisko 800 m2 jezdni, dróg rowerowych oraz chodników. Miasteczko jest symulacją rzeczywistej drogi, pełnej skrzyżowań, znaków pierwszeństwa, przejść dla pieszych, a także sygnalizacji świetlnej, przejazdów tramwajowych i kolejowych. Dla początkujących rowerzystów stworzona została powierzchnia do doskonalenia jazdy.
Infrastruktura miasteczka pozwala na przygotowanie zarówno pieszych, jak i rowerzystów do poruszania się zgodnie z obowiązującymi przepisami ruchu drogowego. Ośrodek wyposażony jest w rowery, a także kaski i kamizelki dla rowerzystów. Każda z osób korzystających z ośrodka może się przekonać, czy zna znaki drogowe, czy potrafi prawidłowo poruszać się po drodze dla rowerów lub chociażby włączać się do ruchu. Nowo wybudowany obiekt o powierzchni 220 m2 ma dwie sale wykładowe, wyposażone w najnowocześ- niejsze, multimedialne środki dydaktyczne. Dzięki merytorycznej opiece ekspertów z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego dzieci i młodzież otrzymają praktyczną wiedzę dotyczącą przepisów ruchu drogowego.
… w każdym wieku
Mazowieckie Centrum BRD w Modlinie sąsiaduje z Ośrodkiem Doskonalenia Techniki Jazdy (Tor Modlin), w którym z kolei dorośli kierowcy mogą pracować nad swoimi umiejętnościami i sprawdzić się w trudnych, lecz realnych sytuacjach zagrożenia na drodze.
– Niezależnie od płci, wieku, doświadczeń, stażu za kierownicą i przejechanych kilometrów szkolenie z bezpiecznej jazdy przyda się każdemu. Lata pracy z kierowcami pozwoliły wysnuć wniosek, że niezależnie od doświadczenia czy umiejętności, większość kierowców w sytuacjach awaryjnych lub stresowych reaguje bardzo podobnie
– przypomina Adam Knietowski, dyrektor ds. szkoleń Toru Modlin, instruktor Akademii Bezpiecznej Jazdy Renault.
– Cała nasza infrastruktura daje możliwości sprawdzenia siebie i zbadania własnych reakcji w chwili zaskoczenia – to, czego na ulicy nie możemy zrobić bezkarnie. Na Torze Modlin stworzyliśmy warunki, aby bezpiecznie odtworzyć sytuacje drogowe, z którymi mamy do czynienia, z rzeczywistym czasem reakcji, z decyzją, którą podejmujemy czasem irracjonalnie. Ogromnym atutem jest możliwość symulacji różnych warunków atmosferycznych: zmienna nawierzchnia, kurtyny wodne, urządzenia do destabilizacji toru jazdy. Nasze płyty poślizgowe są czarne, mają wymalowane linie, pasy ruchu, pobocza. Uczestnik szkolenia ma się przekonać o tym, jaka jest różnica w drodze hamowania, zapanowaniem nad samochodem przy różnych prędkościach, a te różnice są niekiedy śmieszne – chodzi o 3–5 km/h. Hamowanie awaryjne za pierwszym razem potrafi wykonać może jedna na pięćdziesiąt osób rozpoczynających szkolenie, a to daje do myślenia. Taki test pozwala kierowcy zobaczyć swoje naturalne, faktyczne zachowanie. Nie przez pryzmat tego, co wiedział w teorii, co zasłyszał od kolegów. Tego, co dyktuje ruch drogowy. Widzi nie teorię, nie mity motoryzacyjne, nie przypuszczenia, tylko swoją rzeczywistą reakcję na daną sytuację
– zaznacza ekspert.
Groźny jest też brak pokory u kierowców, który czasem nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością na torze.
– Najciekawsze jest to, że kursanci na liczniku mają często niewielkie prędkości – w porównaniu z dynamiką współczesnego ruchu drogowego, ale otwierają szeroko oczy, gdy się okazuje, że nie byli w stanie zrobić danego manewru zgodnie ze swoim zamierzeniem, nie dali rady zapanować nad samochodem tak, jak wydawało się, że powinni
– wspomina Adam Knietowski.
– Kluczowe w przypadku całej tej wiedzy jest to, że na własnej skórze możemy się przekonać, czy warto się spieszyć, żeby zaoszczędzić 3 czy 5 min, albo uświadomić sobie, jak łatwo stracić panowanie nad samochodem i jak trudno z takich sytuacji awaryjnych wyjść. Dziś nie do końca liczą się umiejętności jazdy, lecz ostrożność i umiejętność przewidywania. Wszak nie każdy musi być mistrzem kierownicy, ale każdy może zostać bezpiecznym kierowcą.
Na sygnale
Nie zawsze podróż przebiega pomyślnie i bez zakłóceń. Czasem się przydarzy drobna stłuczka, czasem plan bezproblemowego dojazdu pokrzyżują nam objazdy, remonty dróg czy korki. Bywa też dramatycznie: w starciu z rozpędzoną tonową bryłą blachy człowiek rzadko ma szansę. Tylko w 2018 r. na polskich drogach zginęło w wyniku wypadków komunikacyjnych aż 105 dzieci, a 3621 zostało rannych. My sami, jako uczestnicy ruchu, często nie dość, że nie pomagamy, to jeszcze utrudniamy prowadzenie akcji ratowniczych.
– Najbardziej przeszkadzają nam komentarze gapiów, uwagi dotyczące np. zbyt długiego czasu dojazdu. Gdy czeka się na miejscu wypadku na przyjazd karetki, to czas bardzo się dłuży, a tymczasem z perspektywy zespołu jadącego do zdarzenia wszystko dzieje się błyskawicznie: reagujemy od razu po zgłoszeniu dyspozytora, ale nie zawsze jesteśmy na tyle blisko, żeby to było dosłowne „natychmiast”. Na miejscu wypadku zdarzają się komentarze, które są dla nas niezbyt przyjemne
– mówi Mariusz Luty, ratownik medyczny ze stacji pogotowia ratunkowego w Szydłowcu, podstacja Wierzbica.
– Nam potrzebna jest koncentracja i opanowanie, o które trudniej w nerwowej atmosferze. Musimy się skupić, zrobić tzw. triage, czyli segregację poszkodowanych według obrażeń i kolejności udzielenia pomocy. To bardzo trudne, szczególnie wtedy, gdy ofiary są zakleszczone w samochodzie lub dostęp do nich jest utrudniony – nie możemy przeprowadzić dokładnego badania fizykalnego i zweryfikować rzeczywistego stanu pacjenta. Zdarzają się sytuacje, gdy na miejscu wypadku jest już – czasem zupełnie przypadkowo – osoba po kursie pomocy przedmedycznej i potrafi zabezpieczyć poszkodowanych krążeniowo i oddechowo, czuwa przy nich do naszego przyjazdu i potrafi podać podstawowe informacje np. o obrażeniach. To bardzo ułatwia naszą pracę na miejscu, ale przede wszystkim oszczędza czas, który w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia – jest bezcenny. Nerwy którejkolwiek ze stron – świadków czy nasze – są dużym utrudnieniem przy prowadzeniu sprawnej akcji ratunkowej. I kolejna rzecz: nagrywanie. W dobie smartfonów jest to prawdziwa plaga: ludzie, zamiast próbować pomóc ofiarom, nagrywają filmiki z miejsca zdarzenia lub samej akcji ratunkowej. To nie służy ani poszkodowanym, ani ratownikom. Zawsze zadajmy sobie pytanie: jak bym się czuł, będąc na miejscu osób filmowanych…
Bezcenny dar
Na wiele rzeczy, m.in. bezmyślne zachowanie innych kierowców, nie mamy wpływu, nawet jeśli sami jesteśmy odpowiedzialnymi użytkownikami dróg. Możemy za to świadomie wspierać tych, którzy zostali poszkodowani i teraz walczą o zdrowie lub życie. Jeśli tylko stan zdrowia pozwala, odwiedzajmy regularnie stację krwiodawstwa.
– Każdy człowiek, który waha się, czy jest sens oddać krew, by ratować ludzkie życie, powinien zadać sobie pytanie: co bym zrobił, gdyby tej krwi potrzebował ktoś z moich najbliższych? Krwi nie można wyprodukować, ale zdrowy organizm dawcy jest się w stanie zregenerować. Oddajemy innym cząstkę siebie, nic przy tym nie tracąc. Czy można odwrócić się od ludzi potrzebujących naszej krwi, którym grozi śmiertelne niebezpieczeństwo w wyniku choroby lub wypadku? To przecież nasza supermoc – dając swoją krew, ratujemy życie
– apeluje Marek Tompalski, honorowy dawca krwi od blisko 30 lat, wyróżniony odznaką Honorowy Dawca Krwi Zasłużony dla Zdrowia Narodu.
Odpowiednie umiejętności to podstawa bezpieczeństwa na drodze. W trosce o dobro użytkowników dróg Samorząd Województwa Mazowieckiego otworzył w Modlinie Mazowieckie Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego – Miasteczko Ruchu Drogowego, z którego mogą korzystać najmłodsi mieszkańcy Mazowsza. Obiekt sąsiaduje z Torem Modlin, gdzie technikę jazdy mogą doskonalić wszyscy kierowcy.
Rafał Rajkowski
wicemarszałek województwa mazowieckiego
Dzięki temu, że w naszej gestii są Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, możemy prowadzić proces edukacyjny już wśród najmłodszych dzieci. Dotychczas, podczas takich zajęć, rozdaliśmy kilkaset tysięcy elementów odblaskowych, kasków rowerowych i innych przedmiotów niezbędnych pieszym i rowerzystom do podniesienia poziomu ich bezpieczeństwa
Liczba wyświetleń: 210
powrót