Mazowsze serce Polski nr 5/19

Samorządowy zapaśnik

2019.05.20 11:10 , aktualizacja: 2019.05.28 11:33
Autor: Rozmawiała Monika Gontarczyk, Wprowadzenie: Monika Gontarczyk
mężczyzna w garniturze ręce zgięte w łokciu dłonie złączone, patrzy w obiektyw Andrzej Sitnik, prezydent...

W kampanii wyborczej zapewniał, że będzie miał tylko jednego zastępcę. Do dziś nie ma żadnego. Z oszczędności nie chce mnożyć etatów. Jest bezpartyjny, a w radzie miasta stoi za nim mniejszość. Jak sobie radzi w nowej zawodowej rzeczywistości? O to zapytałam prezydenta Siedlec Andrzeja Sitnika.

 


Andrzej Sitnik

absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, menadżer sportu, nauczyciel i dyrektor SP nr 7 w Siedlcach (1999–2008). Międzynarodowy sędzia w zapasach z dziesięcioletnim stażem oraz wieloletni trener sekcji zapaśniczej. Był zawodnikiem ŁKS Orlęta Łuków. Zdobył złoty medal na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży (1978) oraz dwa srebrne na Mistrzostwach

Polski Juniorów (1979, 1980). Od listopada 2018 r. pełni funkcję prezydenta Siedlec.


 

Monika Gontarczyk: Coś Pana zaskoczyło po objęciu fotela prezydenta?

Andrzej Sitnik: Kandydując znałem realia na tyle, na ile poznać mógł je radny miasta. Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to konieczność zaciągnięcia kredytu w formie obligacji, przeksięgowanie ich na inwestycje, by móc wypłacić pensje pracownikom. Nie spodziewałem się, że deficyt budżetowy jest tak duży. Musieliśmy wziąć kolejny kredyt, bo zabrakło na wypłaty dla nauczycieli w styczniu br.

 

M.G.: Pracuje Pan wciąż bez zastępców. Dlaczego?

A.S.: Uznałem, że do czasu poprawy kondycji finansowej na stanowiskach wiceprezydentów będą wakaty. Nie chcę z kredytu opłacać swoich zastępców. 

 

M.G.: Dużo uda się zaoszczędzić?

A.S.: W poprzedniej kadencji miasto wypłacało im rocznie łącznie około 400 tys. zł. Część pracowników magistratu zarabia skromnie, czyli poniżej 3 tys. zł brutto. Dlatego wolałem podnieść im pobory, niż zatrudniać nowe osoby.

 

M.G.: Układ sił w radzie to 12 do 11. Jak się rządzi, będąc bezpartyjnym i mając za sobą mniejszość?

A.S.: Majowa sesja pokazała, że jest coraz trudniej. Mam nadzieję, że siła rzeczowych argumentów przekona radnych opozycji i zamiast koncentrowania uwagi na informowaniu opinii publicznej, kto rządzi w tym mieście, razem będziemy decydować o tym, co dla mieszkańców jest ważne i co konkretnie powinniśmy dobrego dla nich zrobić.

 

M.G.: Udało się już coś wspólnie wypracować?

A.S.: Zarzuca nam się bezpodstawnie, że przez wprowadzone oszczędności nic się nie dzieje. To nieprawda. W pierwszym kwartale tego roku wydaliśmy ponad 14 mln zł na inwestycje.

 

M.G.: Na co zostały przeznaczone?

A.S.: Ponad 3 mln zł zapłaciliśmy już za remont liceum im. Żółkiewskiego, a dokończenie prac pochłonie podobną kwotę. Ruszył remont, a w zasadzie budowa bloku operacyjnego w miejskim szpitalu. W przyszłym roku prace będą prowadzone na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii. Trwają remonty ulic i chodników. Kupujemy pięć autobusów dla MPK, ponieważ tabor jest tak wyeksploatowany, że grozi likwidacją lub zawieszeniem linii. Przystępujemy do wymiany instalacji elektrycznej w Zespole Szkół nr 6, tzw. Kolejówce. Będą też nowe pracownie.

 

M.G.: Pomimo pustki w kasie, projekty są realizowane?

A.S.: Tak. Wsparcie ze środków unijnych, budżetu województwa czy państwa jest dla nas priorytetem. Żeby się rozwijać, inwestować trzeba mieć pieniądze. Poprosiłem pracowników, aby codziennie monitorowali strony internetowe ministerstw, urzędu marszałkowskiego czy innych instytucji publicznych. Mają szukać możliwości sfinansowania naszych projektów. Każdy dzień pracy rozpoczynają i kończą przeglądaniem ofert, ogłoszeń o rozpoczęciu naborów, etc. W tej chwili pilnie poszukujemy sposobu na zdobycie pieniędzy np. na rewitalizację parku Aleksandria i siedleckiego amfiteatru. Widzimy konieczność remontu wielu ulic miejskich. Budynek urzędu miasta jest również w opłakanym stanie.

 

M.G.: Ma Pan też doświadczenie sportowe. Skąd zamiłowanie do zapasów?

A.S.: Jako młody człowiek szukałem możliwości uprawiania sportu. Padło na zapasy. Dlaczego? Może dlatego, że kiedyś nie było tak bogatej oferty, a może dlatego, że miałem do tego predyspozycje? Dziś wiem jedno: ta dyscyplina podnosi sprawność fizyczną, jest doskonałym treningiem, jeśli chodzi o cechy wolicjonalne, czyli charakter i siłę woli. Zapasy to bezpośredni kontakt i walka z przeciwnikiem. Więc trzeba mieć opracowaną nie tylko technikę, ale także taktykę. Każdy przeciwnik jest inny.

 

M.G.: Sportowe doświadczenie pomaga w sprawowaniu funkcji prezydenta miasta?

A.S.: Zapasy nauczyły mnie pokory i umiejętności zachowania się w sytuacjach trudnych. Niestety, w trakcie mojej krótkiej prezydentury doświadczyłem ich już wiele, ale się nie poddaję. Mam pozytywne nastawienie. Tego nauczył mnie sport. Jestem odporny na krytykę i małymi krokami dążę do celów, które sobie założyłem. Wierzę, że wspólnie z pracownikami urzędu, spółek miejskich, jednostek organizacyjnych, a także przy pomocy innych przychylnych osób uda nam się postawione cele zrealizować.

Liczba wyświetleń: 155

powrót