Mazowsze serce Polski nr 5/18
Zapomniana armia
2018.05.16 06:50 , aktualizacja: 2018.06.06 12:34
Autor: Agnieszka Bogucka, Wprowadzenie: Paweł Burlewicz
Bataliony Chłopskie były, obok Armii Krajowej, najliczniejszą formacją zbrojnego podziemia w latach II wojny światowej. Według szacunków liczyły od 113 do 200 tys. żołnierzy pod bronią. Dla porównania: Armię Krajową w 1944 r. (po scaleniu) szacowano na około 300 tys. wojska.
Na polskiej wsi już pod koniec 1939 r. zaczęły się tworzyć luźne grupy konspiracyjne, samorzutnie, bez struktur organizacyjnych i określonych schematów działania. Jednym z głównych ich twórców był Franciszek Kamiński. Dzięki jego działaniom powstały pierwsze komórki konspiracyjne w powiatach: pińczowskim, opatowskim, sandomierskim i iłżeckim.
– Jeździłem od wsi do wsi i przekonywałem działaczy ruchu ludowego do wstąpienia do konspiracji. Nie było to trudne. Ludzie byli wściekli na okupanta. W wielu domach opłakiwano bliskich, którzy polegli w kampanii wrześniowej. Powszechnie panowało przekonanie, że wojna zaraz się skończy, bo Francja i Wielka Brytania uderzą na Niemców od zachodu. Wtedy dojdzie do wielkiego powstania w Polsce. Ja nie sądziłem, że tworzę chłopski ruch oporu, tylko polski. Byłem przekonany, że zorganizowane przeze mnie komórki staną się częścią Związku Walki Zbrojnej. Niestety, tak się nie stało1 – wspominał.
Od chłopskiej partyzantki…
Te nieoficjalne i oddolne inicjatywy wynikały z faktu, że przywódcy ludowi – Witos i Rataj – stali na stanowisku nadrzędności interesu państwa nad interesem społecznym. „Obaj więc wyznawali zasadę, że ruch ludowy nie powinien tworzyć własnych struktur wojskowych, ale związać się organizacyjnie ze Związkiem Walki Zbrojnej. ZWZ, powołany przez Rząd RP na Uchodźstwie w listopadzie 1939 r., a przekształcony w lutym 1942 r. w AK, stał się więc w pierwszym okresie okupacji «czapką» organizacyjną dla konspirujących ludowców”.
Rychło jednak okazało się, że chłopskiemu ruchowi podziemnemu nie po drodze jest z ZWZ-tem, który od początku traktował chłopskie wojsko paternalistycznie. Pogłębiające się animozje i konflikty zmusiły przywódców chłopskich do podjęcia radykalnych decyzji. W kwietniu 1940 r., po aresztowaniu Macieja Rataja i jego śmierci w Palmirach, w gremiach kierowniczych ruchu ludowego zwyciężyła, zaakceptowana wcześniej przez Rataja, koncepcja usamodzielnienia chłopskiej partyzantki. Jej gorącym orędownikiem był Józef Niećko z Centralnego Kierownictwa Ruchu Ludowego, od dawna lansujący pogląd, że chłopi powinni stworzyć własną formułę konspiracji. W sierpniu 1940 r. powstała Chłostra (Chłopska Straż), przemianowana wkrótce w Bataliony Chłopskie2.
…do organizacji zbrojnej
Niećko zlecił opracowanie dokumentów, na których podstawie miało zostać zorganizowane wojsko chłopskie, Franciszkowi Kamińskiemu. „Niećko odrzucił nazwę Bataliony Chłopskie i wymyślił głupią nazwę Straż Chłopska. Beznadziejny dureń. To wywołało sprzeciw chłopów, wszyscy się buntowali przeciwko tej nazwie. Dopiero kiedy zaproponowałem nazwę Bataliony Chłopskie, nastał wielki entuzjazm. Wszyscy zaczęli przechodzić z AK do Batalionów Chłopskich. Ale my nie chcieliśmy rozbijać AK. Dlatego opracowałem doktrynę ruchu ludowego na czas wojny: nie armia chłopska, tylko oddziały chłopskie, które będą włączane do armii głównej”3.
W październiku 1940 r. Kamiński został mianowany komendantem głównym pierwszej w dziejach Polski samodzielnej chłopskiej organizacji zbrojnej i funkcję tę pełnił do końca wojny. Bataliony Chłopskie liczyły wówczas ponad 157 tys. żołnierzy. Finalnie pełną siecią konspiracyjną objęto 10 województw, około 170 powiatów, ponad 1000 gmin i przeszło 8 tys. gromad. Tylko w kierownictwach wszystkich szczebli pracowało około 50 tys. osób, które prowadziły aktywność konspiracyjną i wojskową.
Zapomniani niewyklęci
„W ich szeregach po raz pierwszy w dziejach Polski chłopi mogli walczyć pod własnym sztandarem i własnym dowództwem. Ale jeszcze przed przyobleczeniem zamiaru w kształt realny ujawniły się wszystkie jego słabości. Miały one wpływ zarówno na przebieg wysiłku zbrojnego żołnierza, jak i na relacje BCh z innymi ugrupowaniami niepodległościowymi. Wycisnęły też piętno na tuż powojennych decyzjach i wyborach żołnierzy chłopskiego podziemia. Podstawowym problemem, z jakim przyszło się zmierzyć BCh, był brak wykształconej kadry wojskowej. Nie dość, że doskwierał on wojsku w warunkach bojowych, to stanowił źródło dotkliwych kompleksów w konfrontacji z akowską partyzantką, posiadającą nawet w nadmiarze kadrę podoficerską i oficerską. Drugą dotkliwą bolączką był deficyt uzbrojenia. Konspiracyjny ruch ludowy nie należał do beneficjentów Rządu RP na Uchodźstwie. Nie otrzymywał dotacji. Broń, w jaką z trudem zaopatrywali się bechowcy, pochodziła z „remanentów” porzucanych przez żołnierzy z kampanii wrześniowej. Starannie zbierana i zabezpieczana przez chłopów, stanowiła podstawę uzbrojenia bechowców. Część broni pozyskiwano na Niemcach, część pochodziła z zakupów. (…) W końcowej fazie wojny coraz częściej przejmowali oni zrzuty broni przeznaczone dla AK, co wywoływało nieustanne konflikty”4.
– Uzbrojenie trzeba było zdobywać na wrogu. Myśmy skorzystali tylko z dwóch rzutów uzbrojenia, reszta była przeznaczona dla AK – wspominał generał Kamiński w audycji radiowej red. Bogusława Czajkowskiego w 1964 r. – Trochę broni było jeszcze z 1914 r. (…), po wrześniu 1939 r. chłopi dużo broni przechowywali, a resztę zdobywaliśmy na Niemcach.
Wobec utrudnionego dostępu do broni, trzeba było się zdać na chłopską myśl technologiczną. W warunkach konspiracyjnych powstał pistolet maszynowy konstrukcji żołnierza Batalionów Chłopskich, Henryka Strąpocia. Od nazwy formacji, która go używała, pistolet przeszedł do historii jako bechowiec.
1, 3 Wypowiedź gen. Franciszka Kamińskiego z audycji Andrzeja Sowy i Jerzego Swalskiego „Ostatni komendant”, Polskie Radio, 4 paździer-
nika 1994 r.
2, 4 Marta Meducka „Żołnierze Batalionów Chłopskich o Polsce i o sobie (pamiętniki żołnierzy BCh)”, Prace Naukowe Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, zeszyt XX, 2011.
KOBIETY TEŻ WALCZYŁY Z BRONIĄ W RĘKU
Znaczącym oddziałem konspiracyjnego ruchu ludowego na wsi był, istniejący od 1942 roku, Ludowy Związek Kobiet, liczący około 12 tys. osób. Z jego szeregów rekrutowały się członkinie Zielonego Krzyża (około 8 tys. kobiet), służby sanitarnej powołanej przy Batalionach Chłopskich. Do zadań LZK należały: obsługa konspiracyjnej sieci łączności, kolportaż wydawnictw oraz opieka nad rodzinami pomordowanych i więzionych przez Niemców.
OPINIA
Piotr Zgorzelski
wiceprzewodniczący Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej w Sejmie RP
Za działanie konspiracyjne i walkę z wrogiem, za patriotyzm i ofiarność społeczeństwo wiejskie zapłaciło wysoką cenę – krwią i życiem mieszkańców wsi, a także zniszczeniem dorobku całych pokoleń. Ponad 7 tysięcy żołnierzy Batalionów Chłopskich oddało życie w walce, setki tysięcy chłopów i mieszkańców wsi zostało zamęczonych przez wroga. Ponad osiemset wsi spacyfikowano i spalono, wielu mieszkańców spalono żywcem lub wymordowano w zbrodniczy sposób. Setki tysięcy ludzi deportowano do robót przymusowych na terenie III Rzeszy. Czas pochylić głowy i oddać hołd bohaterom. Po 10 latach – dzięki naszym staraniom – w stolicy stanie wreszcie pomnik Batalionów Chłopskich. Na początku rozmowy były trudne. Wszyscy wyrażali chęć pomocy i życzliwość, a jednak za słowami nie szły czyny. Dopiero niedawno Rada Miasta Warszawy wydała zgodę na budowę pomnika przy skrzyżowaniu ul. Czerniakowskiej i Nehru na warszawskim Mokotowie. Musiało minąć blisko 80 lat, aby w stolicy Polski w należyty sposób upamiętniono chłopskich żołnierzy, którzy żywili i bronili Polski.
Liczba wyświetleń: 323
powrót