Mazowsze serce Polski nr 4/18
OSP błyskawica
2018.04.18 06:30 , aktualizacja: 2018.04.18 10:55
Autor: Wysłuchał i spisał Marcin Rzońca, Wprowadzenie: Paweł Burlewicz
Straż pożarna jest zawodowa i ochotnicza. Zawsze jednak pierwsza na miejscu i gotowa do pomocy.
– Gdy 4 maja nadchodzi Święty Florian, przypominam sobie młode lata. Zakładałem wtedy mundur strażaka ochotnika i kilka razy do interwencji gnałem z pola – westchnął pan Zdzisław na myśl o święcie strażaków. – U mnie we wsi remiza stała, a w niej wóz bojowy sztuk jeden i węży gaśniczych sztuk dwa. Panie Jurku, ta remiza to nie tylko do celów strażackich służyła. Ile tam zabaw się odbyło. Ile sztachet z płotu wyrwanych wokół leżało – na twarzy pana Zdzisława pojawił się promienny uśmiech.
– Ja w straży nie służyłem i po remizach nie ganiałem, ale pracę wszystkich strażaków szanuję. Mam o niej jakieś pojęcie, jak ci spece od lotnictwa, co to samolotem przecież latali – do uśmiechu rozmówcy dołączył niewielki, życzliwy uśmiech pana Jurka. – Faktem jest na ten przykład, że jak kiedyś w moją autokarową wycieczkę wbił się czołowo wóz drabiniasty z dyszlem, a dyszel ten o centymetry kierowcę minął, to strażacy ochotnicy swoim żukiem byli najszybciej. Sprawnie zbadali, co i jak – a na szczęście nikt nie ucierpiał, może z wyjątkiem konia biedaczyska – teren zabezpieczyli, objazd bokiem wyznaczyli. Parę minut po nich przyjechała zawodowa jednostka i dokończyła zadania, oczekując na policjantów. Albo jak się kiedyś w sąsiedztwie łąka skoszona palić zaczęła, to natychmiast przybiegli z okolic strażacy ochotnicy. Już nie było potrzeby wzywać wsparcia, bo się nie rozprzestrzeniło.
– Tak, panie Jurku, strażacy ochotnicy zazwyczaj najbliżsi i najszybsi. Choć daleki jestem od tezy, że na nich system ratowniczo-gaśniczy jest oparty, to musisz pan przyznać, że zawodowa straż ma w Ochotniczej Straży Pożarnej wielkie wsparcie, kolegów i przyjaciół. Szkoda tylko, że czasami władza centralna ich roli nie dostrzega albo lekceważy. O ile na wsparcie samorządów: marszałków, starostów czy wójtów, zawsze mogą liczyć, to o programach rządowych przyznaję, nie słyszałem. W małych miastach i miasteczkach widać mnóstwo wozów gaśniczych z napisami „Sfinansował Samorząd Województwa Mazowieckiego” czy „Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej”. Nie widać za to śladów polityki państwa. A nawet ostatnio jakiś urzędnik od wojewody mazowieckiego zabronił uroczystości OSP na placu Piłsudskiego. Wyobraża pan sobie?
– A wiesz pan co? – pan Jurek, choć robi to z rzadka, tym razem przytaknął zgodnie swojemu rozmówcy. – Najważniejsze, że nasi strażacy, czy zawodowi, czy ochotnicy, to taki sort człowieka, jak nasi legendarni piloci myśliwców, co to na drzwiach od stodoły polecą. Choćby były braki sprzętowe, urzędnicy wydawali bzdurne decyzje, a stawki za akcje ratunkowe wcale nie rosły, oni i tak pierwsi rzucą wszystko, by pobiec do wezwania. Bez znaczenia, czy to kot na drzewie, dyszel wbity w autokar, czy płonąca stodoła. To taki wspaniały rodzaj ludzi.
Liczba wyświetleń: 84
powrót