Mazowsze serce Polski nr 4/18

Sonda na gorący temat: kara za cudze nagrody

2018.04.18 09:00 , aktualizacja: 2018.04.18 10:59

Autor: Paweł Burlewicz, Wprowadzenie: Paweł Burlewicz

Marszałek w garniturze z okularami w ręku Marszałek Adam Struzik...

Ministrowie wzięli bulwersująco wysokie premie, a wójtowie stracą 20 procent pensji?  Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział ograniczenie zarobków samorządowców,  traktując ich na równi z politykami ze stolicy. Poprosiliśmy o opinię samych zainteresowanych.

 

Adam Struzik (PSL)  Marszałek Województwa  Mazowieckiego:

Wszystko zaczęło się od ministerialnych nagród, których wartość  rzeczywiście może przyprawić  o zawrót głowy. Robienie jednak z tego społecznego widowiska i przerzucanie konsekwencji na Bogu ducha winne samorządy nikomu nie służy. Za rozrzutność rządu mają odpowiedzieć  ludzie, którzy ciężko pracują, a z efektów tej pracy są skrupulatnie i na bieżąco rozliczani przez mieszkańców. W tej chwili jako marszałkowi  nie przysługuje mi ani dieta radnego (mimo że tę funkcję sprawuję), ani jakiekolwiek premie. Moje wynagrodzenie jest jawne, ustalane uchwałą sejmiku województwa i musi mieścić się w tzw. widełkach ustawowych. Tymczasem w samorządzie pracuje się 7 dni w tygodniu – za biurkiem  i w terenie. To olbrzymia odpowiedzialność (budżet Mazowsza to 3 mld zł), presja społeczna i obciążenie problemami zwykłego człowieka.  Nie mieszajmy zatem polityki do ciężkiej pracy w samorządzie.

 

Igor Krajnow (PO) radny województwa  mazowieckiego:

Znam wielu samorządowców, dla których praca na rzecz ich Małych Ojczyzn i ich mieszkańców to coś więcej niż praca.  To misja czy wręcz niemal całe życie. Obserwując ogromne zaangażowanie tych ludzi oraz efekty ciężkiej pracy, z całą pewnością nie można powiedzieć, że zarabiają zbyt dużo.  Zarabiają adekwatnie  do swoich obowiązków.

 

Zdzisław Lis (PO) burmistrz Piaseczna:

Wielkość pensji na stanowisku samorządowym powinna zależeć od wielkości budżetu, jakim się zarządza. Inne umiejętności menedżerskie musi mieć wójt dysponujący 10 mln zł, inne prezydent dwumilionowego miasta, który odpowiada za rozdysponowanie miliardów. Jeśli koalicja rządowa chce pokazać, że ma jaja, to niech podniesie zarobki ministrów, a nie ukrywa je w dziwacznych premiach.

 

Sławomir Morawski (PSL) starosta Ciechanowa:

 Sprawa zarobków samorządowców jest demonizowana. Moim zdaniem nie tędy droga. Przecież  ci ludzie nie widzieli podwyżek od 8 lat. Nie twierdzę, że zarabiamy źle, ale nie powinniśmy być stawiani na równi z politykami. Zresztą praca w samorządzie nie ma nic wspólnego  z politykowaniem. Tu trzeba  pilnować budżetu, zajmować się zarządzaniem. Do tego  trzeba umiejętności menedżerskich.

 

Wojciech Kudelski  (PiS)  prezydent Siedlec:

Samorządowcy zarabiają adekwatnie do wykonywanej pracy. A pracujący na szczeblu centralnym nawet za mało. Ich trzeba porównywać z szefami firm. Przecież nieraz zostawili dobre biznesy. Dla nich to raczej wyrzeczenie niż wyróżnienie finansowe. Zresztą za działalność w samorządach też najczęściej biorą się ludzie, którzy sobie poradzili w życiu. Muszą być zdolnymi menedżerami. Jak ktoś potrafi ruszyć głową albo rękami, to mu zarobki samorządowców nie imponują.

 

Waldemar Sowiński (Solidarny Samorząd) wójt Chlewisk:

Pomysły polityków idą nie w tym kierunku, co trzeba. Mieliśmy gonić Zachód, a nie dążyć na Wschód. Najprościej odbić piłeczkę w stronę samorządów. A ja do partii nie należę, tylko mam służyć mieszkańcom. Wójt ponosi wielką odpowiedzialność za każdy podpis, a zarabia niewiele więcej niźli jego pracownicy. Tyle że oni też nie opływają w luksusy. Nic się nie zmienia, niezależnie od tego kto rządzi. Pomysły, żeby zabierać pieniądze samorządowcom, to szczucie Polaka na Polaka.

 

Bogusława Jaworska (PSL)  burmistrz Zwolenia:

Samorządowcy nie mają żadnych nagród ani premii. Żyją z gołej pensji. Objęcie ich obniżkami na równi z politykami byłoby krzywdzące. My się zajmujemy zarządzaniem, działaniem na rzecz społeczności. Moim radnym mówię: „sympatie polityczne zostawiamy za drzwiami”, a potem sesja trwa godzinę, bo wspólnie rozwiązujemy problemy. Parlament niech się uczy od nas, jak efektywnie prowadzić posiedzenia.

Liczba wyświetleń: 191

powrót