Mazowsze serce Polski nr 3/20

Ratujemy Ratowo

2020.03.16 08:10 , aktualizacja: 2020.03.17 10:24

Autor: Rozmawiała Monika Gontarczyk, Wprowadzenie: Monika Gontarczyk

  • klasztor przed nim staw Sanktuarium św. Antoniego z...
  • ołtarz z odkrytą pierwotną malaturą tzw. marmoryzacją Ołtarz MB Śnieżnej(fot....
  • trzy kobiety stoją na trawie Prezes stowarzyszenia Ewa...
  • mężczyżni w strojach z epoki na koniach walczą ze sobą Rekonstrukcja bitwy z 1920...
  • Przedstawiciele stowarzyszenia na scenie podczas gali wręczenia nagród marszaka W listopadzie ub.r. za...

Słynący łaskami obraz czy zespół poklasztorny z unikatowym wnętrzem położony na obszarze Natura 2000 to powody, by choć raz odwiedzić Ratowo koło Mławy. Dzięki Stowarzyszeniu „Ratujmy Ratowo” i wsparciu Samorządu Województwa Mazowieckiego udało się ocalić mazowiecką perłę sztuki rokoko.

Monika Gontarczyk: Ratowo. Co to za miejsce?

Ewa Kozłowska-Głębowicz: To niewielka miejscowość, ale ma tak cenny zabytek, że drugiego próżno szukać w całej Polsce. Wybudowany w II poł. XVIII w. barokowy kościół i klasztor, w którym znajduje się obraz św. Antoniego z Padwy oraz inne cenne elementy wystroju wykonane w stylu rokoko – to unikat. Niestety, na przestrzeni wieków Ratowo kilka razy chyliło się ku upadkowi.

 

M.G.: Ale za każdym razem ktoś Ratowo nomen omen ratował?

E.K.-G.: Można tak powiedzieć [śmieje się]. Pierwszy kryzys nastąpił po upadku powstania styczniowego. Bernardyni musieli wówczas opuścić klasztor. Przez ponad 60 lat kompleks stał pusty. Później przez kilkadziesiąt lat mieszkały tu siostry Misjonarki św. Rodziny. Zrezygnowały, bo zakon nie był w stanie utrzymać obiektu. Przez długi czas był to kościół filialny parafii w Radzanowie. Promotorem jego odnowy jest ks. rektor Bogdan Pawłowski, który w 2008 r. zdecydował się „rozkręcić” to miejsce. To było nie lada wyzwanie. Z tamtej perspektywy było jak porwanie się z motyką na słońce. 

 

M.G.: Wtedy Pani dołączyła? 

E.K.-G.: Moja obecność tutaj jest związana z moim powrotem na Mazowsze oraz bardzo intensywnym życiem zawodowym, które się zaczynało wypalać. Pochodzę z okolic Płocka, ale los sprawił, że studiowałam w Toruniu, później pracowałam w Warszawie i Krakowie. Zanim dotarłam do Ratowa, minęły kolejne lata. To, co mnie przyciągnęło i utwierdziło, by się zaangażować w działalność stowarzyszenia, to – poza troską o zabytek – także osobiste doświadczenie niezwykłości miejsca. Każdy pobyt w Ratowie dawał mi siłę, poczucie sensu. Mam to zresztą do dziś.

 

M.G.: Od czego zaczęliście? 

E.K.-G.: Od samego początku, czyli od 2010 r. działaliśmy dwutorowo. Szukaliśmy źródeł sfinansowania remontu budynków, jak i organizacji inicjatyw społecznych. Naszą rolą było wsparcie merytoryczne w pisaniu wniosków, rozliczaniu dotacji, dopełnianiu formalności. Wszystkie prace wykonujemy w formie wolontariatu.

 

M.G.: Pierwszy sukces?

E.K.-G.: Przełomowy okazał się rok 2015. Zdobyliśmy środki unijne z RPO WM 2007–2013 na remont pierwszego skrzydła. W 2017 r. była termomodernizacja obiektu i wymiana źródeł ciepła na pompy oraz założenie kolektorów fotowoltaicznych. A zwieńczeniem był rok 2018 i środki z RPO WM 2014–2020 na dokończenie rewitalizacji klasztoru, częściowo kościoła (krużganki) i całego otoczenia. 

 

M.G.: Klasztor zabezpieczony, więc możecie już spocząć na laurach.

E.K.-G.: Nie! Została jeszcze wisienka na torcie, czyli wnętrze w stylu rokoko augsburskiego (bardziej fantazyjny, awangardowy odłam), który w Europie był mało popularny.

 

M.G.: Jak dawniej wyglądał kościół?

E.K.-G.: W tamtych czasach, jeśli kogoś nie było stać na marmur, a chciał go mieć, to drewno poddawano marmoryzacji. W Ratowie ma on kolor marcepanu i kości słoniowej z niebieskimi laserunkami. Niestety, w latach 60.­ 70. XX w. został zamalowany farbą olejną. Jej zdrapanie, to już ostatni etap, by w pełni oddać piękno tego zabytku.

 

M.G.: Czyli wciąż potrzebne są pieniądze. Ratowo może liczyć na pomoc stowarzyszenia? 

E.K.-G.: Oczywiście. Będziemy chcieli znów sięgnąć po środki unijne, bo one gwarantują szybkie przeprowadzenie prac.

 

M.G.: Stowarzyszenie działa także na rzecz ludzi.

E.K.-G.: Odrestaurowanie zespołu poklasztornego od samego początku miało służyć człowiekowi. Ks. rektor jest nie tylko kapłanem, ale i społecznikiem. Podejmuje wiele inicjatyw na rzecz osób starszych, młodzieży. Ideą było uczynienie z tego miejsca ostoi, czyli czegoś więcej niż domu rekolekcyjnego. Św. Antoni to święty od znajdywania. Nie chodzi tylko o rzeczy zgubione, ale przede wszystkim o odnajdowanie siebie, drogi do drugiego człowieka, do Boga. 

 

M.G.: Poda Pani jakiś przykład?

E.K.-G.: Organizujemy m.in. warsztaty, rekolekcje dla singli pod hasłem „koniec bycia singlem”. Nie oznacza to od razu małżeństwa. Chodzi o to, by się otworzyć na świat. Większość uczestników motywuje swój przyjazd chęcią poznania kogoś, ale tak naprawdę żeby założyć rodzinę, stworzyć związek, trzeba najpierw pojednać się z samym sobą. Są to zazwyczaj osoby mocno zranione, mające za sobą traumatyczne przeżycia, niepozwalające wejść w zdrowe relacje z drugim człowiekiem. Warsztaty, spotkania z psychologiem, rozmowy duchowe z księdzem pozwalają otworzyć stare rany, oczyścić je i w konsekwencji skutecznie zagoić. Zajęcia ułatwiają uczestnikom odkrycie i zrozumienie siebie.

 

M.G.: Kiedy najlepiej przyjechać do Ratowa?

E.K.-G.: Zapraszam na uroczystości odpustowe, czyli Dni św. Antoniego 12–14 czerwca. Będzie okazja do zwiedzania z przewodnikiem, msza św., warsztaty, spacer po ogrodzie, koncert patriotyczny, musztra kawaleryjska – i plenerowe widowisko Ratowo 1920. Wszystkie nasze inicjatywy są ogólnodostępne, a tam, gdzie liczba miejsc jest ograniczona, decyduje kolejność zgłoszeń, dlatego zachęcam do śledzenia naszej strony internetowej i profili w mediach społecznościowych.

 

Liczba wyświetleń: 48

powrót