Mazowsze serce Polski nr 3/19
Odrzucony „Wschód księżyca”
2019.03.18 07:50 , aktualizacja: 2019.03.19 14:26
Autor: Tomasz Dziewicki, Instytut Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego, Wprowadzenie: Małgorzata Wielechowska
Chełmoński to pierwszy nowoczesny malarz mazowieckich krajobrazów. Postawił na prostotę kompozycji i szczerość wyrazu, a odebrany został jako „błahy” i „nonszalancki”.
Po dwunastoletnim pobycie w Paryżu, osiągnąwszy duży sukces finansowy, Józef Chełmoński w 1887 r. powrócił do Polski. Początkowo mieszkał z rodziną w domu matki w Szymanowie, a dopiero w 1889 r. nabył majątek w Kuklówce koło Grodziska Mazowieckiego. Tam żył i tworzył do końca życia. Pierwsze po powrocie obrazy pochodzą z lat 1887–1888. Tworzą serię pejzaży „Droga w lesie” (Muzeum Narodowe w Krakowie), „Południe. Zając” (Muzeum Narodowe w Warszawie), „Noc. Lelaki” (zaginiony), „Wschód księżyca” (kolekcja prywatna) oraz „Noc księżycowa” (depozyt w Muzeum Narodowym w Krakowie).
Chełmoński w 1888 r. zgłosił pięć mazowieckich krajobrazów na jesienną wystawę Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Niespodziewanie, komitet Towarzystwa zaakceptował tylko „Drogę w lesie”. Przyjaciel Chełmońskiego, Stanisław Witkiewicz, pisał w obronie obrazów: „Czy są to wrażenia z natury, czy wyraz usposobień, nastrojów samego malarza, wypowiedziane za pomocą malarstwa, w każdym razie jest w nich dużo prawdy. Motyw prosty redukuje się do kilku tonów, żadnej komplikacji, układania, żadnej roboty refleksyjnej, żadnej techniki – nic, tylko pewna chwila życia. W stosunku do naszej wystawy są to rzeczy bardzo nowe. Nie mają one nic wspólnego z tą całą, na sprzedaż, »na zakup« robioną tandetą, która swymi koniczkami, pejzażyczkami, kawałeczkami, obrazeczkami zapycha wystawę i cieszy się powodzeniem u miłośników i znawców”.
Komitet Zachęty odrzucił prace ze względu na ich odmienność od wcześniejszych, realistyczno-akademickich, dzieł malarza. Wybór zdradził daleko idące skostnienie tego środowiska artystycznego. Obrazy Chełmońskiego zdawały się zatem „błahe”, „nieczytelne”, malowane „nonszalancko”.
Sam malarz pochlebnie wyrażał się o dziełach francuskich barbizończyków, którzy spopularyzowali w poł. XIX w. malarstwo plenerowe. „Malarstwo Francuzów – pisał w liście do Wojciecha Gersona – stoi tak wysoko, bo mają pejzażystów pracujących po polach, co daje tak korzystny efekt”. W okresie paryskim nigdy nie zdobył się na próbę pejzażu czystego, bez postaci. Na to pozwolił sobie dopiero w zetknięciu z przyrodą rodzimą, na terenie zachodniego Mazowsza.
Tekst powstał na podstawie referatu wygłoszonego podczas Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej Studentów i Doktorantów „Sztuka na Mazowszu. Nowe otwarcie”, organizowanej przez Mazowiecki Instytut Kultury oraz Instytut Historii Sztuki UW w ramach projektu Mazowiecka Akademia Dziedzictwa.
Liczba wyświetleń: 210
powrót