Mazowsze serce Polski nr 3/18

Najmłodsze miasto

2018.03.14 08:40 , aktualizacja: 2018.03.22 12:32

Autor: Rozmawiała Monika Gontarczyk, Wprowadzenie: Monika Gontarczyk

  • wizualizacja sannickiego rynku Tak w przyszłości ma...
  • burmistrz siedzi przy biurku Gabriel Paweł Wieczorek
  • pałąc w Sannikach zdjęcie od frontu Pałac w Sannikach to magnes...

Pewnie zdziwiłby się dziś Fryderyk Chopin, widząc Sanniki. Jeździł do nich – na spokojną wieś – „dla poratowania zdrowia”. Dziś miejscowość nadal sprzyja zdrowiu, ale to już miasto.

 

Gabriel Paweł Wieczorek

­Od urodzenia mieszkaniec gminy Sanniki. Absolwent SGH w Warszawie. W latach 2002–2006 pracował w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego w Warszawie. Z samorządem gminy związany najpierw jako przewodniczący Komisji Budżetu i Finansów Rady Gminy Sanniki. Od 2006 r. nieprzerwanie jako wójt. Prezes Zarządu Gminnego ZOSP RP, wiceprezes Zarządu Powiatowego ZOSP RP. Tata Alicji. Aktywny uczestnik życia publicznego. Pasjonuje się historią Regionu Sannickiego oraz starymi samochodami, zegarami i zegarkami.

 

Stało się. Sanniki są miastem. Jak wyglądała droga do tego sukcesu?

Oficjalną decyzję ubiegania się o prawa miejskie podjęliśmy w lutym zeszłego roku, ale przygotowywaliśmy się dużo wcześniej. Miejscowość musi mieć odpowiednią infrastrukturę techniczną i komunalną: wodociągi, kanalizację, zwartą zabudowę oraz budynki użyteczności publicznej – szkołę, przedszkole, pocztę, bank, komisariat policji itp. Mając odpowiednie zaplecze, przystąpiliśmy do konsultacji społecznych. Ich wynik, wraz z uchwałą rady gminy i wnioskiem, złożyliśmy u wojewody. Ostateczną decyzję podjęła Rada Ministrów.

 

Skoro były konsultacje, to mieszkańcy pewnie się ucieszyli…

Zdecydowanie. Aż 80 proc. sanniczan opowiedziało się za zmianą. Liczymy na rozwój i dodatkowe środki z Unii Europejskiej. Owszem, pojawiały się obawy dotyczące podwyżek podatków i opłat. Uspokajam jednak – to nie ma związku ze statusem gminy.

 

Zmieniły się priorytety?

Niezupełnie. Przede wszystkim zależy nam, żeby bezrobotni znajdowali zatrudnienie tu na miejscu, a nie migrowali za chlebem. Dążymy do zapewnienia mieszkańcom nie tylko zajęcia, ale też rozrywki i możliwości spędzenia czasu wolnego na jak najwyższym poziomie. Temu służyły realizowane do tej pory inwestycje i ten kierunek chcemy utrzymać, tyle że przystępujemy do pracy ze zdwojoną siłą.

 

Co konkretnie udało się już zrobić?

Pewnie to zabrzmi nieskromnie, ale 11 lat mojego urzędowania to szereg bardzo ważnych przedsięwzięć. Od najbardziej podstawowych – budowy dróg, wodociągów, kanalizacji, ścieżek rowerowych, poprzez remonty i termomodernizację obiektów użyteczności publicznej, aż do najważniejszej – remontu pałacu, w którym swoją siedzibę ma obecnie Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina.

W trakcie ostatnich trzech kadencji na realizację wszystkich inwestycji oraz zakupów pozyskaliśmy z zewnątrz około 50 mln zł. Pochodziły one zarówno z Unii Europejskiej, jak i programów krajowych. Biorąc pod uwagę fakt, że rocznie w budżecie mamy około 500 tys. zł na inwestycje, myślę, że to bardzo dobry wynik.

 

Plany też są tak imponujące?

Nie może być inaczej (śmiech). Planujemy przede wszystkim dokończenie budowy dróg. Chcemy zmodernizować hydrofornie w Sannikach i Lubikowie, wesprzeć mieszkańców w budowie przydomowych oczyszczalni ścieków oraz wymianie pieców na bardziej ekologiczne. Możliwe, że uda się nam zdobyć środki unijne na termomodernizację domów indywidualnych. Planujemy budowę ścieżek rowerowych. Chcemy rozbudować szkołę w Sannikach, wybudować boisko wielofunkcyjne. Planujemy też uruchomienie giełdy rolnej, na której mieszkańcy gminy mogliby sprzedawać swoje produkty. Marzy mi się oczywiście zagospodarowanie centrum Sannik – ratusz, rynek, hotele, restauracje, ale to niestety dłuższa perspektywa, wymagająca zaangażowania inwestorów. Dlatego będziemy ich zachęcać do lokowania u nas swojego kapitału. Pomysłów mamy bardzo dużo, to wieloletnia perspektywa. Jesteśmy jednak dobrej myśli, ponieważ po 2020 r. nadal będzie można sięgać do unijnego budżetu, a z tym na szczęście sobie radzimy.

 

Pomogło doświadczenie zdobyte u marszałka?

Bez wątpienia. W urzędzie marszałkowskim pracowałem ponad 5 lat. Tu zdobyłem całą swoją wiedzę dotyczącą funkcjonowania samorządu oraz zagadnień związanych z aplikowaniem o środki europejskie. To był wyjątkowy okres w moim życiu. Bardzo miło go wspominam i cieszę się, że dzięki tej pracy spotkałem tylu wspaniałych ludzi, od których wiele się nauczyłem.

 

Co Pana motywuje do pracy?

Najwięcej energii daje mi radość mieszkańców z kolejnych realizowanych zadań. To sprawia, że pomimo napotykanych trudności nadal z takim samym zapałem chcę robić więcej i więcej. Moi najbliżsi – rodzice, brat, koledzy wspierają mnie w tym, co robię. Kopalnią pomysłów okazuje się moja córka Ala. Od wielu lat podpowiada mi, jak powinny wyglądać niektóre inwestycje, pozwalając spojrzeć na miasto z perspektywy nastolatki. Zaprojektowała nawet i wykonała rysunek fontanny, która jej zdaniem powinna znaleźć się w centralnej części sannickiego rynku. Czuję, że mam dla kogo pracować i że warto to robić.

 

Sanniki to Fryderyk Chopin – naturalna szansa na rozwój turystyki. Ma Pan pomysł, jak to wykorzystać?

Historia dała nam wiele powodów do dumy z bycia sanniczanami. Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina świetnie wykorzystuje związki Sannik z naszym najwybitniejszym kompozytorem. Coraz więcej osób nie tylko z Polski, ale i z całego świata przyjeżdża do nas, miło spędza czas i deklaruje chęć powrotu. Brakuje nam jednak zaplecza – miejsc, w których goście mogliby zatrzymać się na dłużej. To aktualnie nasza bolączka, ale pojawiły się w ostatnim czasie pomysły i propozycje od instytucji, które są zainteresowane inwestowaniem na terenie naszej gminy. Jestem dobrej myśli.

 

 

Liczba wyświetleń: 223

powrót