Mazowsze serce Polski nr 2/19
Sprawni niepełnosprawni
2019.02.25 10:00 , aktualizacja: 2019.02.26 11:22
Autor: Małgorzata Wielechowska, Wprowadzenie: Małgorzata Wielechowska
- Rafał Wilk jest m.in....
- Marcin Molski chciałby...
- Elżbieta Lanc, fot. arch....
- Patrycja Malinowska pracuje...
- Michał Słaby uwielbia...
- Patrycja otrzymała...
- Na zagraniczne wycieczki...
- Rafał Wilk, handbiker i...
- Infografika z danymi dot....
Życie bez rąk, nóg, w ciszy albo ciemności to nie koniec świata. Wręcz przeciwnie – może być początkiem nowego, szczęśliwego życia. Warunek jest jeden – akceptacja.
Choroba lub niepełnosprawność to jedna z głównych przyczyn bierności zawodowej. Z tego powodu pracy nie podejmuje co czwarta osoba. Z czego to wynika? Psycholodzy wskazują, że ważnym czynnikiem są przekonania osoby niepełnosprawnej na temat siebie, świata i niepełnosprawności. A te kształtują się i w dzieciństwie, i dorosłości.
– Do nich należy m.in. to, co myślimy o swojej roli w życiu i naszych bliskich. Jak definiujemy sens życia, jak oceniamy niepełnosprawność, jaka nam się przydarzyła. Czy potrafimy prosić o pomoc, jak świat ocenia niepełnosprawnych i ich role w życiu rodziny i społeczeństwa, a także na ile oczekujemy od siebie bycia „supermenem”– pełnej wystarczalności i wiele innych – wyjaśnia psycholog Katarzyna Podolska-Skotak.
Dodaje, że przekonania przeplatają się z wcześniejszymi doświadczeniami, jak i tzw. czynnikami osobowościowymi, czyli np. tym, na ile jesteśmy optymistami, elastyczni, jak radzimy sobie ze złością, bezsilnością, lękiem, ale też czy potrafimy być cierpliwi i wytrwali w dążeniu do celów.
– Podobne znaczenie ma również to, jakie do tej pory mieliśmy doświadczenia z radzeniem sobie z niepowodzeniami, zmianą planów – przekonuje ekspertka.
Zaakceptuj i żyj
Rafał Wilk to żużlowiec i trener żużlowy. Po wypadku na torze żużlowym w 2006 r. od lekarzy usłyszał, że nie będzie już chodził. Choć stracił władzę w nogach, sportu nie porzucił. Włożył wiele pracy w to, by zapisać na swoim koncie trzy tytuły mistrza paraolimpijskiego z Londynu (2012) i z Rio (2016) w handbike’u (rower z napędem ręcznym). Jest też dwukrotnym mistrzem świata z Kanady (2013), mistrzem świata z Greenvill (USA, 2014) w jeździe na czas i dwukrotnym mistrzem świata z Nottwil (Szwajcaria, 2015). Rafała Wilka „namierzyliśmy” podczas zgrupowania z kadrą Polski na Majorce.
– Tak naprawdę robię w tej chwili wszystko to, co robiłem przed wypadkiem. Moje życie – można powiedzieć – mocno się nie odmieniło, poza tym, że moja pozycja zmieniła się ze stojącej na siedzącą, ale aktywność nie spadła, a nawet jest dużo większa niż wcześniej – zapewnia sportowiec.
Marcin Molski niepełnosprawny jest od urodzenia – nie ma rąk ani nóg, a żyje w pełni. Jak mówi – jego codzienne funkcjonowanie nie odbiega mocno od innych.
– Niepełnosprawność uczy kreatywności. Sam nauczyłem się robić wiele rzeczy na swój sposób – zupełnie inaczej niż zdrowi – podkreśla Marcin Molski, który od 3 lat pracuje w urzędzie marszałkowskim. Przekonuje, że mało jest rzeczy, których nie może wykonać. – Wśród nich pranie, czyli tak jak większość mężczyzn – mówi z uśmiechem.
Nie wynosi też śmieci i ma problem z założeniem skarpetek, ale za to sprząta, zmywa i robi zakupy.
– To mój domowy obowiązek, co ustaliliśmy z żoną, ale za to ona gotuje, bo robi to lepiej. Zdarza się, że ja przygotuję posiłki. Oczywiście nie takie, przy których mógłbym sobie zrobić krzywdę, jak np. obieranie ziemniaków – wyjaśnia.
Samodzielnym w 100 proc. stara się też być Rafał Wilk.
– Nie zawsze oczekuję pomocy, najpierw sam szukam rozwiązań – zapewnia paraolimpijczyk.
Mimo że nie słyszy od urodzenia, na co dzień doskonale radzi sobie Michał Słaby, który również jest kilkuletnim już pracownikiem urzędu.
– Nie robię problemu z tego, że jestem niesłyszący. Funkcjonuję normalnie. Wiele zawdzięczam rodzicom, którzy naciskali, bym nauczył się czytać z ruchu warg i mówić – wspomina. – Dziś nawet nieźle mi to wychodzi. Dzięki temu miałem większe szanse na dobrą pracę. Rodzice otworzyli mi furtkę, z której korzystam. Nigdy też nie miałem barier w nawiązywaniu kontaktów z osobami słyszącymi. Moja niepełnosprawność nie przeszkadza mi w realizowaniu swoich pasji i pracy zawodowej, zwłaszcza że trafiłem na tak świetny zespół współpracowników. Bliscy zaakceptowali moją niepełnosprawność. I ja też – mówi z radością.
Aby dojść do fazy akceptacji, konieczne jest odnalezienie swojej roli w świecie, czyli – jak tłumaczy Katarzyna Podolska-Skotak:
– Zobaczenie siebie jako osoby niepełnosprawnej, swoich możliwości i ograniczeń, a w przypadku tych, którzy utracili pełnosprawność – pogodzenie się z utratą wcześniejszego życia (odżałowanie i opłakanie), zorganizowanie życia na nowo, stworzenie nowych marzeń i planów, biorąc pod uwagę obecne możliwości – przekonuje ekspertka. Dodaje, że ważnym elementem jest otoczenie: zarówno reakcja na niepełnosprawność, jak i przekonania.
Praca to terapia
Niewidząca Patrycja Malinowska, odkąd pamięta, zawsze marzyła, by zostać masażystką. Dzięki uporowi i wytrwałości zaciekle dążyła do celu, choć łatwo nie było. Postawiła na odpowiednie wykształcenie i… skierowała się do Mazowieckiego Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Płocku (MWOMP), który przyszedł z pomocą. Zaczęła od wolontariatu, potem był staż i wreszcie wymarzona praca.
– Nowi koledzy i koleżanki od początku byli bardzo życzliwi i przychylni. Na każdym kroku służyli mi pomocą – wspomina i dodaje, że serce jej rosło, gdy zdawała sobie sprawę, jak odpowiedzialnie i dojrzale zachowywali się w nowej – zarówno dla nich, jak i dla niej – sytuacji. Gdy czegoś nie wiedzieli, wprost pytali ją, a wszystko po to, by ułatwić jej codzienne funkcjonowanie.
Ośrodek przystosował specjalnie do jej potrzeb stanowisko pracy, pozbawione wszelkich barier i przeszkód. Patrycja Malinowska ma swój pokój, w którym wykonuje zabiegi masażu, a w nim wszystko urządzone tak, by czuła się komfortowo i bezpiecznie.
– Codzienna droga – już od wejścia do ośrodka po pokój socjalny aż do gabinetu, w którym Patrycja wykonuje swoją pracę – jest w pełni dostosowana do potrzeb osoby niewidomej – zapewnia Agnieszka Sulkowska, dyrektor ośrodka, która – podobnie jak pozostali pracownicy – jest bardzo zadowolona z jej zaangażowania.
– Jako masażysta jest cennym pracownikiem zakładu rehabilitacji MWOMP. Chwalona przez pacjentów i współpracowników. Jest pełnoprawnym członkiem zespołu. Sumiennym, niezawodnym i z ogromnym dystansem do siebie i swoich ograniczeń. Nie oczekuje taryfy ulgowej – podkreśla Małgorzata Wawszczak, kierownik płockiego zakładu rehabilitacji. – Pozostała część zespołu nie odczuwa jej niepełnosprawności, co spowodowane jest niewątpliwie osobowością i sposobem bycia Patrycji. Jest samodzielna i błyskawicznie reaguje na zmiany organizacyjne, wykazując się elastycznością.
Z dobrej atmosfery w pracy, zaufania kierownictwa i perspektyw rozwoju cieszy się także Michał Słaby, który zanim został pracownikiem biura prasowego w urzędzie, był m.in. kasjerem i magazynierem. Wtedy jego życie nie było tak kolorowe. „Dorobił” się m.in. problemów z kręgosłupem. Praca w urzędzie natomiast daje mu nie tylko satysfakcję, ale i pozwala rozwijać pasję do fotografii, którą realizuje np. podczas podróży ze swoją żoną Judytą, również niesłyszącą. To, że nie słyszą, nie przeszkodziło im w porozumiewaniu się z innymi w obcych krajach. A byli już np. w Izraelu i we Francji.
Jak podkreślają eksperci, istotnym działaniem jest wzmacnianie motywacji np. do pracy. Jak? Zdaniem psychologa Witolda Świtkiewicza, na co dzień pracującego w MWOMP w Płocku, podstawową kwestią jest określenie sytuacji, w jakiej znajduje się niepełnosprawna osoba, analiza stopnia jej niepełnosprawności, ze szczególnym zwróceniem uwagi na stopień zaspokojenia jej potrzeb.
– Nie wystarczy zapewnić takiej osobie pracy „byle jakiej”, która nie da jej satysfakcji zawodowej, nie zapewni odpowiedniego wynagrodzenia czy wręcz będzie zagrażać jej życiu – wyjaśnia. Jak dodaje – doradca zawodowy lub psycholog zwróci uwagę nie tylko na zagrożenia, ale również na aspekty, które mogą stymulować rozwój pracownika.
Niepełnosprawność jest w głowie
Tymczasem wielu niepełnosprawnych zamyka się w czterech ścianach, co nie jest korzystne ani dla nich, ani dla ich bliskich. Jakich rad udzielić tym, którzy boją się otworzyć na świat i ludzi?
– Nie izolować się od świata, ale spotykać ze znajomymi. Zawsze ktoś może mieć jakąś dobrą poradę – przekonuje Michał Słaby, a Marcin Molski dodaje, że trzeba zadbać przede wszystkim o to, by mieć przyjaciół. – Przyjaźń, miłość to podstawa. Może brzmi to banalnie, ale taka jest prawda – wyjaśnia i radzi, by niepełnosprawni nigdy nie byli zgorzkniali, nie obwiniali całego świata z powodu ich sytuacji, bo to zamyka im drogę do szczęścia. – Niech starają się poznawać ludzi, być otwarci, wyrabiać sobie znajomości przy okazji, bo w życiu to jest bardzo ważne. Ja sam mam takie przykłady niepełnosprawnych, którzy np. na studiach bardzo dobrze się uczyli, a aktualnie nigdzie nie pracują. Dlatego, że nie zadbali o element społeczny.
A co mają robić bliscy tych, którzy doświadczają trudnych chwil? Psycholog Katarzyna Podolska-Skotak twierdzi, że ważne jest pokazywanie, jaką wartość ma dla nas obcowanie z nimi.
– Trzeba im pokazywać, że liczy się dla nas ich zdanie, obecność, rada czy sama możliwość bycia z nimi, że kochamy mimo wszystko – zaznacza i sugeruje wyczucie w stosunku do niepełnosprawnych, a zwłaszcza szacunek i empatię.
Marcin Molski potwierdza: – Razi mnie totalny brak kultury i empatii i szczerze powiem, że w takich momentach jestem bardzo zły. Nie przepadam też za okazywaniem litości. W moim mniemaniu żyję normalnie, tak jak każdy. Choć jestem niepełnosprawny fizycznie, to pełnosprawny społecznie. Mam żonę, pracę, dom i czuję się wartościowym członkiem społeczeństwa – mówi i dobitnie podkreśla. – Niepełnosprawność jest w głowie.
By pomóc, trzeba dać motywację, by inni też mogli czerpać z życia pełnymi garściami. Partycja Malinowska czuje się potrzebna, gdy może wyjść z domu, przebywać wśród ludzi i pomagać im.
– W takich sytuacjach dzień staje się piękniejszy, bo daje mi poczucie, że jestem takim samym człowiekiem, jak wszyscy – tłumaczy. Czuje się wtedy szanowana, doceniona i szczęśliwa, że otrzymała od życia tak wielką szansę.
Michał Słaby też nie uważa się za wykluczonego. – Wszystko zależy od podejścia do życia – twierdzi.
Odpowiednie nastawienie, chęć do życia i przyjazne otoczenie – tylko i aż tyle wystarczy, by osiągnąć szczęście mimo niepełnosprawności.
– Tylko od nas zależy, jaką podejmiemy decyzję. To naprawdę jest kwestia wyboru. Albo siedzimy w domu i rozpaczamy nad tym, co się stało, albo idziemy dalej. Zawsze jest środek, sposób na to, żeby coś zrobić, a nie szukać powodów, żeby czegoś nie zrobić – mówi Rafał Wilk, zaznaczając, że jeśli nie zaakceptujemy jakiejś sytuacji, to będziemy walczyć z wiatrakami. Świat się nie zamyka w czterech ścianach, jeśli nam się wydarzy jakiś wypadek. Dalej można żyć aktywnie, mimo ograniczeń. – Tak naprawdę te ograniczenia sobie sami układamy w głowach. Ja też kiedyś myślałem, że największym ograniczeniem jest niepełnosprawność, a naprawdę tak nie jest, bo to jest to, co mamy w głowie. To jest naszym największym ograniczeniem – tłumaczy paraolimpijczyk.
Nastawienie na sukces to podstawa. A niepełnosprawność to nie koniec świata.
– Ważne, by myśleć pozytywnie. W przeciwnym razie ściągniemy na siebie negatywne sytuacje i sami zabijemy w sobie chęć do działania – sugeruje Marcin Molski, który planuje wiele szalonych, nietypowych rzeczy. – W ubiegłym roku przed ślubem skoczyłem z 4,5 tys. metrów w tandemie ze spadochronem i chciałbym jeszcze skoczyć z dużo wyższej wysokości. Myślę też o tym, by spróbować nurkowania – wymienia Marcin Molski, który – jak podkreśla – nie zna życia osoby pełnosprawnej, bo stan, w którym się urodził, jest stanem normalności. – Jak będzie pomysł, to nie omieszkam go zrealizować. Jestem otwarty.
Michał Słaby planuje już kolejne wyprawy zagraniczne (najchętniej do hiszpańskiego Alicante nie tylko z żoną, ale i swoją największą dumą – córeczką Mają). Patrycja Malinowska ma marzenie, by wszystkim osobom niepełnosprawnym dane było, tak jak jej – znaleźć pracę, w której będą szanowane, doceniane, ale przede wszystkim rozumiane. By otaczały się fantastycznymi ludźmi, tak jak ona. Rafał Wilk zaś zdradził nam, że od kwietnia zaczyna już starty w maratonach, pucharach Europy i świata, a finalną imprezą będą wrześniowe mistrzostwa świata w Holandii.
– Czeka mnie aktywny czas na wyjazdach i na rowerze – opowiada i dobitnie podkreśla: – Wózek to nie jest kara za coś. To taka kolej rzeczy i nie raz powtórzę, że jak jeszcze raz miałbym przeżyć swoje życie, to z tymi konsekwencjami, jak to, że jeżdżę na wózku, jeszcze raz mógłbym przeżyć. Nigdy nie powiem, że życie na wózku jest gorsze. Nigdy tak nie powiedziałem.
Elżbieta Lanc
członek Zarządu Województwa Mazowieckiego
Niepełnosprawni są ważną częścią społeczeństwa. W samym województwie mazowieckim ich liczbę szacuje się na niemal 600 tys. Należą oni do grupy, której ciągłe wsparcie, zwiększanie komfortu życia i dawanie nowych możliwości rozwoju osobistego i zawodowego, jest potrzebne. Na rzecz niepełnosprawnych działa m.in. Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej, które jest jednostką Samorządu Województwa Mazowieckiego. Do jego zadań należą m.in. dofinansowanie robót budowlanych dotyczących obiektów służących rehabilitacji bądź kosztów tworzenia i działania zakładów aktywności zawodowej.
Liczba wyświetleń: 315
powrót