Mazowsze serce Polski nr 2/18
Lotniskowy zawrót głowy
2018.02.13 08:50 , aktualizacja: 2018.02.22 11:42
Autor: opracowała Iwona Dybowska, Wprowadzenie: Urszula Sabak-Gąska
Polskie lotniska przyjęły w ubiegłym roku ponad 40 mln pasażerów. Mazowiecki Modlin w rankingu znalazł się w pierwszej piątce. Dwa lata temu brytyjski serwis informacyjny1 uznał ten port za najszybciej rozwijający się w Europie. Niestety, przyszłość Modlina stanęła pod znakiem zapytania.
Jeden z udziałowców – Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” – nie wyraził zgody na zaciągnięcie obligacji, które miały umożliwić rozbudowę terminala i niezbędne modernizacje. Media spekulują, że ma to związek z radomskimi planami PPL, a eksperci łapią się za głowę.
Trzymamy kciuki za Radom
Dziś Mazowsze dysponuje trzema cywilnymi lotniskami: warszawskim portem im. F. Chopina, podwarszawskim Modlinem i oddalonym około 100 km od stolicy Portem Lotniczym Radom. O ile dwa pierwsze odnotowują coroczny wzrost liczby pasażerów, trzecie nie może się pochwalić dobrymi wynikami. W 2017 r. z usług radomskiego portu skorzystało zaledwie 11 tys. podróżnych. Tymczasem 17 stycznia br. zarząd spółki Polskie „Porty Lotnicze” podpisał list intencyjny z władzami Radomia w sprawie współpracy. Państwowe przedsiębiorstwo ma przejąć od miasta większość udziałów w radomskim porcie. W ten sposób PPL – a więc pośrednio państwo – będzie współwłaścicielem trzeciego już portu na Mazowszu, po warszawskim Okęciu i lotnisku w Modlinie. Jaka ma być rola Radomia? Jak twierdzą władze PPL – lotnisko ma przejąć ruch z Okęcia w czasie budowy CPK. W perspektywie 10 lat w regionie ma bowiem powstać jeszcze Centralny Port Komunikacyjny w Baranowie – sztandarowa inwestycja obecnego rządu.
– Trzymamy kciuki za rozwój lotniska w Radomiu – podkreśla marszałek Adam Struzik. – Nie warto przeciwstawiać sobie tych dwóch lotnisk. Trzeba znaleźć niszę. Jeśli lokalizacja – w granicach miasta – nie daje dużych możliwości rozbudowy tego lotniska, a dotychczasowy profil pasażerski się nie sprawdził, trzeba szukać dalej. Czemu np. nie pomyśleć o szkole lotniczej, która nie wymagałaby rozbudowy portu, i wykorzystać do tego kadrę z pobliskiego Dęblina. Lotnisko mogłoby prowadzić działalność edukacyjną we współpracy z Uniwersytetem Technologiczno-Humanistycznym w Radomiu. Po prostu trzeba znaleźć perspektywiczny pomysł na tę inwestycję na Sadkowie.
Siła argumentów
Sytuacja jest trudna, ale to jeszcze nie pat. Wiele zależy od dobrej woli, racjonalnego podejścia do inwestycji w regionie i uczciwych analiz, mających odzwierciedlenie w rzeczywistości. Argumenty, że z Radomia bliżej jest na południe Europy, a tam przecież latają Polacy na wakacje, mogą wywołać jedynie pobłażliwy uśmiech. Trudno też bezkrytycznie przyjąć słowa prezesa PPL Mariusza Szpikowskiego.
– Pod uwagę wzięliśmy demografię, infrastrukturę obecną i przyszłą, potencjał gospodarczy regionu, siatkę połączeń i z tych analiz wyszło nam, że to lotnisko powinno być na południu Warszawy, nie na północy. Dlatego analizujemy Radom – tłumaczył podczas podpisywania listu intencyjnego. Innego zdania jest wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski, który nie ukrywa, że sprawa ma drugie dno. – Decyzja o angażowaniu się w nowy projekt, podczas gdy ma się już inny, działający, jest dla mnie nieracjonalna – mówił money.pl ekspert rynku transportowego. – Ten pomysł po prostu nie trzyma się kupy. Ale tu problem leży w polityce. PPL nie jest w stanie rządzić w Modlinie, więc szuka innego miejsca.
O tym, że demografia nie przemawia za wzmacnianiem lotniska w Radomiu mówią też dane z raportu stworzonego przez Wbdata.pl – w pobliżu tego lotniska (wskaźnikiem jest zamieszkanie w odległości 20 min dojazdu samochodem) mieszka 300 tys. osób. Jest to port znajdujący się w granicach miasta, co wiąże się z kosztownymi odszkodowaniami za przekroczenie norm dotyczących hałasu – podobnie jak w przypadku Okęcia. Lotnisko w Modlinie ma w swoim otoczeniu 94 tys. mieszkańców. Zdecydowanie, jego lokalizacja pozwala na rozbudowę – nie tylko części pasażerskiej, ale też cargo, co jest ożywcze gospodarczo dla regionu. Innym ważnym wskaźnikiem jest liczba osób, które mają to lotnisko w zasięgu 1 godz. samochodem. Pozwala to na określenie potencjału pasażerów. Oczywiście wśród mazowieckich lotnisk prym będzie w tej kwestii wiodło Okęcie (3,438 mln osób), ale równie dobrze dostępny jest Modlin – 3,139 mln potencjalnych pasażerów, podczas gdy w odległości 1 godz. jazdy do lotniska w Radomiu jest 1,086 mln ludzi.
Okiem mieszkańców
Na strategiczne już znaczenie Modlina – również z punktu widzenia mieszkańców tej części regionu – wskazuje starosta powiatu nowodworskiego Magdalena Biernacka.
– Piastując funkcję starosty od 2014 r., wielokrotnie spotykałam się z opiniami na temat Portu Lotniczego Warszawa/Modlin, zarówno pozytywnymi, jaki i tymi, które oceniają jego funkcjonowanie niezbyt korzystnie. Dla mnie działalność lotniska w Modlinie to nie tylko dochody czy straty, liczba pasażerów, dyskusje na temat przewoźnika… Należy na temat spojrzeć z perspektywy ludzkiej, pod kątem rozwoju tej części regionu. Port w Modlinie to niewątpliwie czynnik wspierający lokalny potencjał gospodarczy i społeczny. To wiele miejsc pracy, jakie generuje samo lotnisko oraz powstające i rozwijające się wokół podmioty gospodarcze. To poprawa komunikacji, z której korzystają nie tylko pasażerowie portu lotniczego, ale w dużej mierze mieszkańcy. To w końcu szansa na dostrzeżenie atrakcyjności powiatu nowodworskiego. Mamy sporo do pokazania. Nie odstajemy od innych krajów Europy. Bogactwem naszego terenu jest historia, dobre położenie geograficzne, bliskość aglomeracji warszawskiej, dobra komunikacja, atrakcyjność i różnorodność turystyczna. Te solidne podstawy, wraz z mądrym zarządzaniem i potencjałem społecznym, stanowią receptę na dalszy rozwój – podkreśla starosta.
Na chybione argumenty PPL-u zwraca uwagę również prezes Furgalski.
– Ja tego kompletnie nie rozumiem. I niewiele jest osób, które są w stanie to zrozumieć. Gdyby tak było, to ja mam jedno proste pytanie: dlaczego tamto lotnisko [w Radomiu] stoi puste? Modlin pęka w szwach.
Nie trzeba burzyć, żeby móc budować
Łatwiej zrozumieć, że Radom – jako jedno z najważniejszych miast w regionie – potrzebuje impulsu, żeby móc się rozwijać. I takiego zdania jest marszałek Adam Struzik.
– Mam szczerą nadzieję, że podpisany list intencyjny zaowocuje rzeczywistym wsparciem dla lotniska w Radomiu. I już niebawem podjęte zostaną rzeczywiste i korzystne dla radomskiego portu kroki ze strony PPL – twierdzi marszałek. – Nie jest tajemnicą, że politycy PiS-u w swoim czasie, mimo wielu przestróg, zainwestowali ogromne pieniądze miasta Radomia w port lotniczy. Teraz partner rządowy, bo takim jest Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze”, chce temu lotnisku pomóc. I bardzo dobrze. Będę się z pozytywnym zainteresowaniem przyglądał dalszemu rozwojowi sytuacji – dodaje Adam Struzik.
Budowie portu w Radomiu nie sprzeciwia się też starosta nowodworska.
– Nie można jednak Radomia przeciwstawiać dalszemu rozwojowi Modlina. A z takimi komentarzami polityków PiS ostatnio możemy się spotkać. Konflikt, jaki powstał wokół portu lotniczego w Modlinie, nie służy nikomu. Aby podejmować decyzje o przyszłości tego obiektu, należy zastanowić się, jaki będzie ich wpływ na dalszy, zrównoważony rozwój regionu. Jako starosta nowodworska, zdecydowanie nie popieram inicjatywy związanej z przeniesieniem portu lotniczego z Modlina do Radomia – podkreśla Magdalena Biernacka.
– Nie trzeba burzyć, żeby móc budować – dodaje marszałek Adam Struzik. – Modlin to dla mieszkańców impuls, który ożywia tę część regionu. Warto przy tym dodać, że Modlin powstał dzięki dofinansowaniu z UE, która właśnie w tym porcie dostrzegła potencjał rozwojowy – dobrą lokalizację i warunki sprzyjające rozbudowie. Dziś to najszybciej rozwijające się lotnisko regionalne. Dlatego podważanie tego sukcesu przez polityków PiS jest zwyczajnie niepoważne – podsumowuje marszałek.
Bratobójcza walka?
Lotnisko w Modlinie ma czterech udziałowców: PPL, Agencję Mienia Wojskowego, Samorząd Województwa Mazowieckiego i miasto Nowy Dwór Mazowiecki. Statut jest tak sformułowany, że każdy z udziałowców – w decyzjach dotyczących portu – może zablokować pozostałych. I tak właśnie się stało. PPL postawił weto. Uniemożliwił pozyskanie środków, które miały być przeznaczone na inwestycje w Modlinie. Pieniądze są potrzebne na rozbudowę portu – zwiększenie przepustowości do 7 mln pasażerów rocznie. Prezes Szpikowski w jednym z wywiadów stwierdził, że nie widzi szans na porozumienie.
– Z dużym niepokojem obserwuję kroki podejmowane przez PPL względem Modlina – odpowiada na te działania marszałek Struzik. – Obowiązkiem przedsiębiorstwa Porty Lotnicze, jako wspólnika, współudziałowca, jako inicjatora budowy lotniska w Modlinie, jest konsekwentne wspieranie lotniska, albo chociaż niedziałanie na jego szkodę. Oczekuję przede wszystkim wyrażenia zgody na jego dalszy rozwój. Nie oczekujemy pieniędzy, wsparcia, pomocy, ale nieprzeszkadzania w rozbudowie – dodaje marszałek.
Zagrożenie widzi też prezes Furgalski.
– To jest decyzja, która rozpocznie bratobójczą walkę pomiędzy lotniskami. PPL, który jest udziałowcem w Modlinie, i pokłócił się z pozostałymi udziałowcami, przede wszystkim z województwem mazowieckim – nie tylko porzuca swoje lotnisko, ale też blokuje jego rozwój – twierdzi. – Gdyby dzisiaj rozpoczęła się inwestycja w Modlinie to potrzeba 2,5–3 lata i oddajemy nowy terminal, większe płyty postojowe i możemy przyjąć 6 mln pasażerów, a docelowo 40 mln. Tam nie ma żadnych ograniczeń środowiskowych (…). W Radomiu, jak popatrzymy na zdjęcie – chociażby pasa z góry – widzimy zabudowę. Więc pieniądze nagle wydane – czy to będzie 500 mln zł, czasami mówi się o 900 mln zł – to nie wszystko. A odszkodowania? – (w wywiadzie dla TVN BiŚ) zwraca uwagę Adrian Furgalski.
Uwolnić udziały
Co prawda, prezes Szpikowski raz rzucił nieopatrznie, że jest gotów odsprzedać udziały w Modlinie, ale nie podejmował więcej tego tematu. Dlatego Modlin stoi w rozkroku. Dusi się od liczby pasażerów, ale nie może ruszyć z inwestycjami.
– Jesteśmy żywotnie zainteresowani powodzeniem projektu w Radomiu, ale nie na zasadzie kanibalizmu. Tak naprawdę PPL, jeżeli nie jest zainteresowany rozwojem portu lotniczego w Modlinie, niech przekaże swoje udziały samorządowi województwa w formie darowizny albo sprzeda na preferencyjnych warunkach – mówi marszałek Struzik.
Jak dojechać?
Prawda jest taka, że oba lotniska są kiepsko połączone z Warszawą. Obiektywnie do Modlina jest dużo bliżej – 30 km. Do Radomia to już ponad 100 km. W zasadzie niewiele więcej mamy do Łodzi (135 km), a tam też mamy dość dobrze prosperujące lotnisko. Wyprawa samochodem zarówno do Modlina, jak i do Radomia dziś jest jeszcze uciążliwa, ale prace nad skomunikowaniem stolicy z obydwoma miastami trwają. Jest nadzieja, że zamiast autem, autobusem czy taksówką do portów dotrzemy pociągiem. Ale i tu fakty nie pozostawiają złudzeń.
– Jeśli zrobimy linię do Radomia, będziemy jechać grubo ponad godzinę i nie dojedziemy pod terminal, tylko do centrum Radomia skąd trzeba będzie się przedostać. Modlin? W tej chwili PKP PLK realizują linię pod sam terminal. Oczywiście kolejarze zazwyczaj mówią, że się czegoś nie da, ale jeśli da się uruchomić szybkie połączenia, to takie ekspresy, które będą kursowały np. tylko na linii Warszawa Centralna–Modlin, jeździć będą 15–17 minut. Więc po wszystkich inwestycjach, związanych z przybliżeniem Radomia i Modlina do Warszawy, nadal wszystkie argumenty będą po stronie Modlina – podsumowuje ekspert TOR.
Do kogo należy ostatnie słowo?
Skóra jest trochę dzielona na niedźwiedziu. Politycy do tego stopnia żonglowali stwierdzeniami, kto skąd będzie latał i kto kogo dyskryminuje, że w spór włączyli się przewoźnicy. I choć dla nich najważniejszy jest zysk, a metody negocjacyjne często budzą kontrowersje, na rynku obowiązuje konkurencja. Jeszcze nikogo
nie można zmusić do wyboru tego czy innego lotniska.
– Na razie Ryanair okopał się w Modlinie, a WizzAir już dawno uznał, że inne lotniska są za daleko, i lata z Okęcia – sygnalizuje prezes Furgalski.
Poza tym ekspert zwraca uwagę, że nie ma takiej ustawy, rozporządzenia czy umowy, które przekierowałyby ruch w określone miejsce. Na razie żadna z linii czarterowych ani niskokosztowych do Radomia się nie wybiera. Szkoda, że nikt nie pyta o zdanie potencjalnych klientów.
– O tym, gdzie powinny być porty lotnicze, decydują w pewnym sensie pasażerowie, bo oni pokazują, skąd chcą latać – kwituje marszałek Adam Struzik.
Liczba pasażerów na polskich lotniskach w 2017 r (mapa Polski) + miasta z zaznaczonymi wzrostami i spadkami
Warszawa 15,752 mln, wzrost 22,7 proc.
Kraków 5,835 mln, wzrost 17,2 proc.
Gdańsk 4,6 mln, wzrost 14,7 proc.
Katowice 3,893 mln, wzrost 21,7 proc.
Modlin 2,932 mln, wzrost 2,5 proc.
Wrocław 2,855 mln, wzrost 18 proc.
Poznań 1,85 mln, wzrost 8,2 proc.
Rzeszów 642 tys.,
Szczecin 580 tys., wzrost 24 proc.
Lublin 430 tys., 14 proc.
Bydgoszcz 331 tys., spadek 1 proc.
Łódź 192 tys.,
Szymany 105 tys., wzrost 122,6 proc.
Zielona Góra 18 tys. wzrost 88,3 proc.
Radom 11 tys., wzrost 10,5 proc.
Liczba pasażerów na lotniskach w Polsce w latach 2013–2017
2013 – 24,98 mln
2014 – 27,05 mln
2015 – 30,39 mln
2016 – 34,18 mln
2017 – 40,026 mln
Liczba obsłużonych pasażerów na lotniskach powyżej i poniżej 1 mln pasażerów rocznie
powyżej 37 717 mln (94,2 proc.)
poniżej 2309 mln (5,8 proc.)
Liczba obsłużonych pasażerów na Lotnisku Chopina względem pozostałych portów
Chopin 15 752 mln (39,4 proc.)
pozostałe 24 274 mln (60,6 proc.)
Liczba wyświetleń: 215
powrót