Mazowsze serce Polski nr 2/18

Seniorzy mają apetyt na życie

2018.02.13 07:40 , aktualizacja: 2018.02.13 13:08

Autor: Karolina Burzyńska, Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka

Elżbieta Lanc, członek Zarządu Województwa Mazowieckiego Elżbieta Lanc, członek...

Z Elżbietą Lanc, członkiem Zarządu Województwa Mazowieckiego, o problemach opieki zdrowotnej i ludzi starszych rozmawia Karolina Burzyńska

 

 

Karolina Burzyńska: Czy szpitalom na Mazowszu grozi paraliż z uwagi na wypowiadanie klauzuli opt-out przez medyków?

Elżbieta Lanc: Młodzi lekarze zasługują na godne wynagrodzenie. Obawiam się tylko, że aby NFZ mógł sprostać tym oczekiwaniom, w systemie powinno pojawić się więcej pieniędzy. Jako władze regionu apelujemy o to do rządu od lat. Algorytm naliczania środków finansowych dla Mazowsza powoduje, że pieniędzy jest coraz mniej. Na szczęście w szpitalach podlegających samorządowi województwa sytuacja jest bezpieczna.

K.B. Tymczasem pieniędzy w systemie wciąż brakuje?

E.L. Otóż to. Poza tym trzeba pamiętać, że podwyżki dla jednych pociągną za sobą oczekiwania kolejnych grup zawodowych. Sprawa wymaga rozwiązania na szczeblu centralnym, ale bez większych nakładów na zdrowie tego problemu się nie załatwi. A rezultaty spadną na szpitale i pacjentów.

 

Pieniądze na funkcjonowanie szpitali pochodzą z Narodowego Funduszu Zdrowia. Pula środków dla Mazowsza jest corocznie ustalana przez mazowiecki oddział NFZ. Samorząd, który jest organem prowadzącym dla szpitali, może finansować modernizacje, remonty czy rozbudowy placówek.

K.B. W dodatku brakuje lekarzy.

E.L. To kolejny poważny problem. Dziś dochodzi wręcz do podkupowania przez szpitale kadry medycznej. Dotychczas wydawało się, że zatrudnianie na kontrakty to bardzo dobre rozwiązanie z uwagi na mniejsze koszty pracy dla zakładu. Z drugiej strony, skoro nie jest to umowa o pracę, lekarze mogą w prosty sposób zmienić posadę na taką z wyższą stawką w innym szpitalu. 

K.B. Jak sobie z tym radzić?

E.L. Władze centralne powinny jak najszybciej zmienić system kształcenia, który powoduje ograniczenia. Dziś trudno dostać się na studia medyczne. Zanim młodzi ludzie zdążą się wykształcić, zdobyć specjalizację, mija kilka lat. Zostanie uruchomiony wydział lekarski na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, więc będzie to jakaś odpowiedź na zapotrzebowanie na Mazowszu, ale to ciągle mało. Dotkliwie odczuwamy braki np. w psychiatrii dziecięcej.

K.B. Zdaje się, że psychiatria jest także najbardziej niedofinansowana.

E.L.  Niestety, to prawda. Fakty są takie, że największy problem na Mazowszu mamy właśnie w tej dziedzinie i to przy lawinowo rosnącej zachorowalności wśród dorosłych, ale też wśród dzieci. Dane są alarmujące. Z tym problemem trudno będzie sobie poradzić. Brakuje psychologów, w tym psychologów dziecięcych. My, jako samorząd, możemy inwestować w sprzęt, remonty, modernizacje, ale środki na leczenie, pensje dla lekarzy pochodzą z NFZ. I na to wpływu nie mamy. Możemy tylko apelować do ministerstwa zdrowia o zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia.

 

K.B. Prognozuje się, że w 2050 r. liczba osób w wieku 65+ będzie stanowiła 202,8 proc. stanu z 2013 r. – w miastach 195,1 proc. a 219,1 proc. na terenach wiejskich. Żyjemy coraz dłużej. Czy jesteśmy w stanie sprostać takiemu wyzwaniu i zapewnić godne życie osobom starszym?

E.L. Aktywny senior to senior zdrowy. Tu potrzeba dużego wysiłku lokalnych samorządów, jak i rozwiązań systemowych. Seniorzy nie są zbyt zamożną grupą. Ważne, aby rozmaite zajęcia dla nich były nieodpłatne. Nadal zbyt dużo osób starszych zostaje w domu. Trzeba znaleźć sposób, aby ich do tego wyjścia zachęcić.

 

K.B. Co można zrobić?

E.L. Realną pomocą mógłby być asystent osoby starszej. Oczywiście potrzebne są również centra aktywności dla osób dojrzałych, w których zaproponują ofertę aktywnego spędzania czasu, nauczą poruszania się w wirtualnym świecie czy pokierują do odpowiednich lekarzy. Takie miejsca mogłyby działać np. na bazie domów kultury, niezagospodarowanych pomieszczeń po dawnych szkołach. Tak naprawdę, aby takie miejsce powstało, potrzebna jest decyzja i grupa zapaleńców. Trzeba na nowo zdefiniować, kim są pracownicy socjalni i społeczni. Oni przecież są zatrudnieni na obszarach gmin, tylko w tej chwili ich rola często sprowadza się do wypełnienia wniosku, zadekretowania wsparcia. Kolejny pomysł polega na wolontariacie osób starszych. Byłaby to taka samopomoc. 

 

Seniorzy mogliby być mentorami, dobrymi duchami, przewodnikami dla młodszych osób, często zbyt zanurzonych w wirtualnym świecie. Jednych i drugich warto zbliżyć do siebie.

K.B. Samorządy nie dostrzegają tego problemu?

E.L. Wręcz przeciwnie. Samorządowcy coraz częściej pochylają się nad sprawami społecznymi. Pozyskują na takie cele coraz więcej środków unijnych. Zdają sobie sprawę, że komfort życia nie zależy tylko od jakości drogi czy chodnika, ale także oferty kulturalnej i społecznej. Rozumieją oczekiwania ludzi i chcą im sprostać. Proszę spojrzeć na sukces uniwersytetów trzeciego wieku. To fantastyczne miejsca, pełne energii i pozytywnych ludzi.

 

K.B. Którzy w końcu mają czas na swoje pasje.

E.L. Często tak. Wcześniej trzeba było zająć się pracą, z kolei w jesieni życia, mając więcej czasu dla siebie, często odkrywamy nasze talenty artystyczne. Zaczynamy malować czy śpiewać, brać udział w spektaklach teatralnych. Niedawno byłam takim przedstawieniem – wystawianym przez seniorów – wręcz zafascynowana. Niestety są dwa ograniczenia, pierwsze – finansowe i w tym moglibyśmy bardziej pomóc, natomiast drugie wynika z kłopotów ze zdrowiem. Jednak kiedy człowiek jest aktywny, zaczyna zapominać o chorobie.

 

K.B. Jacy są współcześni seniorzy?

E.L. Potrafią się wzajemnie wspierać i motywować. Starzejące się społeczeństwo, obojętnie czy nazwiemy znaczną jego część seniorami, czy osobami w wieku dojrzałym, to przede wszystkim ludzie aktywni,
np. w Sadownem powstał klub seniora. Widać ten niesamowity apetyt na życie, chęć działania. Ciągle jestem bombardowana pytaniami o programy wsparcia, możliwości współpracy, bo oni chcą być pomocni, pobyć ze sobą, a nie zamykać się w domu z pilotem od telewizora w ręku.

 

K.B. Jakie problemy zgłaszają?

E.L. Z pewnością potrzebują wsparcia przy tworzeniu zrębów działalności, bo często mają w sobie energię i pomysł, ale nie wiedzą, jak zacząć. Potrzebują odpowiedniego pokierowania. Chcą starać się o grant,  pytają o możliwości. Poruszają sprawy związane z kolejkami do lekarza albo nie wiedzą, jak sobie poradzić, kiedy ktoś z rodziny zachoruje na Alzheimera czy na raka. Ostatnio uruchomiliśmy bardzo duże środki dla organizacji pozarządowych, ponad 30 mln zł. Poza tym Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej uruchamia konkursy na rzecz integracji zawodowej i społecznej oraz wsparcia osób w trudnej sytuacji życiowej. To wielka pomoc  dla tego środowiska.

 

K.B. Znam seniorki, które tańczą do muzyki country. Zapisałaby się Pani na zajęcia oferowane przez uniwersytet trzeciego wieku?

E.L. Już kilka lat temu chodziłam, może niezbyt często, ale za to z przyjemnością, na takie zajęcia. A nowe pasje? Jeśli tylko Pan Bóg da mi siłę i zdrowie, na pewno pozostanę aktywna. Najchętniej zrobiłabym coś, czego do tej pory nie robiłam. Nie mam zdolności manualnych, ale zawsze interesował mnie teatr. Może zagram w jakimś spektaklu. Interesuje mnie też wolontariat na rzecz dzieci chorych i ludzi starszych. Mój kolega opowiadał mi o swojej mamie, która w czwartki, będąc już na emeryturze, szła do szpitala pracować z ludźmi chorymi. Oni potrzebują uwagi i rozmowy. Ostatnio moja 3,5-letnia wnuczka powiedziała coś bardzo mądrego i jednocześnie prostego –  że smutnych ludzi trzeba kochać. Spytałam ją: „jak sobie to wyobrażasz, kochanie?”. Powiedziała, że kiedy ktoś jest smutny, samotny, to wystarczy go przytulić. Tak właśnie powinien działać taki wolontariat.

 

K.B. Może Pani zdradzić, jaką pasję, jako babcia, dzieli Pani z wnuczkami?

E.L. Zamiast telewizji, są stare bajki, które czytałam jeszcze z moimi dziećmi. Wyciągamy płyty winylowe. Nawet kiedy wnuczka zajmie się rysowaniem, w tle gra muzyka. Słyszę, jak podśpiewuje.
Powiedziałam do niej, że liczę kiedyś na to, że poda mi szklankę wody. Ona spojrzała na mnie i mówi: „babciu, ja ci dam nie tylko wodę, dam ci sok, winogrona, a jak będziesz taka bardzo stara, to nawet lekarstwa”. Śmieję się, że opiekę już sobie załatwiłam. Może nie mam wiele czasu, ale na pewno więcej czasu na to, by być uważną, rozmawiać z obiema wnuczkami. Ważne, aby być razem. I rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.

 

 

 

 

 

Liczba wyświetleń: 106

powrót