Mazowsze serce Polski nr 12/20
Fotowoltaika – energetyczna alternatywa
2020.12.07 09:05 , aktualizacja: 2021.01.08 09:11
Autor: Monika Gontarczyk, Wprowadzenie: Monika Gontarczyk
- Michał Buczek od 8 lat z...
- Tomasz Zubilewicz z...
- Ewa Rogoś decydując się na...
- (Fot. arch. Michał Buczek...
Kawałek działki, dachu i trochę gotówki na start. To konieczne, by w przyszłości czerpać zyski z własnej minielektrowni i… cieszyć się dłuższym życiem. Oszczędność to jeden z wielu plusów inwestowania w fotowoltaikę.
Małymi krokami zbliża się zima, a wraz z nią pogorszenie jakości powietrza. Choć obowiązujące przepisy wymuszają wymianę źródeł ogrzewania na ekologiczne, efektów możemy się spodziewać za kilka lat. W trosce o to, czym oddychamy, nie warto zwlekać. Trzeba już dziś zastanowić się nad wyborem ekologicznego źródła energii.
– Jesteśmy na czarnej liście UE jako kraj, który nie przestrzega unijnych przepisów, ale także dlatego, że jakość powietrza w Polsce, podobnie na Mazowszu, wciąż nie jest najlepsza. Mamy uchwałę antysmogową, nowy program ochrony powietrza. Dzięki nim świadomość ekologiczna mieszkańców rośnie, ale wciąż jest wiele do zrobienia – podkreśla marszałek województwa Adam Struzik.
Zmiana myślenia
Obowiązujący od września br. Program Ochrony Powietrza dla Mazowsza określa konkretne działania naprawcze, których wprowadzenie przełoży się na to, czym oddychamy. Dokument zobowiązuje nas m.in. do podjęcia konkretnych działań: inwentaryzacji i wymiany kotłów, szeroko pojętej edukacji ekologicznej, nasadzenia zieleni, czyszczenia ulic na mokro, zakazuje używania dmuchaw do liści.
– Na inwentaryzację pieniądze zabezpieczył Samorząd Województwa Mazowieckiego. 242 gminy otrzymały 23,4 mln zł. Zbieranie danych o urządzeniach eksploatowanych w każdym budynku: mieszkalnym, handlowym, usługowym czy użyteczności publicznej trwa do końca roku. Po zliczeniu samorządy przekażą dane do urzędu marszałkowskiego – mówi Marcin Podgórski, dyrektor Departamentu Gospodarki Odpadami, Emisji i Pozwoleń Zintegrowanych UMWM.
Geograf, meteorolog i prezenter prognozy pogody Tomasz Zubilewicz przekonuje, że podstawą do zmiany myślenia jest edukacja.
– Alarmy smogowe są nam potrzebne. Trzeba cały czas informować i przypominać. Uchwały antysmogowe, wszelkie dokumenty to metoda małych kroków. Nasze działania muszą mieć szerszy zasięg. W Krakowie jest zakaz palenia węglem, ale to okoliczne gminy w dużej mierze przyczyniają się do zanieczyszczenia, więc ten sukces jest połowiczny – ubolewa ekspert. I dodaje: – My, Polacy, mamy takie przekonanie, że jak czegoś nie widać, to tego nie ma. A Finowie mówią tak: jesteśmy częścią środowiska, więc musimy dbać o to, co nam przyroda daje. Skoro dorośli ludzie tak mówią, to znaczy, że tę postawę kształtowali od najmłodszych lat. Ktoś im pokazał, nauczył i przekonał, by takie życie prowadzić. Mamy z kogo brać przykład. Musimy tylko chcieć uczyć i chcieć się uczyć…
Zaciągnąć się… smogiem
Zanieczyszczenie powietrza wpływa bezpośrednio także na nasze zdrowie. Jest przyczyną nowotworów płuc, chorób układu krążenia, a także różnego rodzaju infekcji dróg oddechowych i aż o 20 proc. skraca życie.
– Proszę pojechać w grudniu czy lutym na Śląsk albo w okolice Krakowa. Tam można poczuć, jakie mamy powietrze w Polsce. Musimy szukać alternatywy. Energia pozyskiwana do ogrzewania domów powinna pochodzić z odnawialnych źródeł. To mogą być pompy ciepła, energia wiatrowa czy fotowoltaika – wylicza pogodny prezenter.
Prąd ze słońca
Fotowoltaika jest jednym z najczystszych źródeł energii. Z czego to wynika? Nie emituje szkodliwych dla zdrowia substancji oraz pyłów. Nie generuje hałasu, nie zużywa zasobów wody. Instalacja zbudowana jest z aluminium i krzemu, czyli pierwiastków, które nadają się do recyklingu. Czy inwestowanie w fotowoltaikę ma sens?
– W Polsce nie mamy tyle światła, co w regionach położonych bliżej zwrotnika. Mimo to w naszej szerokości geograficznej fotowoltaika się sprawdza – twierdzi meteorolog Tomasz Zubilewicz.
Instalacja szyta na miarę
Szacując wielkość instalacji, trzeba myśleć perspektywicznie – tak twierdzi Michał Buczek, właściciel firmy SUN INSTAL z Lipska, który od 8 lat montuje panele fotowoltaiczne. Co oferuje klientom?
– Zazwyczaj jest tak, że jak do klienta dotrze, że za prąd nie płaci, to zaczyna zużywać go więcej. Wymienia płytę gazową na indukcyjną, piekarnik na elektryczny. Dlatego na etapie projektowania trzeba uwzględnić np. bojler do podgrzewania wody czy klimatyzację – te urządzenia potrzebują sporo energii. Jeśli więc nasze zużycie energii sugeruje, że powinniśmy założyć instalację 4 kWp, to warto wybrać tę o mocy 4,5 kWp. Większa się nie opłaca, bo jedynie zwiększy koszty, a tym samym wydłuży okres zwrotu – wyjaśnia.
Warto dodać, że nadprodukowanej energii nie sprzedamy, oddamy ją bezpłatnie zakładowi energetycznemu.
Ewa Rogoś, która od 3 lat czerpie energię ze słońca, decyzję o montażu podjęła bardzo szybko.
– Od pierwszej rozmowy z przedstawicielem firmy Innogy byłam zdecydowana na fotowoltaikę z dwóch powodów: niższych kosztów za energię i względów ekologicznych. Rachunki za prąd to był największy wydatek związany z utrzymaniem domu. Dlaczego? Bo jest on ogrzewany elektrycznością. Rocznie płaciliśmy za prąd około 12 tys. zł. Dzięki panelom rachunki spadły o jakieś 70 proc. – mówi.
Tomasza Zubilewicza zaś do zainwestowania w OZE skłoniły przede wszystkim względy ekologiczne.
– Od kilku lat mam instalację fotowoltaiczną i ją rozszerzam. W tej chwili ma ona 6,4 kWp. W ostatnich tygodniach w ramach termomodernizacji wymieniłem okna na trzyszybowe, żeby zmniejszyć straty ciepła. Oprócz tego dom ogrzewam pompą ciepła. A ciepłą wodę zapewniają kolektory słoneczne – wylicza meteorolog.
Fotowoltaika to rozwiązanie cieszące się rosnącą popularnością także ze względu na bezawaryjność. Jedyne, o czym trzeba pamiętać, to przegląd energetyczny.
– Powinna go wykonać osoba z uprawnieniami. Regularne przeglądy pozwalają zapobiec katastrofie. Klienci niechętnie decydują się na nie, bo wiążą się z kosztami. To błąd. Przepisy jasno określają, że każda instalacja elektryczna musi mieć przegląd (jest on ważny 5 lat). W przypadku pożaru, uszkodzenia z powodu np. pioruna, pierwsze, o co zapyta ubezpieczyciel, to właśnie aktualny przegląd... – wyjaśnia Michał Buczek, który jest także zawodowym strażakiem.
Dr Sebastian Kawczyński, prezes spółki Zielone Projekty, zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt.
– Elektrownie fotowoltaiczne to tzw. źródła rozproszone. Wzmacniają system energetyczny kraju (jest on bardziej stabilny), bo energia z fotowoltaiki nie wymaga przesyłania jej na duże odległości. A Polska ma problem nie tylko z produkcją energii, ale i z jej przesyłem – mówi.
Ile to kosztuje?
Instalacja fotowoltaiczna to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy złotych. To dużo, ale jeśli w perspektywie mamy zniwelowanie rachunków za prąd niemal do zera, oferta staje się kusząca. To jeden z argumentów, który przekonał Ewę Rogoś.
– Nasza instalacja nie pokrywa w całości zapotrzebowania na energię. Mamy duże zużycie prądu, a dodatkowo na działkach naszej i sąsiedniej rosną drzewa, których nie możemy i nie chcemy wycinać – podkreśla i zaznacza, że nie żałuje decyzji o inwestycji. – Koszt instalacji wyniósł 21 tys. zł. My zapłaciliśmy 14 tys. zł, a resztę sfinansowało miasto, czyli Warszawa. Szacowaliśmy, że poniesione koszty zwrócą nam się po 5 latach. Duża liczba słonecznych dni sprawiła, że ten czas skrócił się do 2 lat – nie kryje zadowolenia pani Ewa.
Argumentem, który być może przekona niezdecydowanych, to wprowadzenie od stycznia 2021 r. tzw. opłaty mocowej. Kto ją zapłaci? Każdy z nas. Dopłata ma wynosić około 10 zł miesięcznie w przeciętnym gospodarstwie domowym. Nie ominie ona także firm. Im większe zużycie energii, tym opłata będzie wyższa. Uniknąć jej będą mogli np. właściciele instalacji fotowoltaicznych.
– Rynek mocy jest sprawdzonym już instrumentem w niektórych państwach europejskich. Niestety, opłata mocowa uderzy rykoszetem przede wszystkim w energochłonne branże gospodarki. A wyższe koszty energii wpłyną na ceny wytwarzanych produktów i usług oferowanych klientom. Wygrają ci, którzy podejmą działania mające na celu zmniejszenie zużycia energii w godzinach szczytu lub zainwestują we własne źródła wytwórcze – uważa Marek Pszonka, członek zarządu Mazowieckiej Agencji Energetycznej (MAE).
Skąd wziąć pieniądze?
Stosunkowo szybki zwrot kosztów to kolejny powód, który przemawia za wyborem ogniw fotowoltaicznych. Zwłaszcza że na rynku jest wiele form dofinansowania. Czy klienci chętnie z nich korzystają?
– Nie zdarzyło mi się, aby klienci w 100 proc. sami finansowali inwestycję. Zawsze korzystają z jakiegoś wsparcia. Bez programów pomocowych i ulgi podatkowej trudno było pozyskać klientów. Teraz sami przychodzą, a zainteresowanie fotowoltaiką wzrosło o jakieś 300 proc. Najczęściej klienci korzystają z programu „Mój Prąd”. To najprostsze do wypełnienia dokumenty o dofinansowanie, jakie miałem okazję kiedykolwiek składać – twierdzi Michał Buczek.
To wyjaśnia, dlaczego program cieszy się ogromnym zainteresowaniem.
– Tylko do połowy października br. złożono około 174 tys. wniosków w ramach programu realizowanego przez NFOŚiGW. Sumaryczna moc instalacji fotowoltaicznych wynikająca z wniosków aplikacyjnych przekroczyła 1 GW oraz wartość ponad 4,6 mld zł. Analizując te dane, trzeba podkreślić, że jako kraj zbliżamy się do 300 tys. zarejestrowanych prosumentów – zauważa Marek Pszonka.
Do 2029 r. będzie realizowany program „Czyste Powietrze”. W jego ramach można się starać o bezzwrotną pożyczkę na wymianę pieca, a także zamontować instalację fotowoltaiczną. Jeśli zdecydujemy się tylko na instalację fotowoltaiczną, możemy otrzymać maksymalnie 5 tys. zł (nie więcej jednak niż połowa poniesionych kosztów).
Od zeszłego roku jest także szansa na ulgę termomodernizacyjną. Dzięki niej można odliczyć od dochodu wszelkie wydatki, które ponieśliśmy na zmniejszenie zużycia energii cieplnej w naszym domu. W przypadku zainstalowania fotowoltaiki będzie to koszt zakupu i montażu. Co ważne, jeśli pełnej kwoty nie uda nam się odliczyć w jednym roku podatkowym, pozostałą część możemy odliczyć w ciągu kolejnych 5 lat. Odliczenie nie może przekroczyć 53 tys. zł, a jeśli korzystaliśmy z dotacji lub innego źródła wsparcia, kwota ta nie podlega odliczeniu.
Na pomoc doradczą w kwestii weryfikacji rozwiązań technologicznych oraz dokumentacji technicznej instalacji fotowoltaicznych mogą liczyć również mazowieccy sadownicy. Na mocy listu inicjującego współpracę Związku Sadowników RP i MAE grupa rolników zdecydowała się na budowę instalacji PV.
– Wiemy, że branża sadownicza, chociażby przechowując owoce w chłodniach, zużywa dużo energii elektrycznej. Dotyczy to także innych działów produkcji przemysłowej i rolnej, strategicznych z punktu widzenia konkurencyjności Mazowsza. Mamy więc nadzieję, że dobre praktyki zapoczątkowane przez sadowników będą wdrażane z powodzeniem również przez inne sektory, oczywiście we współpracy z naszą agencją – zapowiada członek zarządu MAE.
Własną elektrownię solarną można także sfinansować z pomocą niskooprocentowanych kredytów. Jest wiele banków, które mają specjalne oferty ekologiczne. Można też sięgnąć po pożyczkę. Z tego rozwiązania mogą skorzystać samorządy, spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe, a także TBS-y. Za fundusze odpowiada Europejski Bank Inwestycyjny, a pośrednikiem jest Getin Noble Bank. Pożyczka może wynieść do 5 mln zł, a okres jej spłaty to nawet 20 lat1.
Można również, tak jak pani Ewa, skorzystać z programów realizowanych przez lokalny samorząd. Wiele mazowieckich gmin skorzystało z unijnego wsparcia i przygotowało projekty, w ramach których mieszkańcy mogą otrzymać dofinansowanie na takie inwestycje. Miały one charakter parasolowy, czyli samorząd pozyskiwał środki na montaż instalacji w domach mieszkańców. Z takiego rozwiązania skorzystały m.in. gminy: Skaryszew, Olszewo-Borki, Przesmyki, Łochów, Jabłonna Lacka, Jaktorów, Przasnysz, Liw, Góra Kalwaria, Przyłęk, Ostrów Mazowiecka, Myszyniec, Rzeczniów, Sokołów Podlaski, Sochaczew, Somianka, Lubowidz, Stara Kornica i Pokrzywnica. W ramach RPO WM 2014–2020 dofinansowanie uzyskało 51 projektów obejmujących OZE. Wartość dofinasowania przekroczyła 214 mln zł. Z pomocy finansowej skorzystały zarówno samorządy, jak i przedsiębiorcy.
W przypadku stolicy dofinansowanie w wysokości 40 proc. pochodzi z budżetu miasta. Można otrzymać maksymalnie do 15 tys. zł zwrotu kosztów poniesionych na zakup i montaż instalacji, przy czym nie może być to więcej niż 1,5 tys. zł/kWp. Tegoroczny nabór już się zakończył, ale przyjmowane są wnioski, które będą realizowane w 2021 r.
– Procedura nie była trudna to przejścia, ale trwała długo. Ze względu na zacienienie działki koncepcja projektu się zmieniała. Montaż odbywał się etapami. Kilka razy musiałam też pojechać do siedziby firmy, aby podpisać dokumenty. To wszystko było nieco uciążliwe – przyznaje pani Ewa. – W przypadku dofinansowania z urzędu miasta wystarczyła jedna wizyta. Co ważne, to miasto przelało Innogy pieniądze, czyli ja nie musiałam ich wykładać z własnej kieszeni – podkreśla.
Cenne uwagi
Decydując się na budowę własnej elektrowni solarnej, warto zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Wybierając produkty wysokiej jakości, możemy być spokojni o stan modułów nawet podczas gradobicia, ulewnego deszczu czy zalegającego śniegu. Panele mają bowiem gwarancję.
– Są dwa rodzaje gwarancji. Jedna na tzw. moc liniową, czyli na sprawność panelu, który przez 25 lat musi utrzymać 85 proc. swojej wydajności. Druga – produktowa – obejmuje uszkodzenia mechaniczne, ale niespowodowane celowym działaniem. Zazwyczaj udzielana jest na 10–12 lat. Można kupić panele, które także i tę gwarancję będą miały na 25 lat. Są to te same panele, ale dokupujemy dłuższą gwarancję, więc ich cena rośnie. Działam już 8 lat i tylko 1 sztuka okazała się wadliwa. Zawsze wybieram czołowych producentów, których produkty mają europejskie certyfikaty i rzeczywiście są na wysokim poziomie – zapewnia Michał Buczek.
Na co jeszcze zwracać uwagę?
– Na sposób prowadzenia kabli – powinny być w otulinach i przypięte do instalacji, aby podczas wiatru się nie uszkodziły – zaznacza właściciel SUN INSTAL.
Dodaje, że panele i cały osprzęt powinny być od tego samego producenta, wtedy wszystko do siebie pasuje, nie ma zagrożenia np. zwarcia.
Najdroższym elementem instalacji jest falownik, więc warto sprawdzić, czy jego producent ma serwis w Polsce. Istotna jest też konstrukcja – lepsza jest ta do montowania na dachu. Będzie stabilniejsza, a podczas nawałnic czy silnego wiatru się utrzyma. Montaż samymi śrubkami do blachy jest tańszy, ale ryzykowny.
Proste użytkowanie
Prywatna elektrownia wytwarza prąd na własne potrzeby. Ewentualna nadwyżka, którą instalacja generuje w miesiącach letnich, jest przesyłana do zakładu energetycznego, gdzie jest magazynowana. Możemy z niej skorzystać wtedy, gdy nasza produkcja nie pokrywa bieżącego zapotrzebowania (zimą, w pochmurne dni). Energia magazynowana jest przez rok. Ile ta usługa kosztuje? To zależy od mocy instalacji. Rozliczanie z zakładem energetycznym odbywa się na podstawie opustów. Jeśli mamy instalację do 10 kWp, opust wynosi 0,8 kWh za 1 kWh energii wprowadzonej do sieci. Oznacza to, że odbierając energię z magazynu, dostajemy o 20 proc. mniej energii niż wprowadziliśmy. W przypadku instalacji powyżej 10 kW, opust wynosi 0,7 kWh. Co ważne, za przesyłanie energii do i z sieci nie są pobierane opłaty.
– Jeśli instalacja jest właściwie dobrana, a koszty instalacji się zamortyzowały, do zapłacenia mamy tylko opłatę za przyłącze (licznikową) – kwituje Buczek.
Ciekawym rozwiązaniem jest aplikacja, dzięki której za pomocą komputera lub smartfona możemy monitorować pracę naszej solarnej elektrowni i sprawdzać np. ile danego dnia wyprodukowała energii.
Farmy fotowoltaiczne
Choć tego typu obiekty nie wyrastają jeszcze jak grzyby po deszczu, to jednak jest ich w naszym kraju coraz więcej. Możemy je zobaczyć także na Mazowszu, np. w Sochaczewie i Przasnyszu. Co jest potrzebne, aby ją wybudować?
– Budowa elektrowni fotowoltaicznej o mocy 1 MWp przy użyciu sprawdzonych, certyfikowanych komponentów wynosi około 2,8 mln zł. Jeśli użyjemy elementów gorszej jakości albo używanych, zmniejszymy koszt, ale zwiększymy ryzyko awarii – szacuje dr Sebastian Kawczyński.
Nie każdy dysponuje taką gotówką. Niewielu ma też takie zdolności kredytowe. Czy to oznacza, że o farmie fotowoltaicznej na własnej działce możemy zapomnieć?
– Absolutnie nie – uspokaja Kawczyński. – Właściciele działek rolnych o kategorii IV lub niższej, zlokalizowanych blisko linii średniego napięcia, mogą ją wydzierżawić. Oczywiście taka działka nie powinna być zacieniona. Elektrownia o mocy 1 MWp zajmuje około 2 ha – precyzuje.
Pojawiają się kolejne pytania: ile na takiej dzierżawie można zarobić i czy takie partnerstwo niesie ze sobą jakieś ryzyko?
– Czynsz, jaki można uzyskać jest, 4–5 razy wyższy (gleba klasy IV) niż przychody, jakie można uzyskać z produkcji rolnej. Jak w każdej umowie warunki można negocjować indywidualnie – zachęca ekspert spółki Zielone Projekty.
Wskazuje, że umowa dzierżawy to zazwyczaj okres 30 lat, dlatego warto, aby znalazł się w niej zapis o waloryzacji czynszu o wskaźnik inflacji oraz wyjaśniający, kto jest odpowiedzialny za to, co zostaje na gruncie.
– Może to być zapis, który my stosujemy, że oddajemy grunt w takim stanie, w jakim go pozyskaliśmy. Słyszałem, że pewna firma w umowie zapisała, że po upływie dzierżawy grunt przechodzi na własność dzierżawcy. Tak absolutnie nie powinno być, to nieuczciwe. Chyba że faktycznie chcemy, aby po zakończeniu umowy tak się stało. Wtedy wartość działki jest spłacana w formie odpowiednio wyższego czynszu. Umowa powinna chronić interesy obu stron, także dzierżawcy, który inwestuje duże pieniądze na nie swoim gruncie. Jeśli okaże się, że działka nie dostanie pozwolenia na budowę, części zainwestowanych przez niego pieniędzy nie odzyska. Dlatego trzeba wnikliwie czytać dokumenty, a wszelkie wątpliwości wyjaśniać przed ich podpisaniem – przestrzega prezes Zielonych Projektów.
Mamy jeszcze trochę czasu, by wymienić stary piec na ekologiczne źródło energii. Którą opcję wybierzemy? Ważne, by zrobić to jak najszybciej, bo na szali jest nie tylko ochrona środowiska, ale także nasze zdrowie i dłuższe życie.
Pliki do pobrania
Liczba wyświetleń: 583
powrót