Mazowsze serce Polski nr 12/20
Dziś trzeba zarażać optymizmem
2020.12.07 09:45 , aktualizacja: 2021.01.08 09:11
Autor: Rozmawiała Monika Gontarczyk, Wprowadzenie: Monika Gontarczyk
Chęć rozwoju i samorealizacji oraz dzielenia się doświadczeniem zdobytym w międzynarodowych firmach skłoniły Piotra Kandybę do startu w wyborach samorządowych. Jak udaje mu się wypełniać mandat radnego?
Monika Gontarczyk: Jest Pan i przedsiębiorcą, i radnym województwa. Da się to pogodzić?
Piotr Kandyba: Pracę samorządową rozpocząłem w 2010 r. jako radny powiatu piaseczyńskiego. Platforma Obywatelska była wtedy w opozycji. Ciężko było przeforsować jakikolwiek pomysł. Zacząłem więc pomagać mieszkańcom bezpośrednio. Wdzięczność, z jaką się spotkałem, gdy udało mi się komuś pomóc lub tylko wskazać właściwy kierunek, przekonały mnie, że powinienem się zaangażować bardziej. Poznałem mnóstwo fajnych osób, z którymi współpracuję do dziś. Praca z ludźmi i dla ludzi zaowocowała poparciem w wyborach: do sejmu (ponad 6 tys. i ponad 9 tys. głosów) i sejmiku (ponad 11 tys. głosów). Ten ostatni wynik dał mi mandat radnego.
M.G.: Jakie są Pana priorytety?
P.K.: Moja dewiza to pozytywne nastawienie do życia i uśmiech. Nawet gdy nie jest łatwo i są problemy. Polityka zza biurka mnie nie interesuje. Chcę być politykiem otwartym na potrzeby ludzi. Zależy mi, aby w sejmiku nie było przepychanek politycznych, żebyśmy skupiali się na rozwiązywaniu problemów. W komisji polityki społecznej, której przewodniczę, staram się, aby nie było sporów partyjnych i przekomarzania się, kto jest ważniejszy i mądrzejszy. Tak powinniśmy działać na każdym polu, bo praca społeczna, a do takiej wybrali nas mieszkańcy, nie powinna mieć barw partyjnych. Samorządowiec powinien działać w terenie.
M.G.: Często spotyka się Pan z mieszkańcami?
P.K.: Tak. Ostatnio uczestniczyłem, z burmistrzem Góry Kalwarii Arkadiuszem Strzyżewskim, w spotkaniach wyjazdowych z radami sołeckimi. To jest najlepsza forma, by poznać rzeczywiste problemy czy sprawy, które spędzają sen z powiek mieszkańcom regionu.
M.G.: Znać problemy to jedno. Drugie to ich rozwiązywanie.
P.K.: Wychodzę z założenia, że, ofiarując komuś wsparcie, trzeba uczyć łapania ryb. Czasami wystarczy pomóc w kupnie wędki. Ryby serwowanej na talerzu większość nie uszanuje. Mało tego, takie rozwiązanie może utrwalić postawę roszczeniową, poczucie, że coś się komuś należy. Lepszym rozwiązaniem jest wskazanie kierunku, podsunięcie pomysłu. W wielu wypadkach to wystarcza, aby dana osoba sama sobie poradziła. A wracając do pracy w sejmiku… Tym razem jestem w grupie koalicyjnej, więc możliwości i skuteczność realizowania pomysłów są znacznie większe. Skupiłem się na trzech obszarach – polityce społecznej, rolnictwie oraz infrastrukturze – i w tych komisjach sejmikowych działam. Najwięcej pytań i pracy dotyczy transportu – dróg wojewódzkich i kolei. Mają one ogromny wpływ na rozwój Mazowsza oraz wygodę i bezpieczeństwo mieszkańców. Prawie w każdej wsi jest jakiś problem związany z bezpieczeństwem drogowym. Potrzeby są ogromne, a przez janosikowe, gros inwestycji musiało zostać przełożone w czasie. Na domiar złego partia rządząca chce podzielić Mazowsze, a Warszawę i okoliczne powiaty zupełnie pozbawić dostępu do funduszy unijnych.
M.G.: Sytuacja pandemiczna też nie nastraja optymistycznie.
P.K.: Koronawirus warunkuje nasze stosunki międzyludzkie, pracę, odpoczynek. Wpływa na rozwój gospodarczy i społeczny. Podchodzę do pandemii trochę po szwedzku, czyli ostrożność, rozwaga i dbanie o siebie. Kiedy przyjdzie choroba, moje ciało i umysł muszą być przygotowane do jej zwalczenia. Oczywiście COVID-19 jest bardziej niebezpieczny niż grypa, bo śmiertelność jest wyższa i nie ma szczepionek. Jestem zaskoczony poczynaniami rządu, który najpierw przespał kilka miesięcy, bawił się w wybory, a teraz kompletnie się pogubił w działaniach.
M.G.: Co Pan ma na myśli?
P.K.: Przykro mówić, ale chaotyczne i niezrozumiałe decyzje rządu dotyczące otwierania i zamykania poszczególnych gałęzi gospodarki spowodowały, że jest ona w trudnej sytuacji. Wiele branż stoi, a inflacja i deficyt rosną! Ludzie zaczynają tracić pracę, a nasi rządzący zamiast się skupiać na rozwiązywaniu problemów, bawią się w gierki polityczne z Unią Europejską, wetując budżet unijny. Do tego dochodzą kłamstwa i manipulacje przy informowaniu Polek i Polaków o rzeczywistej sytuacji. Inna sprawa to orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które zabiera kobietom wolność w decydowaniu o swoim ciele. To wszystko sprawia, że negatywne nastroje, które wynikają z pandemicznej izolacji, zostały spotęgowane.
M.G.: Nie dziwi Pana, że ludzie wyszli na ulice?
P.K.: Rządzący co chwilę popełniają błędy lub podejmują złośliwe, wręcz wrogie decyzje. Postępują nieodpowiedzialnie i uważam, że ci, którzy dopuścili do obecnej sytuacji w naszej gospodarce i ochronie zdrowia, muszą ponieść karę. Placówki medyczne nie są odpowiednio przygotowane, a szpital narodowy to dla mnie nic innego jak ściema PR-owa (na co zwraca uwagę radny Strzałkowski na TT). W takich przypadkach nie możemy milczeć. Niestety, radni sejmikowej opozycji, mimo że prywatnie mają inne zdanie, to muszą przyklaskiwać decyzjom rządu. A one zabierają także ich wyborcom możliwość poprawy bezpieczeństwa i komfortu życia.
M.G.: Przed nami Boże Narodzenie. Jakie to będą święta?
P.K.: Inne, bo celebrowane z zachowaniem reżimu sanitarnego. Musimy też pamiętać, że dla wielu osób (być może naszych sąsiadów, znajomych) mogą to być święta spędzone w samotności, bo z powodu choroby, odbywanej kwarantanny będą musieli pozostać w izolacji. Trzeba być czujnym i się zainteresować. Wierzę, że nasz uśmiech i życzliwość pomogą im przetrwać ten czas. Mam nadzieję, że magia świąt pozwoli choć na chwilę wrócić do normalności, a jednocześnie z optymizmem spojrzeć w przyszłość. I tego życzę wszystkim czytelnikom i mieszkańcom Mazowsza.
Liczba wyświetleń: 117
powrót