Mazowsze serce Polski nr 1/18

Człowiek sam niewiele zdziała, a wspólnota może przenosić góry

2018.01.24 10:30 , aktualizacja: 2018.01.24 10:38
Autor: opracowała Iwona Dybowska, Wprowadzenie: Urszula Sabak-Gąska
zdjęcie portretowe marszałka Adama Struzika marszałek Adam Struzik

„Jesteśmy świadkami odwrotu od samorządowych ideałów” – mówi marszałek Adam Struzik. W roku, w którym powinniśmy świętować 20-lecie województw, brzmi to jak przestroga. Jak było i co przed nami? Opowiada człowiek z samorządem związany niemal od zawsze.

 

Panie Marszałku, to już prawie 20 lat. Tyle liczą sobie współczesne województwa. W jakiej atmosferze przebiegały prace nad reformą samorządową?

W atmosferze olbrzymiej nadziei. Pamiętajmy, byliśmy już bogatsi o doświadczenie związane z funkcjonowaniem gmin. Oczywiste stało się więc kontynuowanie procesu decentralizacji. Należało kolejne zadania i usługi publiczne przekazać wspólnotom powiatowym i wojewódzkim. Powstanie silnych województw było niezbędne, aby realizować strategię rozwoju regionalnego, ale również po to, aby zaistnieć w Unii Europejskiej, do której Polska aspirowała. Było w nas dużo entuzjazmu.

 

A dziś można mówić o podobnym entuzjazmie?

Patrząc na wydarzenia ostatnich 2 lat, odczuwamy raczej smutek. Entuzjazm samorządowców jest niestety gaszony przez obecnie rządzących. Jesteśmy świadkami odwrotu od samorządowych ideałów. Od solidarności, pomocniczości i budowania dobra wspólnego. Obecna władza hołduje doktrynie, że tylko silne, etatystyczne państwo jest w stanie zapewnić prawidłowy rozwój. Wmawia nam, że z budynków rządowych w Warszawie widać lepiej i tylko zarządzanie centralne przyniesie Polsce sukces, a obywatelom szczęście. Rozpoczął się proces recentralizacji – pozbawia się wspólnoty lokalne i regionalne możliwości decydowania i gospodarowania w kolejnych obszarach. Na poziomie województw odebrano nam możliwości realizowania doradztwa rolniczego, wspierania rozbudowy bazy sportowej, gospodarowania środkami wojewódzkich funduszy ochrony środowiska, a ostatnio gospodarowania wodą i melioracjami. To, o czym powinni codziennie decydować obywatele – na poziomie sołectwa, dzielnicy miasta, gminy, powiatu, województwa, zamienia się w decyzje struktur rządowych.

 

Ale to już było.

Tak, to przypomina powrót do czasów centralnego planowania, sterowania, do tego, że struktury partyjno-rządowe decydowały o wszystkim. Do modelu, który przecież odrzuciliśmy w 1989 r. Jestem pełen obaw o przyszłość Polski, bo mamy do czynienia z marnotrawieniem społecznego zapału. Obawiamy się tego procesu, dlatego prowadzimy ciągłą batalię – na poziomie związku województw, organizacji samorządowych. Powołaliśmy też Ruch Obrony Polskiej Samorządności. Słowem – bronimy się.

 

Ma Pan duże doświadczenie polityczne. Był Pan marszałkiem senatu. Czym różni się wielka polityka od pracy w samorządzie?

Cóż, praca w strukturach samorządowych zawsze miała, a dziś ma szczególnie, bardziej praktyczny i namacalny wymiar. Daje radość współtworzenia i budowania. Budowania konkretnych dróg, szkół, szpitali, lotnisk, instytucji kultury. Tej codziennej satysfakcji nie zastąpi nawet najważniejsze głosowanie w sejmie czy senacie, jak Pani to nazwała, w tej tzw. wielkiej polityce.

 

Co postrzega Pan jako największe dotychczasowe zawodowe osiągnięcie?

To bardzo trudne pytanie. Najbardziej budujące jest – z punktu widzenia marszałka województwa – że Mazowsze jest dziś liderem wzrostu gospodarczego w UE, że zmiany widoczne są gołym okiem. Oczywiście, to nie jest łatwa praca. Trzeba mieć twardą skórę i duże pokłady energii. Pierwsze zawodowe kroki stawiałem jako lekarz i bardzo lubiłem tę pracę. Myślę, że każda z tych dróg dałaby mi poczucie spełnienia, choć szkoda, że nie było możliwe ich efektywne połączenie. Chyba jednak nie warto hamletyzować i zastanawiać się, co by było, gdyby. Trzeba wkładać pasję w to, jak się służy innym i kochać to, co się robi.

 

A coś by Pan zmienił?

Może więcej czasu powinienem poświęcić rodzinie. Gdybym mógł cofnąć czas… Ale nie mogę.

 

Z sentymentem wspomniał Pan o leczeniu.

To było coś więcej niż zawód. Czasami udzielam jeszcze porad, ale to nie to samo, co grono pacjentów, z którymi dzieli się troski zdrowotne i życiowe. Jako samorząd województwa zajmujemy się 26 szpitalami w regionie. Leczymy tam setki tysięcy pacjentów, dbamy o nowoczesne wyposażenie, stawiamy na dobrze wykształcony personel. Wkrótce też otworzymy najnowocześniejszy szpital psychiatryczny w Europie. To też wielka satysfakcja.

 

Co jest dla Pana źródłem tej energii?

Zdecydowanie ludzie, przede wszystkim rodzina. Ona bez wątpienia była i jest moim filarem. Bez kochającej i wyrozumiałej żony, bez ciepłego, pełnego miłości domu, trudno mi sobie wyobrazić pracę i życie. Do żony mogę zwrócić się z każdym problemem, omówić z nią podejmowane decyzje. Często dzięki niej udawało mi się spojrzeć na niektóre kwestie z zupełnie innej strony, a to pozwalało nie popadać w rutynę. Oparcie mam też w dzieciach – w córce. Syna 3 lata temu zabrała mi choroba, choć wciąż czuję jego obecność. Ważni są dla mnie moi bracia. No i wreszcie liczne grono przyjaciół z ruchu ludowego, samorządowców, z urzędu marszałkowskiego. Człowiek sam niewiele zdziała, a wspólnota może przenosić góry.

 

Jakie wyzwania przed tą wspólnotą stawia rozpoczynający się rok?

Cóż, jesienią z pewnością czeka nas test z naszej obywatelskiej świadomości. Ale rok 2018 to nie tylko wybory. To czas, w którym na poziomie europejskim będzie się decydowała przyszłość polityki spójności. Rozpoczniemy dialog z instytucjami z UE na temat poziomu wsparcia dla Polski i polskich regionów. W tym sensie podział statystyczny, o który zabiegaliśmy, i nasza aktywność w Europie będą miały duże znaczenie. Mamy też nadzieję, że polski rząd nie wycofa się z decyzji poprzedników i samorządy wojewódzkie utrzymają prawo dysponowania 40 proc. przyznanych środków unijnych. Zamierzamy też podtrzymać politykę inwestycyjną. Budżet na 2018 r. daje w tej kwestii duże możliwości.

 

Możemy liczyć na zastrzyk pieniędzy?

Spora pula trafi na infrastrukturę. Koncentrujemy się na drogach, które wciąż są naszą bolączką – zarówno te lokalne, jak i wojewódzkie. Już uruchomiliśmy programy wsparcia dla powiatów. Uwzględniliśmy też projekty kierowane do sołectw. Staramy się zawsze pamiętać o ochotniczych strażach pożarnych. Szereg działań skierowaliśmy do jednostek kultury, organizacji pozarządowych. Słowem, chcemy dalej rozwijać Mazowsze. I planujemy to robić w porozumieniu z samorządami w gminach i powiatach.

 

Odchodząc trochę od kwestii samorządowych, zapytam jeszcze o Pana facebookowy profil. Często publikuje Pan zdjęcia przyrody.

Okna mojej sypialni i biblioteki wychodzą na ogród i pobliski jar. Widok jest inny każdego dnia, o każdej porze roku, o każdej godzinie. Trudno się oprzeć pokusie fotografowania tej codziennej przemiany. Staram się uchwycić brzask, świt, księżycową noc. To dla mnie czas relaksu. Ogród jest dość dziki, pełen roślin, ptaków, barw, zapachów, dźwięków… Jak go nie kochać?

Liczba wyświetleń: 270

powrót