Mazowsze serce Polski nr 10/18
Kobieta ma trudniejszą sytuację
2018.10.10 09:40 , aktualizacja: 2018.11.07 11:37
Autor: Paweł Burlewicz, Wprowadzenie: Paweł Burlewicz
Rozmowa z dr hab. Anna Kurowską, specjalistką od godzenia życia zawodowego z rodzinnym, z Instytutu Polityki Społecznej Wydziału Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
Paweł Burlewicz: Znalazłem informację, że kobietom trudniej się wyrwać z bezrobocia. Czy tak jest?
Anna Kurowska: Jeśli porównujemy generalną ogólną pozycję obu płci na rynku pracy, to kobiety mają dużo trudniejszą sytuację. Żyjemy w kulturze, w której opieka nad dziećmi jest domeną matki. To się trochę zmienia, w dużych ośrodkach miejskich jest trochę inaczej niż w mniejszych i na wsiach, ale generalnie mamy wysoki stopień obciążenia kobiety nie tylko pracą w domu – jak gotowanie i sprzątanie – ale właśnie opieką nad dziećmi.
P.B.: Czy można to jakoś wyrównywać?
A.K.: Absolutnie podstawową kwestią w tej sytuacji jest posiadanie dobrego dostępu do przedszkola i żłobka. Dostęp do przedszkoli jest już niezły. W ostatnich 10 latach nastąpił duży postęp w tym zakresie. Gorzej z opieką dla najmłodszych dzieci. Są takie gminy w Polsce, głównie wiejskie, w których nie ma ani jednego miejsca w żłobku. Można ocenić, że opieka nad dziećmi do 3 lat jest w naszym kraju bardzo mało rozwinięta.
P.B.: Czemu budowano przedszkola, a żłobków dużo mniej?
A.K.: Wynika to z uwarunkowań kulturowych – w dużej części nasze społeczeństwo uważa, że to matka powinna się w tym czasie zajmować swoim dzieckiem. Polakom wydaje się oczywiste, że jak jest para z małym dzieckiem, to przede wszystkim mężczyzna będzie szukał zatrudnienia. Z tego powodu kobiecie jest dużo trudniej powrócić na rynek pracy. Nie mają dostępu nawet do klubików, które czasem zastępują żłobki i umożliwiają pracę chociaż na część etatu, do 5 godzin dziennie.
P.B.: Kobieta stoi w gorszej sytuacji nawet gdy nie ma dzieci?
A.K.: Kolejnym wątkiem jest chęć zatrudniania kobiet przez pracodawców. Choć
są statystycznie lepiej wykształcone, a zarabiają mniej, to zatrudniający mając do wyboru kandydatów obu płci z podobnymi możliwościami, ale w wieku reprodukcyjnym, postawi na mężczyznę. Bo wie, że w przypadku narodzin dziecka to kobieta pójdzie na urlop rodzicielski. W Polsce mamy długi, 32-tygodniowy urlop rodzicielski. W ponad 99 proc. korzystają z niego jednak kobiety. Miał być rodzicielski, ale tak naprawdę jest wydłużonym macierzyńskim.
P.B.: Co zrobić, by nieco wyrównać szanse?
A.K.: Warto postawić na taki model, jak np. w Szwecji. Tam w ramach urlopu rodzicielskiego ojciec ma niezbywalne, nie do odstąpienia kobiecie, prawo do części urlopu opiekuńczego. Po kilka tygodni jest tylko dla matki, kilka tylko dla ojca, a jak równo się podzielą resztą, to dostają dodatkowe bonusy. Takie zapisy są bardzo ważne, żeby przeprowadzić zmianę kulturową. Ona dokonuje się bardzo wolno, ale instytucje – właśnie takie jak urlop tylko dla ojca – mogą w tym pomóc. Ważne, że taki urlop musi być płatny, w dodatku wysoko – najlepiej minimum 80 proc. wynagrodzenia, żeby mężczyzna chciał z niego skorzystać. Budżet domowy musi się jakoś dopiąć, a młode małżeństwo na dorobku ma z reguły niskie pensje. Dlatego postulowałabym wprowadzenie takich urlopów w Polsce. To byłby ideał.
Liczba wyświetleń: 166
powrót