Mazowsze serce Polski nr 5/20
Człowiek orkiestra
2020.05.12 10:05 , aktualizacja: 2020.05.20 08:53
Autor: Monika Gontarczyk, Wprowadzenie: Jerzy Lipka-Wołowski
- Ryszard Nowaczewski (fot....
- (fot. archiwum prywatne)
- (fot. archiwum prywatne)
- (fot. archiwum prywatne)
W mundurze, garniturze czy zupełnie na luzie… zawsze z mikrofonem… Ryszard Nowaczewski to prawdziwa osobowość mazowieckich scen. Aranżuje wydarzenia kulturalne od pomysłu po finalne oklaski. A przy okazji daje popis umiejętności konferansjerskich.
Monika Gontarczyk: Konferansjer, działacz społeczny, organizator festiwali, koncertów. Jak Pan określiłby swoją działalność?
Ryszard Nowaczewski: Cała moja praca zaczyna się od pomysłu. Dopiero później pojawiają się elementy składowe, czyli scenariusz, reżyseria, realizacja i prowadzenie. Najbardziej utożsamiam się z autorem scenariuszy i prowadzącym: koncerty, festiwale, konkursy, okolicznościowe uroczystości, w tym imprezy plenerowe o różnej tematyce, także komercyjne.
M.G.: Wcześnie połknął Pan kulturalnego bakcyla…
R.N.: Jakoś tak samo wyszło… We wczesnych latach dzieciństwa grałem w ośrodku salezjańskim role w „Jasełkach”, „Męce Pańskiej” czy „Obronie Jasnej Góry”. Jako 14-latek wstąpiłem do szkolnej orkiestry dętej w siedleckim „Elektryku”. Przez 5 lat grałem tam na trąbce. Przez pewien czas tańczyłem i śpiewałem w szkolnym zespole ludowym, prowadziłem akademie szkolne i szczep harcerski. Później realizowałem się w pracy społecznej w chórach i orkiestrach: Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, Związku Ochotniczych Straży Pożarnych oraz Katolickim Stowarzyszeniu Filmowym.
M.G.: Udziela się Pan społecznie w OSP, ale podobno miłością do straży zapałał Pan już jako dziecko…
R.N.: To prawda. Jak większość chłopców marzyłem, by zostać strażakiem. Ojciec kupił mi nawet duży drewniany samochód strażacki z wysuwaną drabiną. Na ówczesne czasy był to prezent luksusowy. Już od najmłodszych lat „ganiałem” za strażacką orkiestrą, która uświetniała różnego rodzaju uroczystości, w tym pogrzeby. Może zabrzmi to śmiesznie, ale wielokrotnie pytano moją mamę, czy mieliśmy pogrzeb w rodzinie, bo w kondukcie żałobnym widziano małego Rysia, czyli mnie [śmieje się]. Czas pokazał, że marzenia się spełniają, bo z formacją strażacką jestem związany od ponad 20 lat.
M.G.: Potrafi Pan zliczyć swój dorobek?
R.N.: Przedsięwzięć było naprawdę sporo. Próbowałem je policzyć i wyszło około 500 scenariuszy. Samych koncertów patriotycznych było blisko 200.
M.G.: A wybrałby Pan z tego ogromu coś, co szczególnie utkwiło Panu w pamięci?
R.N.: To bardzo trudne… Myślę jednak, że był to koncert „Bohaterom Powstania Warszawskiego – Strażacy”, który zorganizowaliśmy 1 sierpnia 2011 r. na Placu Zamkowym w Warszawie. Wydarzenie o wielkim ładunku emocjonalnym, a jednocześnie koncert, w którego realizację mało kto wierzył. Gdy schodziłem ze sceny, miałem mokre oczy – emocje nie do opisania – trzeba to przeżyć.
M.G.: Nie da się ukryć, że zaraża Pan patriotyzmem.
R.N.: Najważniejsze wartości wyniosłem z domu rodzinnego, z ośrodka salezjańskiego, ze szkoły średniej. Dziś wierny tym ideałom uznałem, że patriotyzm w kulturze muzycznej jest niezwykle ważny i zasługuje na to, by go zgłębić. A mottem do działania są słowa Adama Mickiewicza: „Płomień rozgryzie malowane dzieje, skarby mieczowi spustoszą złodzieje, pieśń ujdzie cało!”. Z przesłania płynącego z takich właśnie treści rodzą się pomysły organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i koncertów patriotycznych. Koncerty, do których jako pedagog zapraszam młodzież szkolną (która występuje wspólnie z zawodowymi artystami), są atrakcyjną i nieocenioną muzyczną lekcją historii i patriotyzmu… A to daje mi największą satysfakcję.
M.G.: Jest Pan laureatem Nagrody Marszałka. To również nagroda finansowa. Zdradzi Pan czytelnikom, na co ją przeznaczył?
R.N.: Nagroda to uhonorowanie nie tylko mnie, ale wszystkich osób, z którymi przez wiele lat dane mi było współpracować i tworzyć różnorodne formy artystyczne, w tym rozrywkę. Staraliśmy się, aby pozostały one w życzliwej pamięci słuchaczy – mieszkańców Warszawy, mojego Józefowa, powiatu otwockiego i całego Mazowsza. Za to wspólne dzieło wszystkim serdecznie dziękuję! A co do pieniędzy? Część przeznaczyłem na zakup dobrej klasy mikrofonów bezprzewodowych, zaś pozostała pójdzie na poczet kosztów organizacji przyszłych projektów.
M.G.: Wirus nie pokrzyżował Pana artystycznych planów?
R.N.: Jeszcze do niedawna kalendarz na rok 2020 miałem wypełniony po brzegi. Liczę się z tym, że ze względu na epidemię, realizacja kolejnych pomysłów przeciągnie się w czasie… ale nie rezygnuję z planów. Ostatnio największym i najważniejszym dla mnie wyzwaniem jest założenie Ośrodka Kultury Strażackiej. Wspólnie z moimi przyjaciółmi artystami i druhami już go powołaliśmy przy OSP Józefów. Chciałbym jednak, aby docelowo był to Mazowiecki Ośrodek Kultury Strażackiej o randze wojewódzkiej.
Liczba wyświetleń: 125
powrót