Kalendarz

Recital harfowy „Na sto strun i strof”

2017.05.09 08:00
Autor: Alicja Wodzyńska, Muzeum Romantyzmu w Opinogórze, Wprowadzenie: Urszula Sabak-Gąska
plakat plakat

14 maja, godz. 12.00 w Muzeum Romantyzmu w Opinogórze

www.muzeumromantyzmu.pl

 

Podczas koncertu wystąpi Małgorzata Komorowska w recitalu harfowym „Na sto strun i strof” wraz z głosem Ewy Barylińskiej.

 

Niech za opis koncertu posłuży wypowiedź harfistki:

Serdecznie zapraszam na koncert, na wsłuchanie się w ukochany przeze mnie, ale przecież także przez licznych wielbicieli, instrument tak, by zachwycić się harfą, tą „poetką instrumentów, czarodziejką zwiewną, wodą, wiatrem, wróżką ludzkiej mowie wierną od pradawnych lat”. (…) Koncertem  „NA STO STRUN I STROF” pragnę wyśpiewać  bogactwo harfy sięgające biblijnych  źródeł oraz jej greckiej i celtyckiej tradycji, jak również dziedzictwa XIX wiecznych i współczesnych Romantyków. Zabrzmi harfa modlitwą: psalm „O King of Univers”, Aria Dawida z oratorium „Saul”, G. F. Haendla – „O Lord, whose Mercies Numberless” i Zdrowaś Mario – A. Kurylewicza. Zaproszę Państwa do zaczarowanej krainy muzyki celtyckiej, gdzie tradycyjne pieśni irlandzkie „Greensleeves”, „Fight my Homeland”, „Two Sisters” w mojej aranżacji, wyśpiewa niezwykłym głosem Ewa Barylińska. Przywołam nastrój opinogórskiego Domu Nokturnem Michiła Glinki oraz moją własną kompozycją. Wariacjami „The Minstrele’s Adieu to His Native Land” Johna Thomasa, walijskiego romantycznego kompozytora i harfisty, pokłonię się samemu Panu Zygmuntowi Krasińskiemu. John Thomas i Zygmunt Krasiński, choć nie znali się, łączyły ich fascynacja Thomasem Moore, poetą irlandzkim, który wywarł znaczny wpływ na twórczość ich obu. Wariacje Thomasa oparte są na poemacie Moora „Dziedzictwo”. Słowa zaś samego Krasińskiego zabrzmią strofami kołysanki z „Nie-boskiej komedii” z muzyką A. Kurylewicza. Muzykę Andrzeja Kurylewicza przywołam kilkakrotnie, posługując się własnymi transkrypcjami i parafrazami jego utworów. Jest on bardem współczesności, choć zamiast harfy, na fortepianie wyśpiewuje polską romantyczność. Kurylewicz, czerpiąc z Krasińskiego, Norwida i Słowackiego, z tym ostatnim pokazuje jeszcze jedno oblicze romantyzmu. Obaj z wrodzonym sobie poczuciem humoru, zadają kłam przekonaniu, że piękno i romantyczność muszą być „poważne i niedostępne, zawsze na piedestale i na firmamencie”. I moja harfa podziela całkowicie ich zdanie.

Liczba wyświetleń: 138

powrót