Informacje prasowe
Informacja prasowa - Wielkanoc na Mazowszu
2015.04.02 13:10 , aktualizacja: 2015.04.02 13:18
Autor: , Wprowadzenie: Jolanta Nalewajk
Mazowsze tradycjami wielkanocnymi stoi. Od kurpiowskich palm w Łysych po barabanienie w podradomskiej Ilży. Na ten czas odżywają najpiękniejsze mazowieckie obrzędy. Wielkanocny tydzień przepełniony jest zwyczajami naszych babć i prababć. Warto na chwilę zwolnić i przyjrzeć się bogatej wielkanocnej tradycji Mazowsza. Do końca kwietnia można oglądać w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu i Muzeum Wsi Radomskiej w Radomiu wielkanocne wystawy.
Wierzbowe gałązki
Zgodnie z chrześcijańską tradycją trwa właśnie Wielki Tydzień. Poprzedza go Niedziela Palmowa, podczas której przynosimy do kościoła palmy wielkanocne. Zwyczaj ten został wprowadzony do liturgii w XI w. na pamiątkę triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Dawniej każdy przynosił do kościoła własnoręcznie zrobioną palemkę. Do ich wykonania wykorzystywano kwitnące wierzbowe gałązki – bazie, trzcinę, listki borówek, bukszpan, tuję. W palmach wileńskich pojawiały się kłosy zboża. W płockich, które przypominały małe bukieciki, były też kwiaty z bibuły. Natomiast najstarsze radomskie palemki w kształcie miotełki były bardzo skromne – bazie i borówki przewiązywano nitką i owijano dookoła papierem albo białą bibułą.
Po poświęceniu gospodarze zatykali gałązki nad stropowymi belkami chałup, wkładano je za święte obrazy albo zanoszono do budynków gospodarczych. Takie działanie miało uchronić dom czy zagrodę przed złymi siłami czy też nieszczęśliwymi wypadkami, np. przed uderzeniem pioruna. Dziś najczęściej nie dość, że kupujemy gotową palmę, to po uroczystościach kościelnych wkładamy ją do flakonu albo wrzucamy do szuflady.
Wiosenne porządki
Wielki Tydzień to okres nie tylko duchowej odnowy, ale również czyszczenia i odnawiania domów i sprzątania izb. Wiosenne porządki to jedna z tych tradycji, które zachowały się do dziś. Według dawnych wierzeń były konieczne by przepędzić złe moce, które zagnieździły się w domu podczas zimy. Często „podrzucano” śmieci innym gospodarstwom, by zaszkodzić sąsiadom.
Przygotowania do świąt na Mazowszu nie kończyły się oczywiście na sprzątaniu. Niezwykle ważnym obrzędem było „świniobicie”. Odbywało się tylko i wyłącznie przed ważnymi świętami i oczywiście w bogatszych gospodarstwa. Chętnych do pomocy sąsiadów nie brakowało zwłaszcza, że podczas przygotowywania mięsnych rarytasów pito alkohol i częstowano się pierwszymi, przygotowanymi przysmakami.
Święconka
Święcenie pokarmów odbywało się tradycyjnie w Wielką Sobotę w domach lub przed ziemiańskim dworkiem. Do XIX w. bowiem to księża odwiedzali wsie, by na miejscu pobłogosławić jedzenie. Pokarmy do święconki przygotowywały gospodynie. Bardzo im zależało na tym, by ich „święcone” było najbardziej okazałe i bogate. Im więcej jedzenia tym lepiej. Można było w nich znaleźć chleb, nabiał, jaja, wędliny, a nawet świńskie łby. Aby jednak przerwać tę rywalizację i zniwelować różnice pomiędzy biednymi i bogatymi księża zabronili tego rytuału. Dlatego dziś do koszyczków wkładamy tylko trochę soli, kawałek chleba, gotowane jaja, wędlinę oraz masło – najczęściej w formie baranka.
Najgłośniejsza rezurekcja w Iłży
Z poświęconym jedzeniem można było wkroczyć w święto Zmartwychwstania Pańskiego. Rozpoczynała je msza rezurekcyjna o godzinie 6 rano. W regionie radomskim natomiast była ona celebrowana w nocy z soboty na niedzielę i uchodziła za najgłośniejszą mszę w roku. Wszystko za sprawą wystrzałów na cześć Chrystusa. Do tej pory w podradomskiej Iłży od północy do godziny 6 rano słychać dźwięk barabanu. Ten pochodzący z XVII w. miedziany kocioł jest przechowywany w skarbcu w parafii Najświętszej Marii Panny.
Wyjmowany jest raz w roku, by dziesięciu mężczyzn mogło w nocy obejść miasto i oznajmiać, że Chrystus zmartwychwstał.
Po uroczystej mszy gospodarze gnali wozami do domu. Ten, który pierwszy dotarł do domu miał w latem zbierać obfite plony. Często też po powrocie obmywali się wodą w strumieniu, by pozbyć się chorób i złych mocy. Przy wielkanocnym stole dzielono się poświęconymi jajkami i zasiadano do posiłku. W biedniejszych rodzinach zajadano się gotowanymi jajami, ćwikłą, a z wędlin podawano najczęściej kaszankę. U bogatszych gospodarzy nie mogło zabraknąć słodkich bułek, bab wielkanocnych, wędlin i gotowanej szynki. Natomiast na dworskich stołach, obok jaj, serów i kiełbasy, królowały mazurki, pasztety, torty, sękacze.
Lanie wody dla urody
Wielka Niedziela była czasem dla najbliższej rodziny. Natomiast wielkanocny poniedziałek był poświęcony na rodzinne spotkania i odwiedziny. Na Mazowszu częstym widokiem były grupy chłopców i dziewczynek. Miało to związek z tzw. „wiosennym kolędowaniem”. Dziewczynki chodziły tzw. gaikiem, czyli sosnowym drzewkiem ozdobionym kolorowymi wstążkami i wydmuszkami. Chłopcy zaś odwiedzali gospodarzy z kogutkiem. Zarówno drzewko jak i kogucik symbolizowały siłę rozrodczą i witalność. Z wielkanocnym poniedziałek związana jest jeszcze jedna bardzo popularna i kultywowana do dziś tradycja. Mowa o śmigusie-dyngusie. Mazowieckie dziewczęta były oblewane dużymi ilościami wody. Wszystko zgodnie z zasadą „żeby lata urody nie zabrały”. Dziś młode kobiety raczej unikają dyngusa, ale dawniej w naszym regionie dziękowały za to pisankami.
Nie ma Wielkanocy bez pisanek
Zanim jednak je wręczyły wcześniej spędziły wiele godzin na ich przygotowaniu. Było to bowiem zadanie typowo kobiece. Wyrabiano je tuż po przed niedzielą wielkanocną. Do ich malowania używano naturalnych barwników uzyskanych z kory dębu lub olchy, łupinek cebuli, szczypioru czy też jemioły. Aby je ozdobić, za pomocą patyczków nanoszono na nie wosk, a potem zanurzano w barwniku. Gdy już jajko uzyskało pożądany kolor, oczyszczano je z wosku. Malowanie pisanek było wręcz konieczne. Jak głosiły legendy zaniechanie tej czynności spowoduje koniec świata.
Z pisankami związany jest jeszcze inny, bardzo ciekawy zwyczaj. W radomskiem były one prezentem dla chrześniaków, dzieci i kawalerów. Dawniej zakochana w uroczym młodzieńcu dziewczyna dawała mu od 30 do 120 pisanek zawiniętych w chusteczkę z wyszytymi inicjałami chłopca. W ten sposób okazywała mu swoje uczucia. Chłopiec odpowiadał na zaloty w dniu św. Stanisława, czyli 8 maja, wręczając jej np. kolorowe wstążki.
To tylko niektóre ciekawostki dotyczące dawnych obrzędów wielkanocnych na Mazowszu. Więcej można dowiedzieć się odwiedzając Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu albo Muzeum Wsi Radomskiej w Radomiu. Do końca kwietnia we wnętrzach skansenów można oglądać wystawy i aranżacje wielkanocne.
Marta Milewska
Rzeczniczka Prasowa
Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego
tel. 22 59 07 602, kom. 510 591 974
e-mail rzecznik@mazovia.pl
Pliki do pobrania
Liczba wyświetleń: 201
powrót