Informacje prasowe
Zacięta walka o krótką kołdrę
2005.04.21 00:00
Autor: Administrator, Wprowadzenie: Administrator
Szkoła Główna Handlowa jak lew walczy o unieważnienie decyzji Zarządu Województwa Mazowieckiego, przyznającej unijne dotacje dla wyższych uczelni. Powodem tego jest fakt, że jej wniosek na budowę nowego gmachu, opiewający na kwotę 32 mln zł, został odrzucony.
SGH postanowiła więc zachować się jak pies ogrodnika – skoro my nie dostaniemy, to nie pozwolimy, żeby ktokolwiek inny z tych pieniędzy skorzystał. Rektor SGH odwołał się do Ministerstwa Gospodarki. Resort uznał, że urzędnicy nie uzasadnili odpowiednio swoich decyzji. Ministerstwo nie decyduje jednak o tym, kto otrzyma wsparcie finansowe na Mazowszu. Może jednak domagać się wyjaśnień i uzasadnienia wyboru.
- Nie otrzymałem decyzji ministerstwa o tym, że należy powtórzyć całą procedurę – stwierdził marszałek Adam Struzik. - Będziemy bronili naszej decyzji. Uzasadnimy, dlaczego dofinansowanie otrzymały uczelnie w ośrodkach subregionalnych. Nie zmienimy naszego stanowiska. Pieniądze z UE mają służyć zrównoważonemu rozwojowi - podkreślił marszałek województwa. Przyznał jednocześnie, że „odczuwa silną presję bardzo wysoko postawionych osób - w rządzie i w mediach - które mają swoje korzenie w Szkole Głównej Handlowej, a które próbują zmienić decyzję zarządu województwa, aby tę szkołę dofinansować”.
Skrajnym efektem takich działań mogłoby być unieważnienie całej procedury przyznawania dotacji i konieczność przeprowadzenia jej od nowa. Spowodowałoby to wydłużenie co najmniej o pół roku terminu przekazania pieniędzy do beneficjentów. Ponadto kwota, jaka byłaby do rozdysponowania, znacznie by się zmniejszyła ze względu na obecny kurs euro. Szanse na takie rozwiązanie są jednak niewielkie, gdyż Zarząd Województwa Mazowieckiego nie zgadza się z opinią Ministerstwa Gospodarki i zamierza bronić swoich decyzji. Póki co trwa w prasie istna kampania oszczerstw pod adresem Zarządu Województwa i uczelni, którym dofinansowanie przyznano.
Oburzająca jest zwłaszcza teza, lansowana na łamach Gazety Wyborczej przez red. Włodzimierza Pawłowskiego, jakoby Wyższa Szkoła Zawodowa w Ciechanowie i Politechnika Radomska, które znalazły się wśród beneficjentów, były uczelniami „prowincjonalnymi”. Jest to określenie wręcz obraźliwe. Przymiotnik „prowincjonalny” ma w potocznym rozumieniu znaczenie pejoratywne. Określa coś bezwartościowego, zacofanego, czego należy się raczej wstydzić. Czyżby dlatego artykuł, w którym pan redaktor tak obelżywie nazywa renomowane uczelnie został opublikowany jedynie w stołecznym dodatku GW? Czyżby redaktorzy gazety obawiali się (skądinąd słusznie), a może właśnie wstydzili, opublikować go w regionalnych mutacjach swojego dziennika?
Kiedy przeprowadzano w Polsce reformę administracyjną, ówczesny rząd obiecywał, że miasta, będące dotychczas stolicami województw, nie stracą nic na tym zabiegu. Stało się jednak inaczej. Dawne miasta wojewódzkie na Mazowszu wiele straciły na reformie administracyjnej. Dlatego władze województwa twierdzą, że aby region równomiernie się rozwijał, trzeba wyrównywać szanse edukacyjne. I temu mają pomóc unijne dotacje dla wniosków spoza Warszawy, które panel ekspertów również pozytywnie ocenił. To prawda, że otrzymały mniej punktów, niż te ze stolicy. Jednak to nie panel ekspertów podejmuje ostateczną decyzję, a Zarząd Województwa. Eksperci oceniają tylko, czy wniosek jest właściwie przygotowany.
Dzięki zabiegom Samorządu Województwa Mazowieckiego w 1999 roku udało się utworzyć ośrodek akademicki w Płocku, zaś w roku 2000 w Ciechanowie powołano do życia Wyższą Szkołę Zawodową. Na Mazowszu jedynie Ostrołęka nie posiada jeszcze placówki naukowej o statusie wyższej uczelni. Fakt istnienia w dużych miastach naszego regionu wyższych uczelni ma ogromne znaczenie dla jego rozwoju. Zdolna i „głodna wiedzy” młodzież z Mazowsza nie musi opuszczać swojego miejsca zamieszkania, żeby studiować w Warszawie. Znacznie mniejszym wysiłkiem, ale tylko ekonomicznym, może to robić w swoim rodzinnym mieście, lub dojeżdżając do ośrodka akademickiego najwyżej kilkanaście, a nie kilkaset kilometrów.
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie na budowę nowego gmachu chciała zgarnąć aż 32 mln zł z puli 62 mln zł przeznaczonych do podziału dla całego mazowieckiego szkolnictwa. Gdyby Zarząd przyznał Szkole dofinansowanie, pieniędzy starczyłoby jeszcze tylko dla dwóch projektów, które otrzymały najwyższą ilość punktów: Akademii Podlaskiej i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego Nie oznacza to jednak, że władze Mazowsza odrzuciły wszystkie kosztowne projekty. Wśród tych, które zostały zaakceptowane, znalazły się m.in. modernizacja budynku Wydziału Zarządzania UW i Rozwój Instytutu Informatyki Akademii Podlaskiej w Siedlcach (każdy z projektów na kwotę blisko 20 mln zł). Modernizacja i wyposażenie mazowieckich uczelni to oprócz przebudowy Ronda Starzyńskiego w Warszawie największe inwestycje na Mazowszu, które będą współfinansowane z funduszy unijnych na lata 2004-2006.
- Główną zasadą polityki regionalnej jest zrównoważony rozwój - powiedział wicemarszałek Bogusław Kowalski. - Gdybyśmy kierowali się tylko wytycznymi panelu ekspertów, 80 proc. pieniędzy poszłoby do Warszawy i najbliższego otoczenia. Uznaliśmy, że bazujemy na panelu ekspertów, ale stosujemy zasady polityki regionalnej, żeby inwestycje były rozlokowane w całym województwie. Mimo że szkoła w Ciechanowie była na końcu tej listy, otrzymała dofinansowanie z pominięciem niektórych dużych uczelni warszawskich – dodał marszałek.
Nie oznacza to jednak, że zarząd województwa, rozdzielając fundusze unijne, całkowicie pominął warszawskie instytucje. Politechnika otrzyma 5,8 mln zł, SGGW - 4,6 mln zł, a Akademia Medyczna - 3,1 mln zł. Pieniądze z Brukseli dofinansują też m.in. szpital św. Zofii (1,2 mln zł) i Komendę Stołeczną Policji, która dzięki 10 mln zł otworzy muzeum policji w Pałacu Mostowskich.
Władze Mazowsza przyznają, że na wiele dobrych projektów nie starczyło niestety pieniędzy. Dotyczy to zwłaszcza szpitali i edukacji na poziomie lokalnym. W tych dziedzinach wartość finansowa złożonych projektów kilkakrotnie przekroczyła możliwości finansowania z funduszy strukturalnych. - Nie spodziewaliśmy się aż takiej liczby dobrych wniosków. Obawialiśmy się raczej, że pieniędzy nam zostanie. Okazało się jednak, że kołdra jest za krótka i komuś muszą wystawać spod niej nogi – skomentował Bogusław Kowalski.
Władze Szkoły Głównej Handlowej uznały jednak, że zostały potraktowane niesprawiedliwie. Na liście niezadowolonych (bo pominiętych) znalazła się też inna warszawska uczelnia - Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, która nie dostała 10 mln zł na rozbudowę biblioteki (otrzymała jednak 3,5 mln zł na modernizację wydziału weterynarii). Protestowały też inne warszawskie uczelnie, m.in. Wojskowa Akademia Techniczna i Szkoła Główna Służby Pożarniczej.
- Od wyboru projektów jest zarząd województwa i nikt nie może zabrać mu tej kompetencji - podkreśla wicemarszałek Bogusław Kowalski. - W sytuacji, gdy brakuje pieniędzy, aby pokryć wszystkie wnioski, uznaliśmy że w pierwszej kolejności trzeba kierować pieniądze tam, gdzie szkoły wyższe wymagają wsparcia, bo same sobie nie poradzą.
Marszałek Województwa Mazowieckiego, Adam Struzik, zapowiedział, że Zarząd Województwa zamierza wystąpić do rządu z wnioskiem o przekazanie z rezerwy budżetowej środków na sfinansowanie projektów, dla których zabrakło funduszy unijnych, a które uzyskały pozytywną ocenę Regionalnego Komitetu Sterującego. –Jeżeli uzyskamy te pieniądze, wówczas będziemy mogli zaspokoić m. in. potrzeby SGH – stwierdził marszałek
SGH postanowiła więc zachować się jak pies ogrodnika – skoro my nie dostaniemy, to nie pozwolimy, żeby ktokolwiek inny z tych pieniędzy skorzystał. Rektor SGH odwołał się do Ministerstwa Gospodarki. Resort uznał, że urzędnicy nie uzasadnili odpowiednio swoich decyzji. Ministerstwo nie decyduje jednak o tym, kto otrzyma wsparcie finansowe na Mazowszu. Może jednak domagać się wyjaśnień i uzasadnienia wyboru.
- Nie otrzymałem decyzji ministerstwa o tym, że należy powtórzyć całą procedurę – stwierdził marszałek Adam Struzik. - Będziemy bronili naszej decyzji. Uzasadnimy, dlaczego dofinansowanie otrzymały uczelnie w ośrodkach subregionalnych. Nie zmienimy naszego stanowiska. Pieniądze z UE mają służyć zrównoważonemu rozwojowi - podkreślił marszałek województwa. Przyznał jednocześnie, że „odczuwa silną presję bardzo wysoko postawionych osób - w rządzie i w mediach - które mają swoje korzenie w Szkole Głównej Handlowej, a które próbują zmienić decyzję zarządu województwa, aby tę szkołę dofinansować”.
Skrajnym efektem takich działań mogłoby być unieważnienie całej procedury przyznawania dotacji i konieczność przeprowadzenia jej od nowa. Spowodowałoby to wydłużenie co najmniej o pół roku terminu przekazania pieniędzy do beneficjentów. Ponadto kwota, jaka byłaby do rozdysponowania, znacznie by się zmniejszyła ze względu na obecny kurs euro. Szanse na takie rozwiązanie są jednak niewielkie, gdyż Zarząd Województwa Mazowieckiego nie zgadza się z opinią Ministerstwa Gospodarki i zamierza bronić swoich decyzji. Póki co trwa w prasie istna kampania oszczerstw pod adresem Zarządu Województwa i uczelni, którym dofinansowanie przyznano.
Oburzająca jest zwłaszcza teza, lansowana na łamach Gazety Wyborczej przez red. Włodzimierza Pawłowskiego, jakoby Wyższa Szkoła Zawodowa w Ciechanowie i Politechnika Radomska, które znalazły się wśród beneficjentów, były uczelniami „prowincjonalnymi”. Jest to określenie wręcz obraźliwe. Przymiotnik „prowincjonalny” ma w potocznym rozumieniu znaczenie pejoratywne. Określa coś bezwartościowego, zacofanego, czego należy się raczej wstydzić. Czyżby dlatego artykuł, w którym pan redaktor tak obelżywie nazywa renomowane uczelnie został opublikowany jedynie w stołecznym dodatku GW? Czyżby redaktorzy gazety obawiali się (skądinąd słusznie), a może właśnie wstydzili, opublikować go w regionalnych mutacjach swojego dziennika?
Kiedy przeprowadzano w Polsce reformę administracyjną, ówczesny rząd obiecywał, że miasta, będące dotychczas stolicami województw, nie stracą nic na tym zabiegu. Stało się jednak inaczej. Dawne miasta wojewódzkie na Mazowszu wiele straciły na reformie administracyjnej. Dlatego władze województwa twierdzą, że aby region równomiernie się rozwijał, trzeba wyrównywać szanse edukacyjne. I temu mają pomóc unijne dotacje dla wniosków spoza Warszawy, które panel ekspertów również pozytywnie ocenił. To prawda, że otrzymały mniej punktów, niż te ze stolicy. Jednak to nie panel ekspertów podejmuje ostateczną decyzję, a Zarząd Województwa. Eksperci oceniają tylko, czy wniosek jest właściwie przygotowany.
Dzięki zabiegom Samorządu Województwa Mazowieckiego w 1999 roku udało się utworzyć ośrodek akademicki w Płocku, zaś w roku 2000 w Ciechanowie powołano do życia Wyższą Szkołę Zawodową. Na Mazowszu jedynie Ostrołęka nie posiada jeszcze placówki naukowej o statusie wyższej uczelni. Fakt istnienia w dużych miastach naszego regionu wyższych uczelni ma ogromne znaczenie dla jego rozwoju. Zdolna i „głodna wiedzy” młodzież z Mazowsza nie musi opuszczać swojego miejsca zamieszkania, żeby studiować w Warszawie. Znacznie mniejszym wysiłkiem, ale tylko ekonomicznym, może to robić w swoim rodzinnym mieście, lub dojeżdżając do ośrodka akademickiego najwyżej kilkanaście, a nie kilkaset kilometrów.
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie na budowę nowego gmachu chciała zgarnąć aż 32 mln zł z puli 62 mln zł przeznaczonych do podziału dla całego mazowieckiego szkolnictwa. Gdyby Zarząd przyznał Szkole dofinansowanie, pieniędzy starczyłoby jeszcze tylko dla dwóch projektów, które otrzymały najwyższą ilość punktów: Akademii Podlaskiej i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego Nie oznacza to jednak, że władze Mazowsza odrzuciły wszystkie kosztowne projekty. Wśród tych, które zostały zaakceptowane, znalazły się m.in. modernizacja budynku Wydziału Zarządzania UW i Rozwój Instytutu Informatyki Akademii Podlaskiej w Siedlcach (każdy z projektów na kwotę blisko 20 mln zł). Modernizacja i wyposażenie mazowieckich uczelni to oprócz przebudowy Ronda Starzyńskiego w Warszawie największe inwestycje na Mazowszu, które będą współfinansowane z funduszy unijnych na lata 2004-2006.
- Główną zasadą polityki regionalnej jest zrównoważony rozwój - powiedział wicemarszałek Bogusław Kowalski. - Gdybyśmy kierowali się tylko wytycznymi panelu ekspertów, 80 proc. pieniędzy poszłoby do Warszawy i najbliższego otoczenia. Uznaliśmy, że bazujemy na panelu ekspertów, ale stosujemy zasady polityki regionalnej, żeby inwestycje były rozlokowane w całym województwie. Mimo że szkoła w Ciechanowie była na końcu tej listy, otrzymała dofinansowanie z pominięciem niektórych dużych uczelni warszawskich – dodał marszałek.
Nie oznacza to jednak, że zarząd województwa, rozdzielając fundusze unijne, całkowicie pominął warszawskie instytucje. Politechnika otrzyma 5,8 mln zł, SGGW - 4,6 mln zł, a Akademia Medyczna - 3,1 mln zł. Pieniądze z Brukseli dofinansują też m.in. szpital św. Zofii (1,2 mln zł) i Komendę Stołeczną Policji, która dzięki 10 mln zł otworzy muzeum policji w Pałacu Mostowskich.
Władze Mazowsza przyznają, że na wiele dobrych projektów nie starczyło niestety pieniędzy. Dotyczy to zwłaszcza szpitali i edukacji na poziomie lokalnym. W tych dziedzinach wartość finansowa złożonych projektów kilkakrotnie przekroczyła możliwości finansowania z funduszy strukturalnych. - Nie spodziewaliśmy się aż takiej liczby dobrych wniosków. Obawialiśmy się raczej, że pieniędzy nam zostanie. Okazało się jednak, że kołdra jest za krótka i komuś muszą wystawać spod niej nogi – skomentował Bogusław Kowalski.
Władze Szkoły Głównej Handlowej uznały jednak, że zostały potraktowane niesprawiedliwie. Na liście niezadowolonych (bo pominiętych) znalazła się też inna warszawska uczelnia - Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, która nie dostała 10 mln zł na rozbudowę biblioteki (otrzymała jednak 3,5 mln zł na modernizację wydziału weterynarii). Protestowały też inne warszawskie uczelnie, m.in. Wojskowa Akademia Techniczna i Szkoła Główna Służby Pożarniczej.
- Od wyboru projektów jest zarząd województwa i nikt nie może zabrać mu tej kompetencji - podkreśla wicemarszałek Bogusław Kowalski. - W sytuacji, gdy brakuje pieniędzy, aby pokryć wszystkie wnioski, uznaliśmy że w pierwszej kolejności trzeba kierować pieniądze tam, gdzie szkoły wyższe wymagają wsparcia, bo same sobie nie poradzą.
Marszałek Województwa Mazowieckiego, Adam Struzik, zapowiedział, że Zarząd Województwa zamierza wystąpić do rządu z wnioskiem o przekazanie z rezerwy budżetowej środków na sfinansowanie projektów, dla których zabrakło funduszy unijnych, a które uzyskały pozytywną ocenę Regionalnego Komitetu Sterującego. –Jeżeli uzyskamy te pieniądze, wówczas będziemy mogli zaspokoić m. in. potrzeby SGH – stwierdził marszałek
Magdalena Lewandowska
Liczba wyświetleń: 576
powrót